Cisza
Mówią, że takiej idealnej nie ma, pragnę więc tego, czego nie ma. Mówią, że zawsze jakiś dźwięk słychać, pragnę więc takie dźwięki słyszeć. Jak ten głos do Eliasza, „cichy i wolny”, ale i ta cisza, gdy umilkli śpiewacy, kapłani i Salomon modli się po raz pierwszy w wybudowanej świątyni. „I stało się, gdy jednostajnie trąbili, i śpiewali, i wydawali jednaki głos, chwaląc i sławiąc Pana: i gdy podnosili głos na trąbach, i na cymbałach, i na innych instrumentach muzycznych, i chwalili Pana, że dobry, że na wieki miłosierdzie jego, tedy dom on napełniony jest obłokiem, to jest dom Pański. Tak iż się nie mogli kapłani ostać. (...) Tedy rzekł Salomon: Pan powiedział, iż mieszkać miał we mgle, a jam zbudował dom na mieszkanie Tobie, o Panie. (...) A obróciwszy król oblicze swe błogosławił wszystkiemu zgromadzeniu Izraelskiemu, a wszystko zgromadzenie Izraelskie stało (2 Kronik 5:13; 6:1,3 BGd). Zapadła cisza. Salomon się modlił. Uroczystość trwała siedem dni.
Wielu miesięcy potrzebowałam, by ucichł we mnie szkolny gwar. Kiedy zaczęłam pracę w szkole, schowałam napis, że w bibliotece obowiązuje cisza, bo był nieprzystający do rzeczywistości. Nie było ciszy nawet w czasie lekcji. Sąsiedztwo sali gimnastycznej przenosiło stały dźwięk – krzyki, uderzenia piłki. Przestałam to zauważać do dnia, kiedy uczennice stwierdziły, że „u pani to nigdy nie jest całkiem cicho”. Cicho zatem nie było, ale starałam się o spokój, by dało się uczyć, pracować, chwilę odetchnąć. Znalazłam też odpowiedniejszy plakacik: „W bibliotece obowiązuje kulturka”.
Nie oglądam wiadomości. Interesuje mnie wszystko, co dzieje się aktualnie na świecie, ale wolę o tym przeczytać niż słuchać wzajemnie wykluczających się informacji. Jeśli czegoś nie wiem, mąż mi dopowie. Hałas w różnych programach informacyjnych już przerasta możliwości mojej percepcji.
Bardzo sobie cenię ciszę codziennego życia. Lubię dźwięki, słucham radia, muzyki, ale wtedy, gdy mam na to ochotę, albo przy mało absorbujących czynnościach, jak lepienie pierogów. Cisza jest mi niezbędna, by normalnie funkcjonować.
Zupełnie nie przeszkadza mi cisza w oczekiwaniu na odpowiedź podczas różnych grupowych aktywności. Drażni mnie ponaglanie przez prowadzącego, który przerywa chwilę myślenia, chwilę skupienia przed modlitwą. Przyjemnie jest pomilczeć z przyjacielem na jeden temat. Zwycięża jednak potrzeba: zagadać, zagłuszyć. Cisza niektórych drażni. Po drugiej stronie jest spokój, namysł, zastanowienie i czas na przemyślenie spraw najważniejszych, jak to było w przypadku przyjaciół Hioba, którzy siedem dni siedzieli i w milczeniu przyglądali się nieszczęśnikowi i jego nowej, tragicznej sytuacji. Bo są w życiu takie sprawy, o których lepiej zamilknąć. Bywa chwila trudnej ciszy, gdy nikt nie chce podjąć się proponowanego zadania, ale to nie jest zmarnowany czas.
Cisza dzwoni mi w uszach po rozstaniu z dziećmi, ale to dźwięk o radosnym podłożu po spędzonych razem przyjemnych chwilach. W tej ciszy jest nadzieja na kolejne spotkanie.
I jeszcze wspólnie z autorem pieśni: „W tej ciszy przebywam wciąż rad, w tej ciszy daleki jest świat. Ty koisz mój ból, usuwasz mój strach, gdy widzę Cię, Zbawco, przez łzy”.
- Tagi: błogosławieństwo, cisza, Hiob, król Salomon, modlitwa, przyjaciele Hioba, Salomon, Świątynia, Zbawca, zgromadzenie izraelskie