Papusza
warto zobaczyć
Joann Kos Krauze, Krzysztof Krauze, Papusza, 21013
Od kilku dni wędrują mi po głowie melodie „dziś prawdziwych cyganów już nie ma”, „jadą wozy kolorowe taborami, ech cyganie, tak bym chciała jechać z wami”...
Opowieść o Papuszy przywołała obrazki z dzieciństwa i jakieś tęsknoty, które budziły usłyszane skrzypce i te kolorowe, długie spódnice furkoczące wokół ogniska. Szary był świat mojego dzieciństwa, a ci ludzie wnosili kolor, tajemnicę. Teraz cieszę się, że reżyser pokazał czarno białe przestrzenie, bardziej są wymowne w naszej, wręcz atakowanej przez barwy, rzeczywistości. Pojawienie się taboru, podobało się dzieciom, na dorosłych padał strach. Zamykano mieszkania, kurniki, uciekano przed nachalnym „daj pani, powróżę”. Dziś wiem, że dla wędrowców było to parę złotych na życie, na zaspokojenie głodu. Złote łańcuchy, usta pełne złotych zębów mieli nieliczni.
O Papuszy słyszałam, czytałam jakieś teksty, ale dosyć dawno temu. Teraz wróciły inaczej, są nadal świeże, poruszające, proste, ale dotykające najważniejszego. Jako jedna z niewielu romskich kobiet umiała czytać, trochę pisać, była inna, wrażliwsza, kiedy przyszła sława, którą ofiarowali jej obcy – Jerzy Ficowski, Julian Tuwim, swoi odrzucili ją, oskarżyli o zdradę. Lepiej, bezpieczniej czuli się, gdy nie rozumiano ich do końca. Zamknięta, hermetyczna społeczność, do dzisiaj budzi mieszane uczucia.
Na film warto pójść do kina, bo poruszająca jest muzyka Jana Kantego-Pawluśkiewicza, zdjęcia Krzysztofa Ptaka i Wojciecha Staronia na długo zostają pod powiekami.
GDZIE JEST MOJA SPÓDNICA
ZE WSZYSTKICH KWIATÓW ŚWIATA
(kaj sy miri podźi)
Panie, gdzie jest moja spódnica,
ta czerwona i biała,
ze wszystkich kwiatów świata?
Kto mi ją podarł na strzępy?
Gdzie ona jest, powiedzcie!
Mój Boże, taka śliczna była,
jakże mam ją zapomnieć?
Moje białe, czerwone i zielony lasy,
moje czarne wieczory,
godziny północne
już nic nie pamiętają
i nie wiedzą wcale,
gdzie chłopka jakaś,
a może Cyganka,
chodzi w mojej spódnicy,
śmieje się i śpiewa!
Panie, jak ja ją szyłam!
Jak ją układałam!
Daleko w górach, dolinach przystaję,
tu i tam się rozglądam:
gdzie jest moja spódnica
czerwona, biała, czarna,
ze wszystkich kwiatów świata?
I zawołałam: – co się stało?
Chcecie gdzieś zgubić suknię moją?
Jest ona jeszcze,
choć już bardzo stara.
Dawno ją szyłam sobie,
aż raz z rąk mi wypadła,
kiedy sen mnie zmorzył.
Alem się obudziła i wróżę ci, panie,
że ją znajdę jeszcze.
1970