Murder ballad (1)

Autor tekstu - Jan Dziewoński | Data publikacji - piątek, 05 września 2014 | Obszar - na Południe

czyli jak działa ludzkie sumienie

Murder ballad (1)

fot. Piotr Litkowicz

Zastanowiłem się nad kwestią zła w człowieku i właściwego radzenia sobie z nim. Czy istnieje w nas ludziach granica zła po przekroczeniu, której już nie ma odwrotu? Czy są winy tak wielkie, z którymi nie da się żyć?

Podobne zagadnienie poruszył ostatnio Łukasz w artykule: Nie zwątpić w Boże miłosierdzie. Nigdy.

Część wniosków pewnie się pokryje, jednak podeszliśmy do tematu od trochę innej strony. Zapraszam do spojrzenia, z mojego punkt widzenia.

  1. Zwrotka. Sumienie przecież można zagłuszyć. Żeby nie zwariować

Tylko jedna z moich bohaterek przyznała się do poczucia winy...

Proszę pani, sumienie można urobić. Nasza psychika ma doskonałe mechanizmy przystosowawcze, żeby chronić siebie. Gdyby człowiek nie zagłuszał swojego sumienia , to mógłby zwariować. Ucieczka od odpowiedzialności jest rodzajem samoobrony. (...)”

Powyżej fragment wywiadu z Lwem Starowiczem, zamieszczonego jako dodatek na końcu książki, którą czytaliśmy ostatnio z żoną - Polskie Morderczynie, autorstwa Katarzyny Bondy. Główna część książki opisuje 14 historii kobiet, które dokonały zbrodni. Każdej bohaterce poświęcono jeden rozdział, pierwsza część każdego rozdziału stanowi opis wywiadu przeprowadzonego z osadzoną, druga to rzeczowy opis zbrodni i wydarzeń pokazujących szerszy kontekst sporządzony na podstawie akt sądowych.

W wielu historiach zaskakuje rozbieżność. Po przeczytaniu relacji osadzonej, wydaje się - normalna kobieta, zaczynam rozumieć co się stało. Nawet w pewien sposób mogę podziwiać, że mimo wszystko jakoś ułożyła sobie życie. Druga część rozdziału pokazuje jednak, że prawda leży gdzie indziej. Jedna bohaterka w wywiadzie powiedziała, że uderzyła swoją ofiarę stołkiem w głowę, w samoobronie i tylko raz. Pech i przypadek. Po czym okazuje się, że uderzyła nie raz tylko kilka, i nie tyko uderzyła, ale też dusiła ...

Inna kobieta zbrodnię wyparła, albo celowo o niej nie wspomina.

Zastanawiam się - dlaczego te dwie relacje tak się różnią? Oczywiście, za obiektywną biorę tę, z drugiej części każdego rozdziału. Do głowy przychodzą takie możliwości, że w rozmowie z autorką książki, skazane chciały wypaść jak najlepiej i celowo nie mówiły tego jak było.

Lub ich umysł, włączył wspomniany w wywiadzie mechanizm obronny, blokując poczucie winy, bądź całkowicie eliminując to wydarzenie.

Refren. Najlepsza droga do pogodzenia się z winą.

Może jednak jest granica zła. Jeśli ją przekroczysz, musisz umrzeć albo żyć w kłamstwie.

Zastanowiłem się co na prawdę mogłoby pomóc. Życie w pewnej nieświadomości nie wydaje mi się optymalną opcją. Nawet w więzieniu.

Pismo Święte, w szczególności Nowy Testament, pokazuje klucz, jak odwrócić się od grzechu. Pokutę, jako pierwszy krok nawrócenia. Śledząc losy Jana Chrzścicela*, przeczytać można o chrzcie upamiętania na odpuszczenie grzechów. Jezus przez całą swoją misję pokazywał grzechy i niedociągnięcia. Wytykał błędy Faryzeuszom, pokazywał je u swoich uczniów czy u przypadkowych przechodniów. Pokazał też drogę, jaką należy obrać, by porzucić grzech.

* Ew. Łuk. 3 - Kazanie Jana
 

To wiemy, ale czy ten mechanizm działa jeszcze dla osób, które wspomniałem we wstępie. Może pomogą biblijne przykłady, ale o tym za tydzień.

Udostępnij...

O Autorze

Jan Dziewoński