Naleśniki

Autor tekstu - Jacek Richert | Data publikacji - piątek, 05 września 2014 | Obszar - na Wschód

Naleśniki
fot. Piotr Litkowicz

Lubię smażyć naleśniki. Mam czas, żeby przebywać nie tylko z patelnią, ale przede wszystkim z Panem Bogiem, ze sobą i oknem…. Pomiędzy kolejnymi porcjami ciasta lubię przez nie spoglądać. Patrzę i myślę o tym, co dzieje się po jego dwóch stronach.

Po mojej i nieważne jak ona się oficjalnie nazywa, ale przyznam się, że jest to kotłownia (tam jest druga kuchenka na tańsze-gazowe paliwo smiley). Po mojej więc stronie jest ciepło, coraz cieplej, bo szyba pomału zachodzi parą. Po drugiej stronie jest zimno, bo to zima przecież…. Sikorki skaczą z gałązki na gałązkę strącając śnieżne dymki. Niebo nisko i jak to zimą ziemia jaśniejsza niż ono, bo biała. A sikorki sobie skaczą i jutro będą skakać… Myślę: „Spójrz na ptaki niebieskie”. Jest czas, żeby dostrzec szczegóły, to rysa na szybie, to parapet trochę krzywy, to jakaś plamka na klamce.

Tak się zatapiam w tę ciszę i zapach naleśników, że nawet modlić się nie muszę, bo tu wszystko jest modlitwą.

30 lat temu na zewnątrz było odwrotnie, ale w sercu jakoś bardzo podobnie. Za oknem był soczyście zielony czerwiec, a po mojej stronie okna: truskawki i babcia…. Babcia dużo mówiła mi wtedy o Panu Bogu i choć to nie ona skierowała moje serce do Niego, to na pewno wykorzystywała każdą chwilę, by o Nim opowiadać. Ale były także momenty, w których nic nie mówiliśmy, chrupaliśmy tylko truskawki, było cicho, ale w sercu działy się tajemnicze (jeszcze wtedy) i genialne rzeczy – syciłem się chwilą. Chyba tak wyglądały moje pierwsze, nieświadome modlitwy.

Dlaczego o tym piszę?

Są w naszym życiu ludzie, którzy wywierają niewątpliwy na nas wpływ. Nieraz, odciskają w nas nawet swoje piętno i… zostają w ten sposób wśród nas, chociaż dawno ich z nami nie ma. Czasem, z powodu jednej sytuacji, czasem z powodu swoich konsekwentnych zachowań, czasem z powodu swoich zwyczajów, może rytuałów, a czasem z powodu całego swojego życia. A czasem nawet, jeżeli mamy szczęście zostają naszymi mężami, czy żonami…

Piszę oczywiście o tym pozytywnym wpływie, ale te słowa tak samo odnoszą do niestety tego negatywnego…

Myśląc o innych, myślę też o sobie.

Co ja zostawię po sobie?

W jaki sposób będę żył we wspomnieniach innych, kiedy mnie już nie będzie?

Wtedy proszę Pana Boga o to, żeby oprócz tego, że moja żona powie: mój mąż, mój syn powie: mój tata, moje wnuki (jeżeli doczekam) powiedzą: nasz dziadek…. smażył zawsze dobre naleśniki…

To chciałbym, żeby jeszcze dodali: I wiecie, on tak ładnie chodził z Panem Bogiem…

Udostępnij...

O Autorze

Jacek Richert