Marcin Luter - Elektor saski Fryderyk Mądry

Autor tekstu - Beniamin Pogoda | Data publikacji - piątek, 01 sierpnia 2014 | Obszar - na Zachód

(37) "Oręż, którym walczymy"

Marcin Luter - Elektor saski Fryderyk Mądry
fot. Małgorzata Kubic

Kontynuacja tekstu: "Oręż, którym walczymy"

Jego książęca mość Fryderyk Mądry istotnie wyróżniał się, i to nawet między ludźmi swojego stanu. Niewielu władcom w historii świata potomni nadali przydomek „Mądrego” – królują raczej terminy: „Wielki”, czy „Waleczny”. Na miano walecznego książę raczej nie zasłużył.

Był władcą usposobionym pokojowo, zbrojnych konfliktów i wojen unikał, nie najeżdżał sąsiadów dla zdobycia nowych ziem ani łupów – istne przeciwieństwo papieża Juliusza Straszliwego. Swą Saksonią rządził rozumnie i umiejętnie, zaskarbiając sobie względy podanych – będzie jeszcze o tym mowa. Z natury skryty i zamknięty w sobie; nie ożenił się, na następcę wyznaczył swego brata Jana (miał troje dzieci, ale nieślubnych). Nieurodziwy i bardzo otyły, przepadał za myśliwstwem – ale oprócz polowań interesowała go sztuka, a tej był wielkim znawcą. Pierwszy poznał się na talencie Albrechta Dürera, a Lucasa Cranacha Starszego, ówczesną niemiecką znakomitość, uczynił swym malarzem nadwornym (obaj oni, i Dürer, i Cranach, staną się zaprzysięgłymi stronnikami Lutra). Do tego był Fryderyk szczerze pobożny, i to dawną, żarliwą pobożnością, która kazała mu oddawać cześć świętym i gromadzić ich relikwie. Ten skądinąd niezwykle oszczędny pan i władca na zakup relikwii nigdy grosza nie żałował; miał ich na zamku w Wittenberdze imponujący zbiór, ponad 5000 szczątków i pamiątek po dawnych świętych, a czegóż on w swej kolekcji nie miał! Chyba tylko, według słów Henryka Sienkiewicza, „szczebla z drabiny, która się śniła Jakubowi” zabrakło.*

Książę elektor nigdy nie przyjął Lutra osobiście, wysłuchał tylko, i to bardzo niewielu, jego kazań; zdaje się, że głównym źródłem wiedzy o tym mnichu byli dlań: Staupitz i nadworny kaznodzieja książęcy Jerzy Spalatin, pozostający pod urokiem Lutra i bardzo z nim zaprzyjaźniony. Elektor saski otoczył Lutra opieką od początku do końca; trawestując słowa Biblii, można tę opiekę określić: „Zamiast muru był mu i w dzień, i w nocy, tak, że nie przytrafiło mu się nic złego” (1 Sam. 25:15–16). Dlaczego tak uczynił, pozostało zagadką, nawet dla grona jego najbardziej zaufanych doradców.

Luter, któremu wraz z pismem „Prierasa” Mazzoliniego wręczono nakaz stawienia się przed sądem w Rzymie, postanowił odwołać się do swego władcy. Uczynił to za pośrednictwem kaznodziei i doradcy księcia, Spalatina – złożył na jego ręce prośbę o przesłuchanie w Niemczech. Spalatin wstawił się za Lutrem u księcia i uzyskał jego zgodę – elektor Fryderyk też uważał, że poddany saski, w dodatku profesor książęcego uniwersytetu w Wittenberdze, ma być przesłuchany w Niemczech, nie w Rzymie. W sprawie tej elektor działał rozważnie i ostrożnie – oficjalnie motywował to wyłącznie troską o swego poddanego i przysługujące mu prawo do procesu sądowego na obszarze Niemiec. „Wolności książęce”, których gorliwym rzecznikiem i obrońcą był Fryderyk, zakładały wyłączenie poddanych elektora spod obcego, cudzoziemskiego wymiaru sprawiedliwości, choćby nawet i papieskiego. O jakimkolwiek poparciu dla tez Lutra w żadnym elektorskim oświadczeniu mowy nie było; nikt nie mógł zarzucić księciu, że ochrania go powodowany sympatią dla herezji.

* H. Sienkiewicz, „Krzyżacy”


Kontynuacja - część XXXVIII. Doktor Luter i kardynał Kajetan


Cykl: "Oręż, którym walczymy" - spis odcinków


 

Udostępnij...

O Autorze

Beniamin Pogoda