Po swojemu

Autor tekstu - Kasia Śmiałkowska | Data publikacji - piątek, 20 lutego 2015 | Obszar - na Zachód

Po swojemu
fot. Kasia Śmiałkowska

Historia narodu izraelskiego obfituje w sytuacje, kiedy wybrany lud próbował chodzić swoimi ścieżkami, nie zważając na przymierze zawarte z Panem Bogiem. Spotykało go za to mniej lub bardziej srogie karanie i choć w naszym przypadku konsekwencje pewnie nie będą aż tak natychmiastowe czy drastyczne – wszak wielu Izraelitów na skutek nieposłuszeństwa poniosło śmierć niedługo po popełnieniu wykroczenia – historie te stanowią również lekcję na dziś.

Przenieśmy się zatem w czasy sędziów i przyjrzyjmy się dziejom Skrzyni Przymierza transportowanej z miejsca na miejsce oraz decyzji, jakie w związku z nią podejmowano.

Swego rodzaju preludium do wędrówek Arki były zwyczaje synów Helego: Chofni i Pinechas – mimo że jako kapłani niewątpliwie wiedzieli, jak należy postępować z ofiarami – całkiem świadomie zabierali dla siebie najlepsze części, ignorując uwagi nie tylko osób przynoszących dary, ale i własnego ojca. Posuwali się nawet do cudzołóstwa z kobietami usługującymi przy Namiocie Zgromadzenia.

Heli próbował interweniować, ale jego usiłowania nie przyniosły skutku. Kto wie – może dało się zareagować ostrzej, ale za cenę utraty spokoju w rodzinie? Czytamy jednak, że Heli cenił swoich synów bardziej niż Pana Boga (1 Sam. 2:29), więc jego napomnienia nie były nazbyt stanowcze.

Gdy Izraelowi zagroziło niebezpieczeństwo ze strony Filistynów, lud – w czym uczestniczyli również Chofni i Pinechas – postanowił zabrać Arkę do Afek na pole bitwy. Niektóre przekłady sugerują, że Izraelici liczyli na pomoc samej Arki jako swego rodzaju amuletu czy relikwi, a nie na Pana Boga. Jednak nawet jeśli przyjąć, że chcieli za jej pośrednictwem uzyskać Bożą łaskę, zrobili to po swojemu – zakładając, że samo przyniesienie świętego przedmiotu zagwarantuje powodzenie, niejako nakaże Panu Bogu poprowadzenie Izraela do zwycięstwa.

Sprowadźmy z Sylo do siebie Skrzynię Przymierza Pańskiego, niech wejdzie między nas i wybawi nas z ręki naszych nieprzyjaciół. (1 Sam. 4:3)

Czy i nam nie zdarza się, że zapominamy poprosić Pana o opiekę i błogosławieństwo, uznając je za rzecz oczywistą? Nasz kontakt z Niebem słabnie, a i tak spodziewamy się, że Bóg będzie nas prowadził. Być może dajemy coś od siebie, uznając, że to wystarczy – a nie pytamy, czego oczekuje Bóg.

(Później, gdy Arka wróciła już z ziemi filistyńskiej, widać było zupełnie inne nastawienie: Izraelici prosili proroka Samuela, by wstawiał się za nimi do Pana – 1 Sam. 7:8).

Obecność Skrzyni Przymierza w Afek nie przyniosła Izraelitom zwycięstwa; zginęło trzydzieści tysięcy żołnierzy, a także Chofni i Pinechas. Sama Arka wpadła w ręce Filistynów. Na wieść o nieszczęściach zmarł Heli, a także – podczas wywołanego tymi nowinami porodu – żona Pinechasa. Co ciekawe, z zapisu w 1 Księdze Samuela wynika, że na obojgu największe wrażenie wywarły właśnie informacje o utracie Arki.

Po siedmiu miesiącach udręczeni wrzodami Filistyńczycy postanowili zwrócić Skrzynię Izraelitom i wysłali ją do Bet-Szemesz, jednego z miast przydzielonych Lewitom (Jozue 21:16). Mieszkańcy bardzo się uradowali, składali ofiary – ale niestety nie zastosowali się do prawa Bożego zakazującego zaglądania do wnętrza Skrzyni. Wielką radość zastąpiły obrzędy żałobne, bo winowajcy ponieśli śmierć. Trudno jednoznacznie określić, co było przyczyną takiego postępowania: może zaniedbanie w poznawaniu Bożego słowa, choć właśnie Lewici powinni być w tym zakresie szczególnie pilni? Przewaga ciekawości nad świadomością, że coś jest zabronione? Zapomnienie się wśród ogromnej radości?

Po tych wydarzeniach Skrzynia spoczęła w Kiriat-Jearim i dopiero za czasów Dawida przeniesiono ją do Jeruzalemu. Jednak i tu miało miejsce zaniedbanie i działanie „po swojemu” – Skrzynię wieziono zamiast nieść, jak mówił nakaz Boży (2 Mojż. 25:12-14; 4 Mojż. 4:15, 7:9), a Uzza w obawie, że drogocenny przedmiot spadnie z wozu, podtrzymał go i mimo dobrych intencji poniósł za to śmierć. Znów możemy snuć przypuszczenia, co doprowadziło do takiej decyzji: może niewiedza, może nadmiar poufałości wobec świętej Skrzyni, która przez długi czas przebywała w domu ojca Uzzy, Abinadaba.


Mapa: Miejsca przebywania Arki Przymierza pod koniec okresu sędziów. (Źródło mapki: NEWSnBIBLE; tekst opisów: The Word in Life Study Bible, copyright 1993, 1996 by Thomas Nelson, Inc. Used by permission.)

W powyższych rozważaniach znajdujemy całe spektrum podejmowania nieposłusznych decyzji: od kapłanów, którzy całkiem świadomie ignorowali Boskie reguły i napomnienia otaczających ich osób, poprzez kompromis, niedbałość i niedopatrzenia, aż do być może przeoczenia wśród ogromnej radości faktu, że nie wszystko jest dozwolone. Za każdym razem można było temu zapobiec i uniknąć konsekwencji.

Co ciekawe, wygląda na to, że Filistyńczycy wykazywali większą od Izraelitów pilność w decydowaniu na podstawie posiadanych informacji, jaki jest właściwy sposób potraktowania Skrzyni Przymierza. Możliwe, że powodował nimi po prostu strach – znali historię Izraela w Egipcie i plagi, jakie spadły na państwo faraona, i oczywiście widzieli, co się dzieje w ich krainie. Dlatego wraz z Arką wysłali do Izraela złote dary obrazujące działanie Pana Boga wśród ich ludu.

I dziś zdarza się, że ludzie „z zewnątrz” (jakkolwiek byśmy to zewnętrze definiowali) lepiej od nas potrafią wykorzystać to, co mają do dyspozycji, uczynić więcej dobra, postępować lepiej wobec bliźnich.

Wniosek z tych historii, zapisanych dla naszej nauki, jest jasny: postępowanie „po swojemu”, choć ma się dostęp do instrukcji, będzie się wiązało z określonymi konsekwencjami. Korzystajmy więc z zaleceń jak najczęściej, bo to na nas spoczywa odpowiedzialność za stosowanie się do posiadanych wskazówek.

Ten, który nie znał, choć popełnił coś karygodnego, odbierze niewiele razów. Komu wiele dano, od tego wiele będzie się żądać, a komu wiele powierzono, od tego więcej będzie się wymagać. (Łuk. 12:48)

Udostępnij...

O Autorze

Kasia Śmiałkowska