„CIERPliwość”

Autor tekstu - Maciej Nawrocki | Data publikacji - piątek, 10 stycznia 2014 | Obszar - na Północ

„CIERPliwość”
fot. Natalia Litkowicz

Nieprzypadkowo podzieliłem tytuł swojej refleksji na dwa człony. Cierpliwość można bowiem rozumieć na dwa sposoby, a obie interpretacje w pewnym stopniu wiązać się mogą z pewnym „cierpieniem”. Wspomniana wyżej cecha charakteru, pewien ludzki przymiot to, po pierwsze, zdolność człowieka do długotrwałego znoszenia rzeczy przykrych. W drugim przypadku można mówić o cierpliwości w kontekście długotrwałego wyczekiwania na coś. Chrześcijaninowi, moim zdaniem, absolutnie niezbędne są obie wyżej wspomniane „cierpliwości”.

Czy zdarza Wam się tracić tę ludzką cierpliwość, gdy ktoś na przykład, po raz kolejny zawodzi Wasze zaufanie, sprawia Wam smutek przykrym komentarzem, czy też po prostu, gdy obserwujecie (w Waszym mniemaniu nieudolnych) kierowców w korkach? Spytacie: po co pytam? OCZYWIŚCIE, ŻE SIĘ ZDARZA. Zdradzę Wam coś w sekrecie: nie jesteście sami. Dlaczego dajemy się więc wyprowadzić z równowagi, zdawałoby się drobiazgami, tracimy energię i niejednokrotnie również zdrowie na zbędny stres? Oczywiście dlatego, że dużo łatwiej jest unieść się tak zwanym „słusznym gniewem”, kiedy ktoś nas zdenerwuje lub ponarzekać sobie na kogoś lub coś, niż CIERPliwie to znosić. Posiadanie tej cnoty wypracowanej w ponadprzeciętnym wymiarze jest, moim zdaniem, dla chrześcijanina niezbędne oraz świadczyć może prawdziwie o jego wartości. Po pierwsze, czyż wszyscy nie oczekujemy Bożego panowania i nie modlimy się od wielu już wieków: „Przyjdź królestwo Twoje”? Po drugie, czy obecnie żyjąc w tym jeszcze świecie, nie musimy wykazywać się cierpliwością, mierząc się z codziennymi sytuacjami?

Kilka przykładów. Spróbuję chronologicznie. Abraham. Boży mąż, który niejednokrotnie musiał w życiu okazywać swoją wiarę i zaufanie do Pana Boga. Odważę się stwierdzić, że nawet z Nim zaprzyjaźniony. Aczkolwiek była to przyjaźń bardzo trudna. Który bowiem przyjaciel poprosi nas o to, abyśmy zerwali ze swoim dotychczasowym życiem i wyruszyli w nieznane, czy w końcu targnęli się na życie tak cierpliwie wyczekiwanego syna? Hiob, mąż którego zaufanie do Pana Boga było tak niezłomne, że pomimo śmierci części rodziny, utracenia praktycznie całego dorobku życia, wyśmiewania przez najbliższych oraz poddania próbie ciężkiej choroby, nie zgrzeszył i nie złorzeczył Bogu. Nowy Testament. Szczepan, męczennik pokładający w Bogu nadzieję tak gorliwą, że nawet w chwili swojej śmierci prosił Boga o przebaczenie grzechu swoich oprawców. Tysiące chrześcijan, którzy anonimowo ginęli na arenach dla rozrywki tłumu. Ginęli, bo nie wyrzekli się swojej wiary, potrafili dzięki niej znosić z cierpliwością swój los, mając nadzieję wyższej nagrody po zmartwychwstaniu. I sam Pan Jezus, przykład nie wymagający komentarza.

Ponad wszelką wątpliwość cechę, której poświęcona jest powyższa refleksja posiadało bardzo wiele biblijnych postaci, ludzi, którzy w mojej ocenie między innymi dzięki tej cesze charakteru mogli być właśnie tak blisko Pana Boga. Myślę, że jako chrześcijanin powinienem uczyć się tego CIERPliwego znoszenia doświadczeń i wyczekiwania z nadzieją na poprawę tego stanu rzeczy. Im szybciej uda się nam tego nauczyć, tym skuteczniej będziemy radzić sobie z niedoskonałą doczesnością, będąc pełni nadziei.

Rzym. 5:3-5
…chlubimy się też z ucisków, wiedząc, że ucisk wywołuje cierpliwość, a cierpliwość doświadczenie, doświadczenie zaś nadzieję; a nadzieja nie zawodzi, bo miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który nam jest dany.

Udostępnij...

O Autorze

Maciej Nawrocki