Wspólnota chrześcijańska
Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach. Dz Ap 2:42
Przeważająca większość ludzi ma potrzebę towarzystwa osób, w których kręgu czuliby się swobodnie i bezpiecznie. Nieformalna wspólnota powstaje przez jednostki, które się lubią i chcą coś wspólnie tworzyć. Wiążą ich więc wspólne ambicje, zainteresowania i cele. Dołączenie do społeczności nieformalnej, którą charakteryzują określone zasady i cechy, jest dobrowolne. Tak więc osoby chcące współtworzyć określoną grupę powinny obok wkładu w ustalone projekty, czerpać ze swojej aktywności dużo radości, zadowolenia i motywacji do dalszych dążeń. A jak się ma rzecz ze wspólnotą chrześcijańską? Jakie przymioty ją tworzą i wzmacniają?
W niektórych miejscach Biblia określa jasno cechy wspólnoty pierwotnego kościoła za czasów Apostołów, które wciąż są dla nas aktualne.
Inspiracją, która nas skłania do brania czynnego udziału we wspólnocie chrześcijańskiej jest z pewnością wiara w Jezusa Chrystusa i uznanie go za swojego Zbawiciela, Mistrza i najwspanialszego Przyjaciela, który nas powołał do nowego życia z Nim. Słowo z 1 Listu do Koryntian 1:9 mówi, że jesteśmy powołani do społeczności z Jezusem Chrystusem. Przez to rozumiem: dążenie do poznania Chrystusa i Jego nauki, i rozmiłowanie się w Jego przykazaniach. We wspólnocie nie powinniśmy się sugerować autorytetami ludzkimi a wszyscy powinniśmy przyjąć postawę ucznia i traktować się równo. Fundamentem wspólnoty powinna więc być miłość do Chrystusa, a przez Niego i miłość do Boga.
Kolejne wersety z Listu do Koryntian (1:10-12) wskazują na powód rozerwań w Kościele. Chrystus nie jest rozdzielony, przez Niego nie mogą wynikać spory. Do sporów i kłótni we wspólnocie doprowadza powoływanie się na słowa ludzi w Kościele, którzy mogą, owszem, mówić rzeczy budujące, jednak każdy z osobna może przedstawić sprawę w inny sposób. Ważne jest, aby przez lekcje przedstawicieli Jezusa poznać naukę samego Chrystusa, a nie człowieka, i tak wspólnie dążyć do jedności.
Nawiązując do tego, na innym miejscu (2 Kor 6:14-16) ap. Paweł tłumaczy, co burzy wspólnotę, w której Bóg chce się przechadzać. I właśnie, między innymi, mówi o bałwanach (innych bogach), które człowiek chętnie postawiłby obok Boga lub ponad Niego. Tymi ,,bałwanami'' mogą być inne nurty nauki, wymysły ludzkie i wyżej niż Jezus postawione autorytety.
Po za tym w powyższych wersetach, Paweł uświadamia nam jak trudne jest nierówne jarzmo we wspólnocie i społeczność tworzona zarówno przez wiernych (sprawiedliwych) jak i niewiernych (niesprawiedliwych). Podobnie, choć w mniejszym stopniu trudna jest społeczność braci słabych i mocnych duchowo. Możemy to zauważyć w naszych zborach, kiedy jest zaburzona prawdziwa duchowa jedność, jak i zdrowe oraz szczere relacje między współczłonkami. W obecności osób o słabym, wybuchowym charakterze i posiadających mało wiary, ciężko jest się zupełnie otworzyć podczas wspólnych zebrań, szczerze się pomodlić, mówić o swoich problemach, rozterkach lub radościach. Osoby o słabej wierze i trudnym charakterze mogą nas podejrzewać o obłudę, nieszczerość lub po prostu nas wyśmiać. Jeśli znajdują się w naszym otoczeniu takie osobowości, powinniśmy jako zbór wierzących wspólnie zjednoczyć się, aby wpływać pokojowo i uświęcająco na osoby o małej wierze i nie sugerować się uszczypliwością tych, którzy nam nie sprzyjają. Zauważam niestety, że często wystarczy zaledwie jedna osoba, która może zamącić i zburzyć formę nabożnego zebrania. Dlatego myślę, że jest tak ważne, aby reszta osób nie uległa złemu nastawieniu jednego człowieka, tylko dała temu odpór swoją właściwą postawą, aby cała wspólnota była zdrowa.
Następną istotną lekcją, która może pomóc w budowaniu wspólnoty jest nauka o społeczności ciała i ducha (Efez 4:3-4). W społeczności ciała widzę społeczność cielesną, tzn. taką, aby po prostu się polubić i pokochać, obdarowywać się dobrymi uczuciami, szczerością, zaufaniem, pielęgnować zawarte znajomości i dążyć do nowych, okazywać wzajemne zainteresowanie i pomoc materialną. Społeczność duchowa uczy nas, abyśmy dbali o dobro i rozwój duchowy bliźniego, przyprowadzali osoby do zboru, zachęcali do czytania Słowa i do rozmów o Bogu. Wiązać nas powinna wspólna modlitwa, wspólne śpiewy i szczere duchowe rozmowy. A własne życie powinniśmy postrzegać z perspektywy oczekiwania Królestwa. Obok tego istotną częścią wspólnoty jest błogosławienie braci i sióstr w dobrej sprawie. To może być np. modlitwa, post i nakładanie rąk przy wyborach braci starszych do ich posługi (Dzieje Ap. 6:6; 13:3), a również podanie prawicy (Gal 2:9) na znak poparcia pewnej, być może nowej inicjatywy. Myślę, że powinniśmy wspierać i błogosławić czyste działania i nowe pomysły innych współczłonków. Interesując się nowym pomysłem jakiejś osoby, poznamy ją samą i kierunek, jaki sobie obrała. Jeśli pomysł nie wskazuje na to, aby ktoś chciał burzyć społeczność, tylko ją budować, powinniśmy taką inicjatywę wesprzeć. Mądre uwagi naturalnie są wskazane, ale nie przekreślenie całej działalności. Tak było np. w przypadku Jakuba, Kefasa i Jana, którzy poparli Pawła i Barnabę w zamiarze udania się do pogan i jednocześnie wskazali na to, aby nie zapomnieli o ubogich.
Właśnie, tak samo i my nie powinniśmy zapominać o ubogich. Zbory były nieraz przez ap. Pawła chwalone za składkę na biednych (jak np. koryncki – 2 Kor 8:4, zbór w Rzymie – Rzym 15:26). Zgodnie z wersetem z Listu Jakuba 1:27 czystą i nieskalaną pobożnością dla Boga jest m.in. właśnie niesienie pomocy sierotom i wdowom w ich niedoli.
Kolejnymi elementami tworzenia wspólnoty są: wspólny posiłek, trwanie w naukach apostolskich i modlitwa. O tym czytamy w (Dziejach Apostolskich 2:42-46, gdzie została nam przybliżona historia pierwszych chrześcijan po wylaniu Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy. Ponadto ta społeczność wszystko miała wspólne, udzielała dobra potrzebującym i przyjmowała pokarmy z radością. Zauważyć można, że tak samo jest ważny wspólny, dziękczynny posiłek, jak nauki i modlitwa. Te trzy czynności powinny zostać połączone w duchu miłości i pokoju. Wzajemna sympatia i wspólne cele powinny skłaniać nas do chęci przebywania w swoim gronie nie tylko przy rozważaniach biblijnych, ale również przy prozaicznym zaspokojeniu potrzeby jedzenia, które może być znacznie milsze i bardziej budujące w gronie bliskich przyjaciół ze społeczności niż w odosobnieniu. Wspólna modlitwa natomiast pozwala na inny wymiar poznania duchowego stanu naszego współczłonka. W szczerej modlitwie nie da się udawać. Stajemy nadzy i pokorni przed obliczem Pana Boga. Nie jesteśmy już odświętnie ubrani i pewni siebie. Tutaj poznajemy nasze ułomności, niedomagania i smutki. Łączy nas ta sama bieda, bezradność i poleganie na mocy, łasce i miłosierdziu Boga. I tak np. modlitwy w czyjejś intencji sprawiają, że zachowujemy na dłużej w sercu dotychczas skryte pragnienia i prośby brata lub siostry, przez co staje on lub ona nam się bliższym/bliższą. Zaczynamy intensywniej rozmyślać o sytuacji osób współmodlących się, prosić za nimi i interesować się, jak Pan Bóg działa w ich sprawie. Jeszcze jedna lekcja z zacytowanego urywku 2 rozdziału Dziejów Apostolskich jest taka, że społeczność powinna postrzegać swoje dobra materialne jako dar od Pana i w miarę możliwości nam danych dzielić się tym z innymi potrzebującymi, hojnie dając z czystych pobudek i nie oczekując zwrotu (Łuk 6:35). Lepiej jest dawać mniej a chętnie i szczerze.
Dążmy do tego, aby w naszych zborach funkcjonowały sprawnie te wszystkie elementy budowania społeczności Bożej, opierającej się na naszym Panu Jezusie. Pielęgnujmy każdy z wymienionych czynników, pozytywnie wpływających na uświęcający rozwój naszej społeczności a przez to nas samych.