Babilon w aptece
"Biada, biada, wielka stolico, Babilonie, stolico potężna! Bo w jednej godzinie sąd na ciebie przyszedł!" A kupcy ziemi płaczą i żalą się nad nią, bo ich towaru nikt już nie kupuje. - Obj. 18:10-11
Apteka w centrum dużego miasta. Na niewielkiej przestrzeni umieszczono obok siebie kilka stanowisk, w odległości niespełna metra. Przy każdym czeka farmaceutka gotowa spełnić oczekiwania klienta. Tak naprawdę to żadna nie czeka, wszystkie mają pełne ręce roboty. I jeszcze kilka osób stoi w kolejce. Nad każdym stanowiskiem kamera. Przy każdym stanowisku jest wszystko, co pozwala szybko obsłużyć pacjenta. Są też ulotki o preparatach, a na podstawkach do pieniędzy – zdjęcia i inskrypcje zachęcające do zakupów.
Przy jednym ze stanowisk starsza kobieta pyta o suplement diety, który często pojawia się w reklamach wszędzie – w radiu, telewizji, prasie. Jego nazwa brzmi jak zaklęcie, którego nie sposób zrozumieć: ma w sobie coś z imienia kobiety, jakąś cyfrę oraz dwie, trzy sylaby – takie, jakie wypowiada dziecko, gdy jeszcze nie umie mówić. A mimo to nazwa szybko i skutecznie zapada w pamięć.
Po drugiej stronie młoda kobieta w nieskazitelnie białym fartuchu. Kobieta mówi, że aktualnie nie ma tego preparatu, ale jest inny – o większej zawartości, bardziej skuteczny, a poza tym zawiera dodatkowe składniki, bardzo potrzebne. Na pomarszczonej twarzy pojawia się niezdecydowanie, na które biały fartuch reaguje falą zdań. Znaczą dokładnie to samo, co wcześniej wypowiedziane, tylko są podane w innej kolejności słów. Ciekawe, że nie pada ani jedno określenie w rodzaju „ten jest lepszy”, „to będzie dla pani dobre”, lecz ta niekończąca się wypowiedź jest nieustępliwa, natarczywa.
Zadaniem sprzedawcy jest sprzedać. Skuteczny sprzedawca to ten, który uświadomi klientowi, że potrzebuje właśnie tego produktu. Dobry sprzedawca przedstawia sprawy tak, że odpowiedź nasuwa się sama: trzeba kupić! Przecież starsza kobieta może potrzebować nie tylko preparatu wspierającego pamięć, ale, co oczywiste, również serce, nerki, wątrobę, trzustkę, stawy, mięśnie, kości, oczy, słuch, skórę, włosy, ogólnie przemianę materii, spokojny sen w nocy i rześką aktywność w ciągu dnia, wypróżnianie jak i apetyt, a nawet poprawiającego odczuwanie przyjemności podczas seksu, dlaczego nie…? Dlatego ten produkt, który właśnie stoi na półce, z pewnością jest bardziej odpowiedni od tego, którego akurat nie ma.
Starszą kobietę chyba stać na zakup specyfiku, którego nikt nie przepisał jej na recepcie. Gdyby ledwo wiązała koniec z końcem, jak wiele rencistek i emerytek, nie pytałaby o suplement diety w aptece w centrum dużego miasta. W ten sposób starsza kobieta niejako automatycznie włącza się do gry typu „klient – sprzedawca”, podejmując starcie o to, by zyskać jak najwięcej dając jak najmniej. Nie ma w tym niczyjej krzywdy. Ma przed sobą inteligentną, świetnie wyszkoloną, nieskazitelnie ubraną pracownicę sieci aptek, a skierowane na nią kamery mają strzec jej bezpieczeństwa.
Czy znajdzie się ktoś, kto wesprze starszą kobietę? Kto szepnie jej do ucha: „biały fartuch, swoim potokiem zdań, próbuje zagłuszyć twój wewnętrzny głos, żebyś nie mogła znaleźć słów, żebyś zapomniała o tym, co naprawdę chciałaś kupić, czego tak naprawdę potrzebujesz, na co cię stać. Nie daj się!”
Nie mogę się dalej przysłuchiwać, gdyż sprzedawczyni przy moim stanowisku kończy pakować mi leki. „Mam swoją siatkę” mówię jej, ale ona jest szybsza. Do reklamówki z nazwą apteki wkłada ulotkę reklamującą kolejne preparaty. Wychodzę z apteki nie wiedząc, jak skończą się zakupy starszej kobiety.
(…) A kupcy ziemi płaczą i żalą się nad nią, bo ich towaru nikt już nie kupuje.
Nadeszła pora, zbliżył się dzień; kupujący niech się nie cieszy, a sprzedawca niech się nie martwi; gdyż żar gniewu przyjdzie na całą ich okazałość!
… Postąpię z nimi według ich własnego postępowania i osądzę ich zgodnie z ich prawami – i poznają, że ja jestem Pan. - Ezech. 7:12,27