Odczuwam ostatnio chęć czynienia dobra. Nie jakiegoś wyszukanego, na wielką skalę, ale takiego zwykłego, normalnego. Zauważyłem ponadto, że choć zło czyni się szybciej i bardziej ekscytuje, to jednak właśnie dobro smakuje dłużej, a im dalej, tym ten smak jest przyjemniejszy. Zło daje chwilowy posmak, który staje się gorzki w ustach tak bardzo, że chce się go wypluć. Dobro jest słodkie jak miód – jego smak zostaje na języku.