Cały czas na nogach (1)

Autor tekstu - Samuel Królak | Data publikacji - piątek, 07 października 2016 | Obszar - na Południe

Czyli Apostoł Paweł w Troadzie (Dz. Ap. 20:3-14)

Cały czas na nogach (1)
fot. Piotr Litkowicz

Dzieje Apostolskie 20:3-14

Historia, której bliżej się przyjrzymy, wydarzyła się podczas „trzeciej podróży misyjnej“ Pawła i on jest jej głównym bohaterem. Działo się to około 55 roku n.e. Apostoł z Tarsu był już wówczas bardzo znaną postacią, był kochany i nienawidzony przez wielu. Plonem jego wieloletniej pracy w krainach basenu Morza Śródziemnego były liczne zgromadzenia Chrystusowe. One to oddelegowały niektórych braci, by towarzyszyli mu w tej podróży. Byli to: Arystarch z Tesaloniki, Berejczyk Sopater, Gajus z Derbe, efescy bracia: Trofim i Tychikus, a od Filippi również Łukasz. Dość liczna świta zapalonych, gotowych na wszystko uczestników doli i niedoli Pawła. Sami sporo młodsi od niego ludzie, kochający swojego mentora i gorliwi zwolennicy jego dzieła. Pełnili dla niego również funkcję heroldów – wyprzedzali Apostoła w drodze do określonej miejscowości, przybywali tam pierwsi i zapowiadali jego przybycie, przygotowywali mu nocleg itp.

Co do wrogówApostoła, to byli nimi Żydzi, zwłaszcza z diaspory. Dziś trudno nam to sobie wyobrazić, kiedy myślimy o cielesnym potomstwie Jakuba, które kochamy i z jego stopniowym przywracaniem do łask Bożych wiążemy wielkie nadzieje. Ale w I i II wieku to właśnie Judejczycy, a nie Rzymianie czy inni poganie, byli największymi prześladowcami chrześcijan. Otóż Paweł, który pragnął wyruszyć z Grecji do Jerozolimy, został ostrzeżony, że syryjscy Żydzi zamierzają go zabić. Ta droga – przez Syrię i Fenicję – była więc odcięta. Misjonarze postanowili wówczas iść do Judei przez Azję Mniejszą. Po drodze zatrzymali się w portowym mieście Troadzie.

Miejscowość ta nazywała się właściwie Aleksandria Troas, ponieważ Troada stanowi cały region – północno-zachodnią część Azji Mniejszej, na zachód od Myzji, dziś na terenie Turcji. Nazwa Troada bierze się od legendarnego miasta-państwa o nazwie Troja (Ilion). Tamtejszy zbór Paweł założył kilka lat wcześniej, w czasie swojej drugiej wyprawy (około 47-52 po Chr.). W mieście tym otrzymał widzenie senne, w którym Macedończyk błagał go, aby ratował jego pobratymców. Poskutkowało to wyprawą Apostoła w tamte tereny i założeniem zborów w Berei i Tesalonikach.

STRESZCZENIE

Paweł dotarł do Troady i cieszył się braterską społecznością przez tydzień odwiedzając braci i usługując Słowem Bożym. Ostatniego dnia, a była to niedziela, zebrali się wszyscy na sali, znajdującej się na trzecim piętrze budynku. Celem spotkania było wspólne łamanie chleba. Paweł zabrał głos i przemawiał do zgromadzonych przez kilka godzin, do północy. Kazanie został przerwane przez wypadek – młody chłopiec, imieniem Eutych, przysnął i wypadł przez okno na wewnętrzne podwórze. Bracia wybiegli z budynku i podnieśli go, stwierdzając zgon chłopca. Spomiędzy zebranych wyszedł Paweł i przypadł do chłopca, po czym uspokoił braci i siostry, oznajmiając im, że Eutychus żyje. Paweł wrócił na górę i łamał chleb, i spożywał go, a potem wznowił kazanie. Z pewnością do jego końca nikt już nie przysypiał. A chłopca przyprowadzono żywego, co spowodowało wielką radość wśród wszystkich.

Kiedy nabożeństwo dobiegło końca, mówca nie udał się na spoczynek, lecz ruszył w dalszą drogę. Umówił się z towarzyszami podróży, że spotkają się w Assos – porcie, z którego odpływały statki do Grecji i do Syrii. Stąd popłynęli dalej, przez Lesbos i Samos do Miletu.

O jednym z tych towarzyszy Pawła, Arystarchu z Derbe, przypuszcza się, że – aby zostać z Pawłem do końca – podał się za jego niewolnika; i w ten sposób dzielił z nim uwięzienie i wszystkie doświadczenia tego okresu (Flm 24). Dzięki Łukaszowi zaś, który od przystanku w Filippi kontynuuje opis już w liczbie mnogiej (popłynęliśmy, poszliśmy itp.), można śledzić losy Pawła dzień po dniu. Widać po jego narracji, że bardzo szanował Pawła jako sługę Bożego i miał świadomość uczestniczenia w czymś niezwykłym, we wspólnym tworzeniu historii.

Mam dla was zagadkę. Uwaga! Łukasz pisze, że Apostoł spędził Święto Przaśników u Filipian, potem, po pięciu dniach dotarł do Troady, gdzie przebywał siedem dni. Następnie trzeci Ewangelista szczegółowo opisuje wszystkie przystanki apostoła w drodze do Jerozolimy, którą Paweł chciał odwiedzić na Święto Pięćdziesiątnicy. Zagadka brzmi: czy mu się to terminowo udało, tzn. czy zdążył na święto?

PIERWSZY DZIEŃ PO SABACIE (werset 7)

Omawiany fragment jest pierwszym pewnym świadectwem, że uczniowie zgromadzali się w niedzielę jako lokalne zbory. Ignacy Antiocheński, biskup syryjski żyjący w latach 30-107 po Chr. pisze w swoim Liście do Kościoła w Magnezji: (…) Tak więc nawet ludzie żyjący dawniej w starym porządku rzeczy doszli do nowej nadziei i nie zachowują już szabatu, ale obchodzą Dzień Pański, w którym to przez Jezusa Chrystusa i przez śmierć Jego także i nasze życie wzeszło jak słońce (…). Przez dzień Pański pisarz rozumiał, jak się zdaje, niedzielę, nazywaną w cesarstwie „Dniem Słońca“, stąd aluzja do słońca w ostatnim zdaniu. Również starochrześcijański katechizm, Didache, uczy, że chrześcijanie mają spotykać się w Dzień Pański, tj. niedzielę[1].Na omawianym przykładzie widać, że chrześcijanie z Troady myśleli w podobny sposób, skoro zebrali się z pól i miejsc pracy po ciężkim i pracowitym dniu, aby razem święcić właśnie niedzielny wieczór i słuchać apostoła.

PAMIĄTKA?

Manuskrypt Syryjski podaje w wierszu 7, że uczniowie zgromadzili się, aby łamać eucaristia, eucharystię[2]. Chodziłoby zatem nie o zwykłe jedzenie chleba w braterskim gronie, ale o najwyższe święto chrześcijan – Wieczerzę Pańską. Eucharystia oznacza po grecku „dziękczynienie“ i jest starochrześcijańskim określeniem emblematów, służących do obchodzenia Pamiątki, a także zwyczaju dziękowania za przelaną Krew i złamane Ciało Jezusa Chrystusa.

Zastanawiająca jest jednak pora tej Wieczerzy, jeśli faktycznie była to Pamiątka. Działo się to bowiem tydzień po Święcie Przaśników. Jak wiemy ze Starego Testamentu, Paschę żydowską obchodzono wieczorem 14 Nisan (Abib), następnego dnia zaś zaczynało się owo Święto Przaśnikow, które trwało 7 dni, do 21 Nisan. Według tej rachuby omawiane spotkanie miało miejsce, o ile się nie mylimy, około 3-4 Ijara (następny miesiąc). Wniosek stąd płynie oczywisty – taka Pamiątka nie byłaby wtedy rocznicowym obchodzeniem daty śmierci Naszego Pana.

Przytoczmy tu dla przykładu jeden z najstarszych zachowanych chrześcijańskich tekstów, traktujących o zebraniach chrześcijańskich:

(…) 65. Gdy już udzielimy kąpieli temu, który uwierzył i do nas się przyłączył, prowadzimy go na zebranie tak zwanych „braci" i tam wszyscy wspólnie modlimy się gorąco za siebie samych, za nowo oświeconego oraz za wszystkich, gdziekolwiek się znajdują; prosimy, by wraz z poznaniem prawdy otrzymali oni łaskę pełnienia w życiu dobrych uczynków i przestrzegania przykazań, a w końcu dostąpili zbawienia wiecznego. Po ukończeniu modlitw dajemy sobie nawzajem pocałunek pokoju. Z kolei przynoszą przełożonemu braci chleb i kielich napełniony wodą zmieszaną z winem. Przełożony bierze, je, wielbi Ojca wszechrzeczy przez imię Syna i Ducha Świętego oraz odmawia długą modlitwę dziękczynną za dary, jakich nam Bóg udzielić raczył. Modlitwy oraz dziękczynienie przełożonego kończy cały lud radosnym okrzykiem „amen", które to słowo hebrajskie znaczy: „niech tak będzie". Gdy zaś już przełożony odprawił obrzęd eucharystyczny i cały lud przytaknął, wtedy tak zwani u nas diakoni rozdzielają między obecnych Chleb, nad którym odprawiono modły dziękczynne, oraz Wino z wodą - nieobecnym zaś zanoszą je do domów.(…) Justyn Męczennik, Apologia

Dzieło to, Apologię, Justyn skierował do cesarza Antonina Piusa, chcąc ukazać prawdziwą charakterystykę chrześcijan i ich, i w ten sposób unieszkodliwić fałszywe pomówienia i idące za tym prześladowania spadające na zbory. Z jego relacji wynika, że obrządek Wieczerzy odbywał się co niedzielę we wszystkich zgromadzeniach chrześcijańskich. Apologia została napisana pomiędzy 147 a 163 rokiem po Chrystusie, a zatem w 80 lat po założycielu tego zboru, Apostole Pawle i około 40-50 lat po Janie Ewangeliście, który mieszkał na stałe w Efezie do swojej śmierci (ok. 100 roku).

Spójrzmy na swoje kręgi wyznaniowe – nie jest łatwo, o ile to w ogóle możliwe, coś innowacyjnego wprowadzić w naszej tradycji, cokolwiek zmienić, nieważne czy na lepsze, czy gorsze, choć w przypadku wielu z nas często jest ona względnie „młoda“ – dopiero kilkadziesiąt – sto lat. „Zwyczaj jest królem wszystkich“ – pisał Herodot. A Wieczerza Pańska to jedna z najistotniejszych czynności chrześcijańskich. Wątpliwe zatem, by w 40-80 lat po Apostołach zbory śródziemnomorskie odeszły daleko od apostolskiego wzorca, przynajmniej jeśli chodzi o sposób odprawiania tego święta[3]. Przy czym Justyn wypowiada się wobec cesarza w imieniu wszystkich zborów Chrystusowych, prezentując zrozumiałym w zamyśle dla pogan językiem główne poglądy i obyczaje uczniów.

Nie chciałbym być źle zrozumiany. Rocznicowe obchodzenie Wieczerzy, przypominające świętowanie urodzin lub daty śmierci ważnych nam osób uważam za dobre. Opiera się ono na słowach Pawła Pan Jezus tej nocy, której został wydany, wziął chleb 1 Kor 11:23 – a zatem położył on nacisk na datę śmierci Nauczyciela. Oryginalna Pamiątka była właśnie w tym dniu. W odniesieniu do Naszego Pana można by powiedzieć, że wykonany jest w ten sposób (tzn. przez rocznicowe wspomnienie) „plan minimum“. Jego życzenie – „to czyńcie na pamiątkę moją“ – jest spełnione. Kto jednak obchodzi częściej – również nie robi źle, naśladuje w ten sposób zbory II stulecia, a wygląda na to, że i pierwszego. Gdyby miało to na nas wywierać wpływ umoralniający bez jednoczesnego niebezpieczeństwa spowszednienia i popadnięcia w rutynę, to należałoby urządzać Wieczerze częściej.

W ciągu ostatnich kilku lat zdarzało się, że przyjmowaliśmy Pamiątkę dwukrotnie w ciągu roku – ze względu na odwiedzane przez nas społeczności braterskie, wspominali oni bowiem śmierć Pana w nieco innym terminie. Uczestnictwo w Wieczerzy Pańskiej to szczególna okazja do podkreślenia serdecznej łączności z wierzącymi i cieszymy się, że mogliśmy wykorzystać tę sytuację, aby wyrazić im swoje uczucia. Raz nawet miałem przywilej uczestniczyć w zwyczaju umywania nóg braciom, na pamiątkę tego, co Pan uczynił uczniom podczas ostatniej wspólnej nocy. Warto zauważyć, że Pismo nigdzie nie zabrania ani nie potępia obchodzenia chrześcijańskiej Paschy częściej niż raz w roku. Również w przypadku Paschy żydowskiej bywało na pewno tak, że święto to obchodzono też miesiąc później – kiedy Żydzi zanieczyścili się przez kontakt ze zmarłym i nie mogli uczestniczyć planowo. Słowa: Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb i pijecie kielich, śmierć Pana głosicie, aż przyjdzie 1 Kor 11:26 rozumieć zatem da się i w ten sposób, że Pamiątkę obchodzić można więcej niż jednokrotnie w ciągu roku, byleby przystępować do niej „godnie“ i z właściwym uznaniem tego ważnego przywileju. Ważne jest, żeby śmierć Pańską i gotowość swojego z nim uczestnictwa i bycia jednością z pozostałymi dziećmi Bożymi podkreślać ciągle, aż do końca naszego życia albo Jego powrotu.

Dokończenie artykułu za tydzień.


[1] Didache XIV,1 „W dzień zaś Pański Pana, zebrawszy się, łamcie chleb i dzięki czyńcie, wyznawszy przedtem występki wasze, iżby czysta była ofiara wasza“. Tekst ten jest starszy od niektórych ksiąg NT i był powszechnie czytany w wielu zgromadzeniach.

[2] Aramejska Peszitta podaje tak samo w Dz Ap 2:42 – że uczniowie trwali w nauce Apostolskiej, społeczności, łamaniu Eucharystii i modlitwach. Porównaj peshitta.org

[3] Trzeba dla uczciwości zauważyć, że Justyn wierzył w przeistoczenie chleba i wina Eucharystii w prawdziwe ciało i krew Jezusa. Również wspomniany Ignacy tak naucza. Przypuszczam, że forma i termin obchodzenia nie uległy zmianie, natomiast głęboko zmieniło się podejście drugiego pokolenia chrześcijan do przyjmowanych symboli.

Udostępnij...

O Autorze

Samuel Królak