Mój przyjaciel Mojżesz

Autor tekstu - Sławomir Pietrzyk | Data publikacji - piątek, 03 stycznia 2014 | Obszar - na Wschód

Mój przyjaciel Mojżesz
fot. Warsztaty fotograficzne - Zatonie

Bywa, że marzenia się spełniają.

A po sześciu dniach bierze z sobą Jezus Piotra i Jakuba, i Jana, brata jego, i prowadzi ich na wysoką górę na osobność…

Na tej górze trzej uczniowie: Piotr, Jakub i Jan, zobaczyli postacie, o spotkaniu z którymi marzył wówczas każdy Izraelita.

I oto ukazali się im: Mojżesz i Eliasz, którzy z nim rozmawiali. Na to odezwał się Piotr i rzekł do Jezusa: Panie! Dobrze nam tu być; i jeśli chcesz, rozbiję tu trzy namioty: dla ciebie jeden, dla Mojżesza jeden i dla Eliasza jeden. Mat. 17:1-4

A dzisiaj? Czy ktoś marzy, aby zobaczyć Mojżesza albo Eliasza? To przecież Żydzi, a to rzecz wstydliwa. Wiele osób nawet nie wie kim byli.

Ale nie ja.

Ja marzę o tym, żeby jak Piotr, Jan i Jakub zobaczyć Mojżesza. Zwłaszcza Mojżesza.

W życiu nigdy nie spotyka się dwóch takich samych osób. To dlatego, że każdy z nas patrzy na świat swoimi własnymi oczami, swoimi marzeniami, swoim sercem. Ta sama postać dla każdego z nas jest tak bardzo inna. Dlatego opowiem Wam o Mojżeszu jakiego ja poznałem.

Znamy się już ponad 20 lat. Może krótko, może długo. To zależy. Kiedyś myślałem, że jesteśmy rówieśnikami, bo wtedy, gdy byłem zupełnie mały, rodzice mówili mi o małym Mojżeszu, który cudownie uniknął śmierci. Nie zginął, bo jego mamusia ukryła go w koszyku na rzece Nil. Wtedy dowiedziałem się, że znalazła go córka Faraona i wychowała razem z piastunką izraelską na dworze swojego ojca. Później domyśliłem się, że musi być ode mnie dużo starszy. Marzyłem, żeby razem z nim jeździć tymi fajnymi wozami egipskimi z zaprzęgiem. Koniecznie z czterema końmi, koniecznie bardzo szybko i daleko. Mojżesz musiał być silny i odważny. Ale on był starszy. Mnie małego na pewno by ze sobą nie wziął. Minęło trochę czasu. Byłem już na tyle duży, żeby jeździć szybko i daleko. Nawet w zaprzęgu z czterema końmi. Tylko, że… Tylko, że Mojżesza już nie było w Egipcie. Dowiedziałem się, że uciekł, bo zabił Egipcjanina. Mojżesz zabił Egipcjanina. Nie mogłem w to uwierzyć…

Później nic o nim już nie słyszałem. Mijały kolejne lata. Jestem już naprawdę duży. W szkole idzie mi bardzo dobrze. Znam się na geografii, matematyce i historii. Chyba wiem o świecie już tyle, co Mojżesz, gdy jeszcze był w Egipcie. Szkoda, że musiał uciekać. Teraz dobrze byśmy się rozumieli.

Mam już swoją Biblię. Rodzice mówią, że powinienem ją dużo czytać. Jest tam też o Mojżeszu. Tylko chyba nie tym, którego ja znałem wcześniej, bo trochę zbyt spokojnym. Jakimś takim tchórzliwym. Czytam Drugą Księgę Mojżeszową, jak Pan Bóg powiedział, że może iść do Egiptu i wyprowadzić naród Izraelski z niewoli. Jaka to może być demonstracja siły! W końcu Mojżesz może jak dawniej pokazać jaki jest twardy. Teraz mu już Egipcjanie nie podskoczą.

Tylko, że on nie chce iść… On się boi??? Co się z Mojżeszem stało??? Ja bym poszedł.

Dzisiaj bym nie poszedł.

Tak, dzisiaj bym się bał. Nawet gdyby mój brat, Przemek, miał przemawiać w moim imieniu, to bym się bał. Strasznie bym się bał. Bo kiedyś znałem Mojżesza walecznego, beztroskiego i silnego. A teraz zazdroszczę Piotrowi, Jakubowi i Janowi, że zobaczyli tego Mojżesza, który był najpokorniejszy z wszystkich ludzi. Jaki on musiał być wyjątkowy! Marzę o tym, aby nadeszło upragnione królestwo. Żebym mógł z Mojżeszem porozmawiać, tak jak kiedyś, gdy byłem mały. Marzę o tym, aby zobaczyć jego twarz, gdy patrzył na Ziemię Obiecaną, do której nigdy nie wszedł…

Bo w życiu bywa też tak, że marzenia się nie spełniają.

I nie powstał już w Izraelu prorok taki jak Mojżesz, z którym by Pan obcował tak bezpośrednio, przez wszystkie znaki i cuda, dla których posłał go Pan, aby je czynił w ziemi egipskiej nad faraonem i wszystkimi jego sługami, i całą jego ziemią, i przez wszystkie przejawy mocy, i wszystkie wspaniałe i wielkie czyny, jakich Mojżesz dokonał na oczach całego Izraela. 5 Mojż. 34:10-12

(Artykuł publikowany wcześniej w kwartalniku Wędrówka - Nr 3 / 2005)

Udostępnij...

O Autorze

Sławomir Pietrzyk