Scenka autobusowa. Gdzieś za plecami…
Dziewczynka jęczy, że chce usiąść, tam, koło kierowcy. Kolorową taśmą oddzielone jest to miejsce od reszty autobusu. „Jeszcze nie wolno, jest przecież pandemia”, tłumaczy cierpliwie mama. „Załóż maseczkę”. Dziewczynka w końcu siada, bo na kolejnym przystanku zwolniło się miejsce. Mama wcześniej nieśmiało proponuje jakiejś pani, by może usiadła, ale ta zdecydowanie odmawia: „Dziękuję, postoję!”. „Daj notesik, daj kredkę, nie tę, tę czarną, no dobrze, tę też zostaw”. I tak cały czas, rozkapryszonym głosikiem, żąda czegoś od cierpliwej mamy. W końcu i mama siada, gdy robi się wolne miejsce, ale kiedy tylko dostrzega starszego pana, wstaje. Wreszcie widzę dziewczynkę i jej mamę – młoda kobieta, zmęczone oczy. Mała jest tylko nadpobudliwa czy może chora? Nie wiem. Nie zmienia to faktu, że bardzo mnie zdenerwowała ta pełna pretensji, życzeniowa postawa dziecka.