Zakręty i ważne chwile

Autor tekstu - Ela Dziewońska | Data publikacji - piątek, 23 października 2020 | Obszar - na Wschód

Zakręty i ważne chwile

fot. Piotr Litkowicz

Bo ja jestem, proszę pana, na zakręcie” – śpiewała, albo raczej recytowała w popularnej piosence Krystyna Janda.

„Gdybym wtedy zrobił to czy tamto, byłbym dzisiaj innym człowiekiem”. Takie stwierdzenie słyszałam wiele razy. I ja stawałam na rozstaju dróg bądź na ostrym zakręcie, gdzie zupełnie nie było widać, co może się zdarzyć, albo nie chciałam znać konsekwencji.

W filmie z Clintem Eastwoodem w roli głównej zatytułowanym „Co się wydarzyło w Madison County” dalsze życie bohaterki zależy od jednego gestu: otworzyć drzwi samochodu i wsiąść lub nie. Kamera długo pokazuje dłoń trzymającą klamkę terenowego samochodu. Kobieta nie wsiada. W książce jest nieco inne zakończenie. Burzliwy związek z fotoreporterem robiącym w okolicy zdjęcia nie był chwilową słabością. Zrealizowały się ich wszystkie tęsknoty życia. Bohaterka została jednak – dla męża, dzieci, spokoju życia w znanej, ustabilizowanej rzeczywistości, ale każda decyzja była dla niej zła. Zostać ze zdradzonym mężem – trudne, iść za porywem serca i wyjechać z mało znanym mężczyzną (choć czuła, jakby znała go od zawsze)  – to same niepewności. Zostaje.

Może to tylko łzawy melodramat, ale takich wątpliwości, czasami tylko mniejszej wagi, pojawia się w życiu wiele, bo jak poeta Liebert powiedział: „Uczyniwszy na wieki wybór, w każdej chwili wybierać muszę”.

Jeździłam na ciekawe kursy zawodowe. Namawiałam koleżanki, ale słyszałam: „kiedyś pojadę, teraz nie mogę, nie chcę”. Tylko że to „kiedyś” może się już nie zdarzyć.

Zgodziłam się pojechać z grupą niemieckich uczniów, którzy gościli w naszej szkole w ramach wymiany młodzieży, do pałacu w Mosznej. Droga niedaleka, ale wystarczyła, by polubić niemieckie opiekunki i zyskać ich sympatię. Obie mają polskie korzenie, na opowieściach spędziłyśmy wiele godzin. Byłam dwa razy w Niemczech, a gdy oni gościli u nas, towarzyszyłam im w zajęciach, wycieczkach. „Po co ci to, mało masz pracy?” – pytały niektóre koleżanki. Ale to był jedyny „nasz czas”. I nie żałuję. Poznałam ciekawych ludzi. Zobaczyłam piękne miejsca.

Wybór szkoły, tej, a nie innej pracy, mężczyzny, z którym chciałam przejść przez życie. Kiedy pojawiały się wątpliwości i gdy zupełnie nie wiedziałam, co będzie, słyszałam to rozpaczliwe, a może tylko pełne niepokoju pytanie uczniów Pana Jezusa: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa żywota” (Jan 6:60-69).

I jak w innej piosence „ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy”.

Udostępnij...

O Autorze

Ela Dziewońska