Śladami chrzanowskich Żydów – część I
Trasa wycieczkowa
Żydzi byli obecni na terenach Chrzanowa już kilkaset lat temu. Najstarsza wzmianka pochodzi z akt miejskich z 1590 r. i mówi o Żydzie Jakubie, właścicielu lombardu. Gmina powstała w roku 1745, a nieco później założono cmentarz. W 1787 r. stanęła pierwsza synagoga.
Przed II wojną światową ludność żydowska stanowiła połowę mieszkańców miasta. Na każdym kroku napotkać można było należące do Żydów sklepy, kamienice, fabryczki, jak również instytucje użyteczności publicznej takie jak synagogi, szkoły czy wreszcie cmentarz. Dziś, oczywiście, większość tych budynków przepadła lub zmieniła właścicieli, ale pozostało sporo lepiej i gorzej zachowanych śladów. Zapraszam zatem na wycieczkę!
Nasz spacer zaczniemy od jednego z oddziałów chrzanowskiego Muzeum, znajdującego się w lamusie dworskim przy ul. Mickiewicza 13, niedaleko Ronda. Wśród wielu eksponatów przyrodniczych i archeologicznych jest też i sala poświęcona judaikom, ozdobiona pod sufitem pasem z motywami z macew. Znajdziemy tam między innymi makietę nieistniejącej już synagogi, kolekcję lampek chanukowych, naczynia, obrazy, filakterie, zegar z gwiazdami (czyli tarczami) Dawida, balsaminki (naczynia do przechowywania wonnych ziół, najczęściej w formie bogato zdobionych wieżyczek) – a przede wszystkim zwój Tory wystawiony na bimie. Nie przypominam sobie, żebym kiedyś była tak blisko otwartej Tory – a i bardzo miła pani kustosz objaśniła, że nawet pewnemu rabinowi zwiedzającemu muzeum nie bardzo podobało się takie potraktowanie zwoju. Niemniej jednak inny rabin wskazał, że nie ma w tym nic zdrożnego.
fot. Kasia Śmiałkowska - Eksponaty w muzeum.
Opuszczając muzeum spojrzyjmy po skosie na lewo. W dość sporym budynku mieści się obecnie szkoła muzyczna. Przed wojną pierwsze kilka lat swojego życia spędził tam wraz z kilkoma innymi żydowskimi rodzinami niejaki Berek Grajower, postać zasługująca na osobne opisanie. Gdy miał 18 lat, Niemcy wywieźli go z Chrzanowa. Poprzez obóz pracy w Niemczech, a potem Austrię, Izrael i Australię ponownie trafił pod koniec życia do Izraela, skąd nawiązał kontakt z chrzanowskim muzeum.
Na podstawie korespondencji z nim pracownicy muzeum skompilowali ksiażkę „W pamięci i w sercu: Chrzanów oczami Berka Grajowera” – niezbyt grubą, ale napisaną fantastyczną, żywą polszczyzną z naleciałościami, które od pierwszych stron budują atmosferę przedwojennego żydowskiego Chrzanowa. Berek po 69 latach nieobecności w Polsce odwiedził Chrzanów i wskazał wiele miejsc związanych z żydowską przeszłością.
Sam budynek muzeum należał zresztą swego czasu do żydowskiej rodziny Loewenfeldów, właścicieli Chrzanowa, którzy zrobili wiele dobrego dla miasta.
fot. Kasia Śmiałkowska - Budynek muzeum (dawnego lamusu dworskiego) i szkoła muzyczna.
Wychodząc z muzeum skręcamy w prawo, na ulicę Mickiewicza, i wędrujemy nią aż do Rynku. Według opisu z książeczki Berka Grajowera przed wojną w większości kamienic mieściły się żydowskie sklepiki i mieszkania. Nawet w tamtych czasach reklama była dźwignią handlu, również dla interesów żydowskich:
Przedwojenne ogłoszenia reklamujące żydowskie sklepy. Źródło: Kronika Chrzanowska, numer 150 z 2007 r.
Dziś na Rynku warto zwrócić uwagę na najciekawszą z kamienic, biało-różową, z fasadą z glazurowanej cegły i bogatą ornamentyką, zawierającą między innymi liście kasztanowca. Kamienica ta należała do Jakuba Braunera, właściciela cegielni, i dziś jeszcze w kartuszu nad drzwiami balkonowymi widać jego inicjały.
fot. Kasia Śmiałkowska - Kamienica Jakuba Braunera na chrzanowskim rynku.
Z rynku wychodzimy przedłużeniem ul. Mickiewicza, czyli ul. Krakowską. Po kilkudziesięciu metrach kierujemy się na lewo. Tam znajdziemy się na kawałku otwartej przestrzeni przy Domu Kultury – to przedwojenny Plac Estery. Tu właśnie stała Wielka Synagoga, zburzona we wczesnych latach 70. Jej makietę oglądaliśmy w muzeum. Dziś na tym miejscu umieszczono tablicę pamiątkową, widoczną pod płaczącą wierzbą.
fot. Kasia Śmiałkowska - Plac Estery; tablica upamiętniająca Wielką Synagogę; makieta synagogi w muzeum.
Przy placu Estery jest jeszcze jeden ciekawy budynek (ul. Garncarska 18) – niestety, tabliczka umieszczona na nim po stronie podwórka informuje, że został przeznaczony do wyburzenia. Przed wojną było tu Chewre Tillem – Stowarzyszenie Psalmistów, składające się z około 40 śpiewaków i 100 sympatyków, raczej prostych ludzi, którzy razem się modlili i śpiewali psalmy, a oprócz tego przygotowywali świąteczne uroczystości, takie jak marsze ze świecami i wspólne posiłki. W miarę upływu czasu Stowarzyszenie poszerzyło swoją „ofertę” – odbywały się tam również zajęcia na temat innych religijnych tekstów, nie tylko psalmów.
Nawiasem mówiąc, w Chrzanowie istniały i inne stowarzyszenia – pomimo szczytnych zamierzeń ich dokonania nie były, niestety, zbyt znaczące, ale warto wspomnieć choćby ich nazwy: Wieczne Światło, Drzewo Życia, Umiłowanie Tory, czy też jesziwa Korona Tory.*
Z Placu Estery wychodzimy ul. Garncarską i przecinamy nią ul. Krakowską. Wędrujemy teraz po terenach getta utworzonego w 1941 r. Z niedalekiego skrzyżowania Garncarskiej z 29 Listopada przechodzimy na skos przez niewielki parking i trafiamy w sam raz na początek ul. Berka Joselewicza.
Berek Joselewicz naprawdopodobniej nie był w żaden sposób związany z Chrzanowem, ale zapisał się w polskiej historii jako oficer Legionów Polskich we Włoszech oraz twórca formacji o nazwie Pułk Lekkokonny Starozakonny podczas insurekcji kościuszkowskiej w 1794 r. Regiment ów, składający się z mężczyzn narodowości żydowskiej, miał zapewnioną możliwość przestrzegania obyczajów takich jak jedzenie koszernej żywności, powstrzymywanie się od pracy w sabat czy noszenie długich bród. Pułk Starozakonny brał udział w obronie warszawskiej Pragi i tam też został rozbity przez Rosjan, a Berek znalazł się w niewoli.
Wracając jednak do naszego spaceru – ulicą Berka Joselewicza dochodzimy do ul. Świętokrzyskiej i skręcamy tam w lewo. Niedaleko jest brama oznaczona numerem 9. Należy przejść nią na podwórko, gdzie zobaczymy drzwi 9a. Tu działała swego czasu żydowska szkoła.
Powstała ona dzięki Fundacji Barona Hirscha, który na początku XX wieku finansował szkoły w Galicji. Uczono w niej za darmo polskiego, niemieckiego, religii (w tym Biblii z komentarzami Rasziego), jak również przedmiotów świeckich, aby „uczynić Żydów użytecznymi obywatelami w kraju, w którym żyją”*.
* Źródło: P. Grzegorzek, M. Szymaszkiewicz: Chrzanów Między Małopolską i Śląskiem, Wydawnictwo Bezdroża, Kraków 2004
Szkoła spotkała się, niestety, z bojkotem ze strony bardziej tradycyjnych Żydów w miasteczku; większość nauczycieli stanowili bowiem Żydzi na pół zasymilowani i trudno im było pozyskać zaufanie tubylców. Przez kilka lat uczęszczali tam najubożsi uczniowie, a potem szkołę zamknięto i właściwie dziś nie ma po niej śladu.*
Stowarzyszenie Psalmistów (fot. Kasia Śmiałkowska); Berek Joselewicz – obraz Juliusza Kossaka (Źródło: Wikipedia); budynek szkoły żydowskiej (fot. Kasia Śmiałkowska).
I tu zakończymy pierwszą część naszej przechadzki – przed nami jeszcze ciekawe przybudówki związane z jednym z żydowskich świąt, aleja nazwana imieniem żydowskiego właściciela miasta, a przede wszystkim rozległy cmentarz. Zapraszam zatem już niedługo na część drugą.
PS. Serdecznie dziękuję Krystianowi Siewniakowi za ciekawe podpowiedzi i materiały, jak również za sprawdzenie trasy.
Kontynuacja - Śladami chrzanowskich Żydów – część II
- Tagi: Berek Grajower, Berek Joselewicz, Biblia, bima, Chanuka, Chewre Tillem, Chrzanów, cmentarz żydowski, Drzewo Życia, Estera, filakterie, Fundacji Barona Hirscha, getto, gwiazda Dawida, jesziwa, judaika, komentarze Rasziego, Korona Tory, Kronika Chrzanowska, lampka chanukowa, ludność żydowska, macewa, psalm, rabin, Raszi, starozakonni, Stowarzyszenie Psalmistów, święta żydowskie, synagoga, sztetl, Tora, Umiłowanie Tory, Wielka Synagoga, zwój Tory, żydowska szkoła, Żydzi, Żydzi polscy