Ojciec i Syn
Na okoliczność Dnia Ojca

Lubię grać w szachy ze swoim tatą. W dzieciństwie cieszyłem się, gdy partia trwała dłużej niż kilkanaście ruchów. On ułatwiał mi to, rozpoczynając grę bez kilku mocnych figur. Czasami mówił: Dobre posunięcie. Najczęściej jednak, pomimo stosowanych handicapów, szybko dostawałem mata i przeżywałem gorycz porażki. Obecnie rzadko siadamy do szachów, ale nawet teraz, po latach, nie udaje mi się wygrać z nim choćby jednej partii. Tato ciągle jest zbyt dobrym dla mnie szachistą.
Dzisiaj raczej zmartwiłaby mnie niespodziewana wygrana, bo te partie szachów stały się pewnym wzorcem relacji. Ciekawe jest, że wcale nie musimy sami przeżywać takich chwil, by je rozumieć i traktować jako normę stosunków. Jeśli czyjeś relacje z ojcem były wyjątkowo toksyczne albo jako sierota był ich zupełnie pozbawiony, nawet wtedy ma ich wyobrażenie – może jedynie bardziej idealistyczne. Pan Jezus odwoływał się do tych wzorców tak: Czy jest między wami taki człowiek, który, gdy go syn będzie prosił o chleb, da mu kamień? Albo, gdy go będzie prosił o rybę, da mu węża? Jeśli tedy wy, będąc złymi, potraficie dawać dobre dary dzieciom swoim, o ileż więcej Ojciec wasz, który jest w niebie, da dobre rzeczy tym, którzy go proszą (Mat. 7:9-11).
Jest to bardzo ciekawy przykład, pokazujący, co w praktyce oznaczają słowa, które znamy z pierwszych stron Biblii: A wreszcie rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam… (1 Mojż. 1:26). Dowodzi, że to, co wiemy z kart Pisma Świętego o Stwórcy i Jego jednorodzonym Synu, możemy wzbogacać własną intuicją i uczuciami. Oznacza to także, że nie przypadkiem tak często w swoich słowach Jezus podkreślał więź z Ojcem. W ten sposób odwoływał się wprost do naszych serc i emocji. Ile potrzeba byłoby słów, aby w pełni opisać zażyłość, zaufanie i poziom odpowiedzialności, zamiast zwięzłego: Ojciec miłuje Syna i wszystko oddał w Jego ręce (Jana 3:35).
Oczywiście za tą z pozoru lakoniczną wypowiedzią kryje się cała głębia uczuć. Z jednej strony jest czytelna i zrozumiała dla odbiorcy w każdym wieku i z dowolnym bagażem doświadczeń, ale równocześnie może być pożywką do wnikliwych studiów teologicznych i ciągłego zadziwienia. Bo czyż nasze zmysły poznawcze nie muszą spokornieć przy takich słowach: Tedy Jezus odezwał się i rzekł im: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, nie może Syn sam od siebie nic czynić, tylko to, co widzi, że Ojciec czyni; co bowiem On czyni, to samo i Syn czyni. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje mu wszystko, co sam czyni, i ukaże mu jeszcze większe dzieła niż te, abyście się dziwili (Jana 5:19-20).
Sam także jestem ojcem, i to takim, który powoli uświadamia sobie, że traci kontrolę nad tym, co myśli i robi jego własne dziecko. Niby naturalna kolej rzeczy, a jednak inaczej jest przeżywać ten stan niż tylko przyglądać się z boku. Te powracające wątpliwości: czy aby nie zmarnowałem minionych lat, jak teraz powinienem reagować, na czym polega rola ojca, gdy dziecko jest już prawie dorosłe… Coraz częściej przyłapuję się na rozmyślaniach, jak rodzice patrzyli na mnie, gdy sam dorastałem. Teraz rozumiem ten rodzaj troski, zmartwienia, ale i dobrych życzeń. Z uśmiechem wspominam dobre rady, które pozornie mimochodem przy różnych okazjach wygłaszał tato. W sercu dziękuję za nie, bo naprawdę kształtowały mnie przez lata i działają do dzisiaj.
Tak, relacje rodzic – dziecko wcale nie są łatwe. Wymagają zaangażowania i dobrej woli obydwóch stron. Uczyć musimy się i jednej, i drugiej roli – tutaj także jako ideał służy przykład naszego Pana: Lecz On im odpowiedział: Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca? (Łuk. 2:49) oraz Oto Ja i dzieci moje, które Mi dał Bóg. (Hebr. 2:13)
Jest aramejskie słowo użyte trzykrotnie w Nowym Testamencie, które w specjalny sposób opisuje relacje syna z ojcem – Abba. Tłumacze pozostawiają je najczęściej w oryginalnej formie, ponieważ za każdym razem następuje po nim grecki synonim ho pater – wskazujący na Niebieskiego Ojca. W wołaczu powinno być więc tłumaczone jako „Ojcze, Ojcze”. To powtórzenie musi mieć sens. Najczęściej spotykanym wyjaśnieniem jest teza, że powtórzenie zostało użyte dla słuchaczy nierozumiejących języka aramejskiego. Pan Jezus jednak użył tego zwrotu w żarliwej i bardzo osobistej modlitwie, wyrażającej niepokój, ale również zaufanie do Ojca. Potem postąpił nieco dalej, padł na ziemię i modlił się, aby, jeśli to możliwe, ominęła go ta godzina. I mówił: Abba, Ojcze! Ty wszystko możesz, oddal ten kielich ode mnie; wszakże nie co Ja chcę, ale co Ty. (Mar. 14:35-36)
Podobno słowo abba ma w sobie ładunek emocjonalny, który odpowiada cieplejszemu niż „ojciec”, polskiemu słowu – tata. Ja także o swoim rodzicu myślę w ten sposób. Bo „tato” z jednej strony zachowuje godność i pełnię respektu, ale równocześnie jest nieformalne – pokazuje zażyłość i miłość w rodzinie. Dwa kolejne miejsca, w których apostoł Paweł używa tego słowa, zachęcają, aby w ten szczególny sposób myśleć o Niebieskim Ojcu. Poznawać Go i czcić nie z perspektywy bezwolnego sługi, ale jak syn, który może być blisko i korzystać z Jego Ducha (Rzym. 8:14-17). Lecz gdy nadeszło wypełnienie czasu, zesłał Bóg Syna swego, który się narodził z niewiasty i podlegał zakonowi, Aby wykupił tych, którzy byli pod zakonem, abyśmy usynowienia dostąpili. A ponieważ jesteście synami, przeto Bóg zesłał Ducha Syna swego do serc waszych, wołającego: Abba, Ojcze! Tak więc już nie jesteś niewolnikiem, lecz synem, a jeśli synem, to i dziedzicem przez Boga (Gal. 4:4-7).
PS. Tato, jeśli czytasz te słowa – ostatnio potrenowałem trochę z komputerowym ChessMasterem ;) Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Ojca (23 czerwca).
- Tagi: Abba, Apostoł Paweł, aramejski, Biblia, Bóg, Chrystus, doświadczenie, Duch Boży, dziecko, Dzień Ojca, ho pater, Jednorodzony Syn, Jezus, język aramejski, kielich, List do Galacjan, List do Hebrajczyków, Marcin Luter, modlitwa, niebo, Nowy Testament, Ojciec i Syn, Ojciec miłuje Syna, Ojciec Niebieski, Ojciec wasz, osobista modlitwa, Pan Jezus, Pismo Święte, przysposobienie synowskie, rzekł Bóg, Stwórca, Syn Boży