Pokłon przed obrazem bestii
(112) czyli liturgia religii zła
Którzy się kłaniają bestii i obrazowi [z gr. eikon – ikona] jej. – Obj. 14:11
We współczesnych muzeach przechowywane są liczne obrazy i rzeźby, które niegdyś służyły jako obiekty kultu. Ich artystyczny wyraz i kunszt wykonania może wzbudzać zainteresowanie, podziw, a nawet zachwyt. Wydaje się jednak, że uczucia te nie uwłaczają Bogu, o ile tylko jakiś wytwór ludzkiego rękodzieła nie staje się przedmiotem religijnego kultu.
Nie ma króla bez poddanych, proboszcza bez parafian – potrzeby ludzi oraz ich słabości tworzą miejsce, w którym znajduje się ktoś potrafiący je obsłużyć. Nie ma kultu bez wyznawców. To ludzka wygoda tworzy przedmioty zastępujące chwałę Bożą. Bóg przedstawił się ludziom przez swe działanie oraz w abstrakcyjnych i symbolicznych opisach. Zrekonstruowanie na tej podstawie Jego intelektualnego i emocjonalnego obrazu wymaga od człowieka znacznego wysiłku. Łatwiej jest wierzyć w to, co się widzi.
Pokłon przed obrazem bestii ma charakter kultu religijnego – jest bałwochwalstwem. Kult, czyli praktykę religijną, wyróżniają pewne charakterystyczne cechy, jak: modlitwy, śpiewy, rytuały, dni świąteczne. W pewnym sensie podobne elementy można zaobserwować w niektórych klubach czy organizacjach niezwiązanych z religią. Na przykład w ugrupowaniach paramilitarnych czasami odmawia się wspólnie jakieś zobowiązania, śpiewa hymny, odbywa zebrania i obchodzi szczególnego rodzaju święta. Jednak mimo wszystko nie da się nazwać takiego „obrządku” – nawet jeśli wydaje się czymś złym – kultem o charakterze religijnym, a co za tym idzie – bałwochwalstwem, gdyż pozbawiony jest odniesień do jakiegoś pozamaterialnego absolutu. Kult bestii i jej obrazu do zwykłych elementów praktyk religijnych dokłada adorację posągu lub obrazu stworzonego z inspiracji dwurożnego zwierzęcia, upodobniającego się do Baranka (Obj. 13:11,14).
W świecie niechrześcijańskim adorowanie podobizn bóstw jest powszechnym elementem kultów religijnych. Rozważana wizja dotyczy jednak tej części świata, która została zdominowana przez chrześcijaństwo. Religijności chrześcijańskiej również od samego początku towarzyszył spór o rolę ikon, czyli świętych obrazów, w obrządku. Jedni je poświęcali, inni niszczyli, jednak na koniec okazało się, że czczenie wizerunków różnych świętych, Jezusa, a nawet samego Boga, należy do powszechnych praktyk prawosławia czy Kościoła rzymskiego.
Wizja opowiada o tym, jak chrześcijańskie przepoczwarzenie rzymskiego imperium, czyli dwurożna bestia, doprowadza do powstania obrazu swego pierwowzoru, czyli pogańskiego Rzymu. Czy należy przez to rozumieć kopię albo podobieństwo tamtej struktury polityczno-społecznej, czy też jakiś odrębny obiekt kultowy sporządzony na jej cześć, jest sprawą otwartą. W każdym jednak razie gadający obraz (Obj. 13:15) staje się przedmiotem czci o charakterze religijnym. Hebrajscy młodzieńcy w Babilonie (Dan. 3:1,18) nie mieliby raczej moralnych rozterek, gdyby Nabuchodonozor domagał się pokłonu dla samego siebie, jako króla. Takie zachowanie pewnie i tak mieściło się w ramach dworskiego obyczaju. Jednak władca zażądał złożenia pokłonu przed wzniesionym przez siebie posągiem. Dlatego Hebrajczycy odmówili, uznając to za bałwochwalstwo.
Rozglądając się wokół, można zauważyć, że współczesna Europa stworzyła już pewien ruchomy i udźwiękowiony obraz idei odtworzenia Rzymu, i to na znacznie większą skalę niż miało to miejsce w starożytności. Występują jednak poważne trudności z jego ożywieniem, czyli praktyczną realizacją. Po pierwsze, brakuje w tej wizji Bliskiego Wschodu i północnej Afryki, które niegdyś stanowiły integralną część Rzymskiego Imperium, odgradzającą je od czarnej Afryki i dalekiej Azji. Po drugie, wewnętrzne rozbieżności interesów narodowych zahamowały na razie proces dalszej integracji i tworzenia wspólnego centrum.
Poza tym kształtująca się już powoli wizja wspólnej Europy, czy nawet wspólnej przestrzeni basenu Morza Śródziemnego, na razie jest jeszcze przedmiotem konsultacji i kontrowersji politycznych. Wiele jej jeszcze brakuje do tego, by mogła się stać obiektem podziwu czy adoracji. Nie towarzyszy jej też żadna ideologia, która miałaby potencjał stworzenia podstaw kultu. Brak jej aspektu religijnego, jakim był w Rzymie kult cesarza, czczonego jako boga na własnych, specjalnych ołtarzach, a nawet w cesarskich świątyniach.
Czy to możliwe, by w poszukiwaniu propagandowych metod upowszechniania europejskiego projektu jego promotorzy sięgnęli po metody religijnego kultu? Trudno to sobie dzisiaj wyobrazić. Ale niektórzy z nas żyją wystarczająco długo, by wiedzieć, że pewne rzeczy, które teoretycznie wydawały się niemożliwe, stały się historycznym faktem.
Najważniejsze pojęcia i zagadnienia
- Elementy „rytualne” różnych klubów czy organizacji nie są religiami i kultami, które można by uznać za bałwochwalstwo, automatycznie sprzeczne z postulatem czci dla jedynego Boga.
- Chrześcijańska Europa wytworzyła już obraz wspólnej przestrzeni politycznej na kształt Rzymu, ale nie doprowadziła jeszcze do jego ożywienia, czyli praktycznej realizacji.
- Budowanemu obrazowi brakuje na razie cech kultu religijnego.
W następnym odcinku: Przykazania i wiara – czyli miejsce cierpliwości świętych
Cykl: Spacery z Janem po wyspie Patmos - spis wszystkich odcinków
- Tagi: Apokalipsa, Babilon, bałwochwalstwo, Boża chwała, chrześcijańska Europa, chrześcijaństwo, cierpliwość, kościół rzymskokatolicki, kult bestii, kult religijny, Nabuchodonozor, Objawienie Jana, obraz bestii, Patmos, religia, Spacery z Janem, wiara