Rzadko analizujemy nasze życie z szerszej perspektywy, a jeśli już nam się to zdarzy, wówczas i tak – mimo że jesteśmy chrześcijanami – dominuje w tej analizie perspektywa cielesna. Widzimy jedynie to, co „tu i teraz”, czasem wybiegamy kilka lat w przód. Nie potrafimy przewidzieć skutków naszego postępowania ani konsekwencji w przypadku, jeśli czegoś nie zrobimy. Mamy też problem z analizą naszych życiowych zakrętów. Rozpatrujemy je w kategorii tragedii, uważamy, że to, co na nas przyszło, jest niesłuszne i niesprawiedliwe, nie widzimy sensu tego cierpienia i nie potrafimy znaleźć uzasadnienia dla wyzwań i problemów dnia codziennego. A przecież wszystko dzieje się w naszym życiu w jakimś celu…