W czternastym roku panowania króla Hiskiasza wyruszył Sancheryb, król asyryjski, przeciw wszystkim warownym grodom judzkim i zdobył je. I wyprawił król asyryjski Rabszake z Lachiszu do Jeruzalemu, do króla Hiskiasza, z potężnym wojskiem i stanął Rabszake przy wodociągu Górnego Stawu, przy drodze na Pole Pilśniarzy – Izaj. 36:1-2
Księga Izajasza, chyba nie tylko dla mnie, jest jedną z najważniejszych, jeśli wręcz nie najważniejszą księgą Starego Testamentu (jeśli w ogóle można dokonywać takiego „rankingu”). Spotkałem się z opiniami, że jest to „starotestamentowa Ewangelia”, „Proroctwo Mesjańskie” etc. Nawet liczba rozdziałów jest znamienna, jako że jest to równocześnie sumaryczna liczba sześćdziesięciu sześciu tzw. kanonicznych ksiąg Biblii.
Ilekroć czytam Izajasza, zawsze zastanawia mnie pewien „dysonans” jakim, wobec treści całej tej księgi, wydają się być rozdziały 36-39.