Prywatne wyjaśnianie Pism – jak się go wystrzegać

Autor tekstu - Daniel Kaleta | Data publikacji - piątek, 09 czerwca 2017 | Obszar - na Południe

Prywatne wyjaśnianie Pism – jak się go wystrzegać
fot. Maria Woziwoda

Żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśnienia 2 Piotra 1:20.

Przez długie wieki pouczenie apostoła Piotra wykorzystywane było do ograniczania wolności czytania i objaśniania Biblii. Władze kościołów tylko sobie i wyznaczanym przez siebie gremiom lub osobom przyznawały prawo do objaśniania słów Biblii. Do dzisiaj zresztą Kościół rzymski wyznaje doktrynę, że wyłącznie papież ex cathedra jest nieomylny i tylko on może w „nieprywatny” sposób wyjaśniać słowa Pisma Świętego. W innych kościołach podobną rolę spełniają czasami jakieś ciała kierownicze lub rzekomo przez Boga wybrane osoby. Pogląd o tym, że tylko jakieś szczególnie uprawnione osoby lub kolegia mają prawo wykładania słów Biblii, nie wynika jednak z samego Pisma Świętego, które w wielu miejscach zachęca do czytania i rozumienia (czyli interpretowania) Słowa Bożego: Kto czyta niech uważa (Mat. 24:15), wypróbowany i nienaganny pracownik, który wykłada należycie słowo prawdy (2 Tym. 2:15), całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki (2 Tym. 3:16) itp.

Mając jednak wolność objaśniania słów Biblii, tym bardziej należy strzec się, by nie czynić tego w sposób prywatny. Jeśli w apostolskiej przestrodze nie chodzi o to, by powierzyć objaśnianie proroctw jakimś wybranym osobom lub zespołom, to jedynym innym jej znaczeniem musi być to, by objaśnienie było prawidłowe, zgodne z prawdą. Wydaje się to na tyle oczywiste, że w zasadzie należałoby się dziwić, po co w ogóle zostało wypowiedziane. Przecież nikt nie chce błędnie objaśniać Biblii, a z drugiej strony każdy, kto ją wykłada, o ile uważa, że ma do tego ogólne Boże upoważnienie, czyni to w sposób osobisty, przekonujący dla niego, przemawiający do jego rozsądku i ducha. Na czym mogłoby więc polegać niewłaściwe prywatne objaśnianie proroctw i w jaki sposób należałoby się go wystrzegać?

Kto jest autorem Pism Biblii?

Wydaje się, że prawidłowy wykład słów proroctwa, podobnie jak wszelkich innych Pism, które powstały z natchnienia Bożego, polegałby na tym, by odgadnąć właściwe intencje autora. I tutaj pojawia się pierwszy problem i różnica w podejściu. Jedni uznają, że to Bóg jest bezpośrednim autorem Pism, a prorocy czy inni pisarze biblijni jedynie biernymi narzędziami do sporządzenia kopii tego, co przekazał przez nich Bóg. Innymi słowy, wierzą oni w czysto werbalne natchnienie Biblii – każde słowo ma tam znaczenie i jest absolutnie prawdziwe oraz na swoim miejscu, jako że Bóg nie może się mylić. Jeśli znajdują oni w Biblii jakieś nieścisłości, to przypisują je niedoskonałości przekazu, a nie tak rozumianemu Autorowi Słowa.

Inni znów uważają, że Bóg owszem udzielał mocy ducha autorom ksiąg biblijnych, ale byli oni jednocześnie autonomicznymi twórcami, wyrażającymi się w pełni świadomie, posługującymi się wybranymi przez siebie środkami literackimi po to, by osiągnąć przewidziany przez Boga, a przez nich prawidłowo zrozumiany cel.

Jeśli prawdą jest pogląd o bezpośrednim Bożym autorstwie każdego słowa Biblii, to odczytać je można zapewne jedynie pod kierownictwem Jego ducha. Tylko dzięki duchowej iluminacji można zrozumieć prawdy, jakie kryją się w Słowie Bożym. Ponieważ nie wszyscy taką iluminację przeżywają, dlatego należy pogodzić się z tym, że właściwe, nieprywatne zrozumienie Biblii należy przyjąć od wybranych, specjalnie w tym celu oświeconych ludzi.

Jeśli jednak świadomymi autorami ksiąg biblijnych byli wybrani przez Boga ludzie, którym pomógł On zrozumieć i poczuć pewne zagadnienia, a pozostawił ich wolności wybór metod i środków, doboru słów i form literackich w celu przekazania Bożej prawdy ludziom, to nieprywatny wykład polega po prostu na zrozumieniu intencji autora, właściwym odczytaniu jego intencji, skorzystaniu z form literackich, którymi się posłużył, czyli zastosowaniu zwykłej wiedzy, która pozwala nam rozumieć każde dzieło literackie. Zwykli pisarze posługują się językiem, figurami stylistycznymi i formami literackimi po to, by przekazać ludzkie treści, zaś natchnieni autorzy przy użyciu tych samych narzędzi przekazują prawdy Boże.

Kilka prostych reguł

Język. Każdy, kto zna język, którym posługuje się autor, jest w stanie zrozumieć prostą treść przez niego przekazywaną. Tylko czasami autorzy posługują się bardziej wyszukanym słownictwem, które wymaga zajrzenia do słownika. Niekiedy też korzystają z pewnych form literackich odwołujących się do bogatszego czytelniczego doświadczenia. Na ogół jednak metody przekazu są dość intuicyjne i nie wymagają specjalistycznej wiedzy. Dotyczy to zwłaszcza autorów biblijnych, którzy mieli świadomość, że swe słowa kierują przede wszystkim do ludzi prostych i niewykształconych.

Podstawy wiedzy ogólnej. Uważa się, że księgi biblijne powstały na przestrzeni ponad tysiąca lat, począwszy od X w. p.n.e. aż po I w. n.e. Mamy więc do czynienia ze starożytnymi językami oraz archaicznymi realiami, które często nie są już dla nas intuicyjnie zrozumiałe. W związku z tym nieprywatne odczytanie zapisów Biblii wymaga od czytelnika przynajmniej podstawowego zaznajomienia się z duchem ówczesnych języków i czasów lub zaufania tym, którzy taką wiedzę posiedli. W tym miejscu wyłania się problem kryteriów takiego zaufania, gdyż niektórzy „specjaliści” udają, że mają wiedzę, inni zaś dysponując rzeczywistą wiedzą bywają tendencyjni, gdyż koniecznie chcą udowodnić z góry założoną tezę. I nie ma prostych recept na to, któremu specjaliście można zaufać. Bardzo przydatny może tutaj okazać się pewien zasób wiedzy źródłowej. Minimalna choćby znajomość historii, geografii, realiów życia epoki, a także w miarę możliwości języków oryginalnych pomaga w ocenie, czy autor komentarza jest osobą kompetentną, czy też nie. Inaczej musimy ufać autorytetom trochę na ślepo, wierząc, że jeśli mają ukończone studia oraz udostępniają swoje poglądy publicznie, do wglądu również dla innych specjalistów, to nie powinni chcieć narażać się na śmieszność.

Podstawy wiedzy o literaturze. Umiejętność właściwego odczytywania figur stylistycznych i form literackich zdobywamy dzisiaj w szkole. I nie ma tu wielkiej różnicy między odczytaniem tego, co miał na myśli autor lektury szkolnej czy analizowanego wiersza, a tego, co przekazywał autor starożytnej księgi biblijnej. Reguły językowe i literackie rozwijały się na przestrzeni wieków, ale są we wszystkich językach oraz w każdej literaturze podobne. Warto więc pilnie uważać na lekcjach języka polskiego i literatury.

Kontekst. Właściwe rozważenie kontekstu, zarówno tekstowego, jak i geograficzno-historycznego jest pierwszym i podstawowym obowiązkiem osoby, która nie chce narazić się na niebezpieczeństwo prywatnego wykładu słów Biblii. Interpretowanie nauk Biblii „w poprzek”, czyli poprzez zestawianie wersetów wybranych z konkordancji lub wedle jakiegoś innego klucza tematycznego, niesie ze sobą zawsze poważne ryzyko wyrywania słów z ich kontekstów. Właściwa droga do rozważania tematycznego jest długa i żmudna, gdyż wiedzie przez szczegółowe rozważenie każdego miejsca z osobna w jego kontekście.

Zaufanie do autorów. Jeśli prorocy byli autonomicznymi autorami słów Biblii, to należy z absolutną konsekwencją założyć, że wiedzieli, co i komu chcieli przekazać. Słyszy się czasem zdanie, że prorocy nie mieli pojęcia, o czym prorokowali, a ich słowa stały się zrozumiałe dopiero dla tych, którzy wygłaszają tego typu teorie. To podejście prowadzi w prostej linii do prywatnego wykładu słów Biblii. Owszem prorocy przekazywali czasami prawdy odnoszące się do odległych czasów, my zaś możemy dodatkowo obserwować ich wypełnienie. W tym sensie nasze zrozumienie słów proroków jest bogatsze i głębsze, jednak nie oznacza to, że prorocy nie rozumieli tego, o czym pisali. A poza tym, przeważająca część zapisów proroctw, jak również innych zapisów Biblii, odnosi się do czasów proroka i ludzi wówczas żyjących.

Odrębność pism. Każda księga biblijna stanowi oddzielny utwór literacki. Biblia łączy je co prawda w jedną całość Pism natchnionych przez Boga, ale na poziomie interpretacji należy zachować zasadę odrębności poszczególnych pism. W przypadku kilku dzieł jednego autora, jak np. listów apostolskich, można oczywiście i należy wysnuwać wnioski z podobieństw języka i charakteru autora. Jeśli autorzy powołują się na wcześniejszych pisarzy biblijnych, cytują ich lub używają podobnych sformułowań, to również można założyć, że wcześniejsza księga wywarła wpływ na późniejszego autora. Ale nie odwrotnie. Zaś samowolne zestawianie różnych fragmentów pochodzących z różnych ksiąg, napisanych przez różnych autorów w różnych epokach, może łatwo doprowadzić do prywatnego wykładu takiej na nowo skomponowanej „biblii”.

Kilka przykładów prywatnego wyjaśnienia

Minimalizowanie. Jednym z typowych sposobów czytania Biblii jest korzystanie z jej uroku do rozbudzania własnych emocji, do przeżywania jej piękna w bardzo osobisty sposób. Nie ma w tym z gruntu rzeczy nic złego. Czasami zachwyca nas piękne sformułowanie czy wyrażenie emocji nawet bez głębokiej analizy treści i sensu czytanych utworów. Jeśli jednak takie „przeżywanie” tekstu Pisma Świętego staje się jedyną zasadą jego interpretacji oraz jedynym celem społecznego czytania Biblii, to wydaje się, że czytelnicy mijają się z ważnymi celami, dla których to Pismo zostało sporządzone (2 Tym. 3:16‑17). W zamierzeniu Bożym miało ono być bowiem nie tylko inspiracją, ale także instrukcją pobożnego życia oraz przewodnikiem po ogólnym Bożym zamierzeniu.

Zdarza się, że w trakcie spotkań ludzi wierzących czyta się Biblię i wybiera z niej tylko te zdania, które sprawiają uczestnikom przyjemność, które do nich przemawiają, a przy tym pomija się inne. W takim przypadku lekceważony jest przekaz całości, a słowo natchnionego pisarza staje się jedynie odskocznią do prywatnych rozważań czy refleksji. Jeśli jest to jedna z różnych form rozważania Biblii, obok odczytywania jej właściwego przekazu, to też jeszcze nie dzieje się nic strasznego. Jeśli jednak wierzący na tym poprzestają, to mamy do czynienia z „prywatnym wykładem” polegającym na braku wykładu oraz na rezygnacji z Bożego przekazu na rzecz osobistego emocjonalnego przeżycia.

Maksymalizowanie. Przeszkodą w odczytaniu zasadniczego przekazu Biblii jest też czasami druga krańcowość, wynikająca z przekonania, że Biblia musi zawierać jakieś skomplikowane teorie i tajemnice. Bywa, że ich poszukiwanie za wszelką cenę odbywa się kosztem odbioru podstawowych, prostych prawd, które mogą się wydawać zbyt oczywiste, by o nich mówić. Tymczasem ich fundamentalny charakter sprawia, że autorzy biblijni często i celowo do nich powracają, by podkreślić ich ważność. Jeśli pomijamy te oczywiste znaczenia i traktujemy Biblię jako zestaw tajemnic, wróżb i przepowiedni, to ulegamy pokusie prywatnego jej wykładu.

Niedawno usłyszałem w wykładzie misterną interpretację przypowieści o dobrym Samarytaninie, która utożsamiała tytułową postać z Jezusem, jako tym, który pochylił się nad biednym, nieprzytomnym, poranionym i obrabowanym człowiekiem. Jest niewątpliwą prawdą, że Jezus okazał się pomagającym bliźnim dla wielu ludzi, a niedługo wybawi wszystkich od śmierci i innych skutków grzechu. Czy jednak na pewno tę akurat prawdę chciał w tej przypowieści przekazać? Czy taka „interpretacja” odpowiadałaby na pytanie nauczonego w Prawie: „kto jest moim bliźnim” i końcowe pytanie Jezusa o to, „który z tych trzech okazał się bliźnim”? Czy odpowiedź miała brzmieć: Jezus jest twoim bliźnim, miłuj Go jak samego siebie, a będziesz żył? Zgodnie ze zwykłymi zasadami interpretacji tekstu, taka interpretacja tej przypowieści wydaje się błędna i nie ma nic wspólnego z kontekstem. Może więc być przykładem „prywatnego wyjaśniania proroctwa”.

Podobne wrażenie można odnieść przy okazji „symbolicznych” interpretacji innych przypowieści Jezusa. Np. przypowieść o kąkolu miała na celu poinformowanie słuchaczy, że nasienie diabelskie, owszem, pojawi się między synami królestwa, ale nie należy go samowolnie wyrywać. Tymczasem dociekliwi „interpretatorzy” dochodzą czasem do wniosku, że owszem z tej przypowieści wynika obowiązek oddzielenia kąkolu od pszenicy, tyle że w odpowiednim czasie. Czyli lekcja „alegoryczna” prowadzi do wniosku odwrotnego niż zamierzony przez Jezusa. Może to więc być kolejny przykład „prywatnego wyjaśnienia proroctwa”.

Prawdą jest, że Biblia zawiera głębokie pokłady prawd alegorycznych i mistycznych, jednak sięgać po nie należy dopiero po zdjęciu pierwszych warstw nauki historycznej i etycznej, a przy tym muszą się zgadzać proporcje, by proste nauki fundamentalne stanowiły podstawę, a mistyczne czubek piramidy.

Dopasowywanie. Do wielu proroctw hebrajskich chrześcijańscy interpretatorzy dopasowują czasem znaczenia zaczerpnięte z teorii, które niekiedy niewiele mają wspólnego z oryginalną wizją biblijną, twierdząc przy tym, że prorocy sami nie wiedzieli, o czym piszą, my zaś, dzisiejsi chrześcijanie, moglibyśmy im podać właściwe znaczenia zapisanych przez nich słów. Typowym przykładem jest tutaj „teologia zastępstwa”, wedle której Izrael przestał się już liczyć w Bożym planie, a zastąpili go głosiciele tego typu teorii. Według niektórych „interpretatorów”, proroctwa te się po prostu nie wypełniły, bo Izrael nie przyjął Bożego zaproszenia i musiał zostać zastąpiony jakimś innym narodem. Innymi słowy, Bóg przepowiedział coś przez proroków, ale się najwyraźniej pomylił w ocenie swoich możliwości doprowadzenia Izraela do stanu, w którym potrafiłby wypełnić zamierzone przez Niego zadania. Czyż może być bardziej przykry sposób „prywatnego objaśniania proroctw”? Przykłady są zbyteczne, choć czasami zdeklarowani przeciwnicy „teologii zastępstwa” są zdumieni, gdy uświadamiają sobie, jak często powtarzają interpretacje jej zwolenników.

W innych przypadkach wyznawcy różnych misternie skonstruowanych teorii teologicznych chętnie tak „przerabiają” wypowiedzi proroków, by dopasować je do swoich kreacji. Jeśli ktoś sobie wymyślił np. jakieś trzy albo cztery „klasy” czegoś, to w wypowiedziach proroczych, w których znajdzie podobną liczbę elementów, będzie usiłował upchnąć swoje trzy albo cztery „klasy”. Przykłady każdy może sobie wyszukać sam.

Na koniec

Najpiękniejszą ozdobą charakteru jest pokora. Obowiązuje ona również przy czytaniu Biblii. Czytelnik nie powinien pouczać autorów biblijnych, ale się od nich uczyć. W razie niepewności powinien raczej być gotowy powiedzieć „nie wiem” lub też wziąć pod uwagę kilka możliwych interpretacji, niż arbitralnie przyjąć jedno rozwiązanie wedle popularnej zasady: dopóki nie znajdę lepszego rozwiązania, przyjmuję takie, albo inaczej: mogę się mylić, byle na najwyższym naukowym poziomie. Zdaniem apostoła Piotra lepiej nie wiedzieć, niż się mylić i prywatnie objaśniać Pisma.

Zdecydowana większość treści biblijnych przekazana jest tak prosto, że do ich zrozumienia wystarczy tylko kochać Boga, modlić się o Jego ducha i pilnie czytać, czytać i jeszcze raz czytać. W przypadku trudniejszych zapisów należy zachować najwyższą ostrożność i lepiej pozostawić je otwarte, niż przyjąć „prywatne wyjaśnienie”.

Pokora i ostrożność pomogą nam uniknąć prywatnego wyjaśniania Pism, choć pewnie każdemu z nas się to przydarza i zdaje się, że nie jest to niewybaczalnym grzechem śmiertelnym, tylko zwykłą pomyłką w myśleniu. I w takim wypadku zawsze możemy liczyć na Boże miłosierdzie, o ile tylko mamy szczere intencje poznania prawdy. Jednak tak, jak w przypadku innych grzechów i słabości, trzeba za wszelką cenę starać się unikać „prywatnego wyjaśniania” Biblii.

Udostępnij...

O Autorze

Daniel Kaleta