Kronika zamordowanego świata
WARTO PRZECZYTAĆ
Katarzyna Zimmerer, Kronika zamordowanego świata. Żydzi w Krakowie w czasie okupacji niemieckiej. Książka została wydana przez Wydawnictwo Literackie w 2017 roku. Gruba, więc choć sporo dobrych opinii o niej słyszałam, sięgając, postanowiłam jedynie przejrzeć.
Ale takiego tekstu nie da się tylko przejrzeć. Może to był mój sposób na radzenie sobie z bieżącymi, zatrważającymi widokami, choćby trumien wywożonych z Bergamo. Ludzi zabił wirus. Na cmentarzach zabrakło miejsc. Przed laty ludzie ludziom zgotowali niewyobrażalne cierpienia.
Tych dwóch tragedii oczywiście nie da się porównać. Metodyczna, precyzyjnie zaplanowana zagłada całego narodu nie da się z niczym porównać. I wiedza ta nie jest dla mnie nowa, bo znam wiele opowieści z czasów zagłady, ale formuła przyjęta przez autorkę – kronika – robi inne, mocniejsze wrażenie. Nie sposób opisać wszystkiego, co zdarzyło się od 1 września 1939 do 6 stycznia 1945 roku, metodycznie dzień po dniu, ale przytoczone fakty w porządku chronologicznym, fragmenty dokumentów, informacje z „Gazety Żydowskiej”, jedynej w całej Generalnej Guberni, przytłaczają. Nie wiedziałam, że jednym z pierwszych działań okupanta było otwarcie domu publicznego dla Niemców. Jakiż przejaw troski o swoich.
„Walczymy o trzy wiersze w historii, by nie mówiono, że nasz naród poszedł jak trzoda na rzeź”, mówi Dolek Liebeskind podczas ostatniej kolacji szabasowej Żydowskiej Organizacji Bojowej. Młodzież bardzo chciała czegoś dokonać, „nim z nami skończą”. Trudne, z marnym skutkiem wykonane próby. „Nawet gdy otrzymało się nową tożsamość, miało się ‘dobry wygląd’, zdradzało się swoje żydostwo każdym poruszeniem pełnym niepokoju, każdym krokiem niepewnie postawionym, pochyleniem pleców, na których – zdawałoby się – legło jarzmo niewoli, spojrzeniem jakby szczutego zwierzęcia, całą postacią, twarzą, oczyma, na których getto wycisnęło swoje piętno”.
Katarzyna Zimmerer przywołuje nazwiska wybitnych ludzi, aktywistów, działaczy, kupców, lekarzy, aptekarzy, ludzi nauki, kultury, ale też zwykłych mieszkańców Krakowa. Opowiada o tym, jak naziści dzień po dniu wprowadzali coraz większe ograniczenia, ale tak, by świat się nie zorientował, jakie są prawdziwe zamiary oprawców. W swoistej trosce o ludzi zapewniają transport z Węgier kilkuset ton macy na święto Pesach, a z drugiej strony proponują przesiedlenia, możliwość wyjazdu z miasta, zagarniając „przy okazji” część majątku, bo ile wyjeżdżający są w stanie zabrać? Tyle tylko, że na nich najczęściej nikt nie czeka, nie mają się gdzie podziać. Wysiedlenia, pozorowane pozwolenia nie wiadomo na co, ciągłe czekanie w długich kolejkach mają budować poczucie, że okupant chce dobrze. Wszystkie działania opatrzone dokumentami, podpisami i tylko ludzie mają coraz mniej pieniędzy, różnych dóbr, wcześniej już w perfidny sposób wyłudzonych, „prawnie” przejętych. W końcu powstaje getto. Należy tysiące ludzi wyprowadzić z ciasnej, biednej części miasta, by wtłoczyć tam Żydów. My już wiemy, że była to fikcja; że tysiące ludzi wywieziono do Auschwitz, Bełżca bądź zabijano na miejscu; że trwa udoskonalanie systemu unicestwiania ludzi. Ale oni jeszcze mają nadzieję, bogatsi wspierają biedniejszych, znajdują się pieniądze na pomoc dla sierot i placówek, w których mieszkają, w których znajdują opiekę, jedzenie, są nawet oferty kulturalne. Wciąż ukazuje się gazeta, a w niej informacje o zmarłych i zwyczajowe kondolencje, życzenia, bo rodzą się dzieci, młodzi pobierają się, chcą żyć. Gazeta zamieszcza też ogłoszenia, gdzie można dobrze zjeść, gdzie zdobyć kwalifikacje w dziedzinie np. pracy samarytańskiej, są informacje o wyjazdach. I wreszcie powstaje obóz pracy w Płaszowie, gdzie trafia się ostatecznie. Ile zaangażowania ludzi w likwidację narodu, w stwarzanie pozorów, osłanianie niepojętych okrucieństw.
Jest jeszcze Oskar Schindler, który ratuje 1200 osób.
Mordecaj Gebirtig, poeta
Bądź mi zdrów Krakowie
Kroke drogi tak,
Może widzę cię ostatni raz
Na mej matki grobie stałem dziś bez sił.
Wypłakałem serce, ciężko mi.
Przed wojną żyło w Krakowie 60 tys. Żydów. Byli to naukowcy, kupcy, lekarze, bankierzy, ale i zwykli sklepikarze, pracownicy zakładów, fabryk. Po wojnie wróciło do miasta kilka tysięcy. Potem, przez lata, opuszczali Polskę z różnych powodów. Dziś gmina żydowska liczy 120 członków, 600 tworzy JCC.
Starannie wydana książka, z pełnym aparatem pomocniczym, ale i ze świadomością autorki, że nie wszystko i nie wszystkich udało się przypomnieć, a zostawieni w archiwum to tak jakby pogrzebani jeszcze raz. Ile zatem opowieści jeszcze poznamy?
- Tagi: Auschwitz, Bełżc, Generalna Gubernia, gmina żydowska, Katarzyna Zimmerer, koronawirus, Kronika zamordowanego świata, Mordecaj Gebirtig, obóz pracy w Płaszowie, Oskar Schindler, wirus, Żydowska Organizacja Bojowa, Żydzi w Krakowie