Marcin Luter - Rozłamy i konflikty (2)

Autor tekstu - Beniamin Pogoda | Data publikacji - piątek, 13 marca 2015 | Obszar - na Zachód

(64) "Oręż, którym walczymy"

Marcin Luter - Rozłamy i konflikty (2)
fot. Natalia Litkowicz

Kontynuacja tekstu: „Oręż, którym walczymy”

(ŻYDZI I ANABAPTYŚCI)

Biegliście dobrze; któż wam przeszkodził być posłusznymi prawdzie (Gal. 5:7)

Luter uwikłał się w konflikt nie tylko z Zwinglim. Zaledwie powrócił z  Wartburga do Wittenbergi, a już musiał toczyć spór z radykałami. Przystał do nich jego uniwersytecki kolega Jędrzej Karlstadt, który w końcu opuścił Wittenbergę i osiadł w malej miejscowości Orlamünde; mimo względów i przyjacielskich gestów, jakie okazywał mu Luter, Karlstadt stał się jego zaciętym przeciwnikiem.

Odwiedziwszy Orlamünde, Luter spotkał się ze złorzeczeniami; gdzie indziej zaś, gdy wśród ciężkiego od niechęci milczenia wchodził na ambonę, położono przed nim krzyż z obciętymi ramionami.* Takie gesty jawnej wrogości, a jeszcze bardziej ponura sprawa Müntzera i wojny chłopskiej, uczyniły go nieufnym wobec „nowinkarzy”.

Luter łudził się, że wszyscy odkryją w Biblii tę samą, prawdziwą naukę; wielkie złudzenie, któremu uległ zarówno on, jak i tak wielu po nim, aż do naszych czasów. Kompletnym było dlań zaskoczeniem, że znajdowano w Słowie Bożym treści zupełnie przezeń nie przeczuwane. Kto czytał, mógł rozumieć Pismo Święte po swojemu, a na żadnej kamiennej tablicy nie napisano, że jedynie doktor Luter ma rację. Luter nie zakwestionował całego szeregu dogmatów kościelnych, m.in. zachował chrzest niemowląt – gdy pojawili się anabaptyści, głoszący konieczność ponownego, świadomego chrztu dorosłych, uznał to za herezję. Anabaptyzm szerzył się w Niemczech i w całej Europie równolegle z reformą luterańską. Niemal wszędzie anabaptystów srodze prześladowano; na sejmie Rzeszy Niemieckiej w Spirze w 1529 roku nakazano karać ich śmiercią. W Saksonii rządzonej przez księcia Jana Stałego tak właśnie postępowano, podobnie działo się w Szwajcarii pod rządami Zwingliego. Luter też uważał anabaptystów za heretyków, lecz przeciwny był wyrokom śmierci.

„Niedobrze się dzieje i jestem do głębi zasmucony, że tych biednych ludzi tak bezlitośnie skazuje się na śmierć, pali i okrutnie morduje. Niechaj każdy wierzy w to, co chce. Jeśli jest w błędzie, zostanie ukarany w ogniu piekielnym** (…) Kacerstwa nigdy nie wolno zabraniać przemocą. Potrzebny tu inny sposób, a walka też tu inna, niż na miecze. Walczyć ma Słowo Boże, a czego ono nie wskóra, tego też nie wskóra świecka władza, choćby świat skąpała we krwi. Herezja jest sprawą duchową, nie można odrąbać jej toporem kata, spalić w ogniu ani utopić w wodzie”*.

Współcześni Lutrowi stronnicy reformacji poszli za jego nauką, lecz w tym punkcie się z nim nie zgodzili. Jest to jakiś osobliwy fenomen psychologiczny – delikatny i łagodny Melanchton bezwzględnie domagał się kary śmierci dla anabaptystów (podobnie surowy był wcześniej, gdy w całości odrzucił postulaty chłopów w przededniu powstania), zaś niepohamowany w gniewie Luter uznał część żądań chłopskich za słuszne, a na karę śmierci godził się jedynie, gdy tyczyło to jawnych buntowników.„Nie mogę stwierdzić, że fałszywych proroków należy skazywać na śmierć; wystarczy wygnanie”**. Spokojnych innowierców z poduszczenia Lutra nie tracono.

O wiele gorzej, niestety, przedstawiała się sprawa z Żydami. Luter mniemał, że to błędy papieskie odstręczają Żydów od wiary w Chrystusa; gdy uda się zreformować kościół, wnet się Żydzi na chrześcijaństwo nawrócą. Oczywiście, przeliczył się bardzo, a dotkliwe to rozczarowanie przerodziło się w głęboką niechęć. Ulotniła się jego życzliwość ku Żydom z czasów, gdy był uciekinierem w Wartburgu i pisał komentarz do „Magnificat”. Pod koniec życia Luter zajął względem nich stanowisko zdecydowanie wrogie. W osławionym piśmie „O Żydach i ich kłamstwach” grzmał przeciw nim tak: „Po pierwsze – należy podpalić ich synagogi i szkoły, a to, co nie chce spłonąć, zasypać ziemią, aby nikt nie zobaczył kamieni ni popiołu na wieki (…) Po drugie – zburzyć trzeba tak samo ich domy, bo oni uprawiają w nich to samo, co w swoich szkołach. Za to trzeba ich umieścić w jakimś przytułku czy stodole, niby Cyganów (…) Po trzecie – należy zabrać im ich książki i Talmud, bo z nich uczą się bałwochwalstwa, przekleństw i bluźnierstw. Po czwarte – ich rabinom pod karą śmierci zakazać nauczania, bo ten urząd zupełnie słusznie utracili (…) Po piąte – znieść całkowicie straż na ulicach dla Żydów, bo są oni w kraju niepotrzebni (…) Po szóste – zabronić im lichwy, odebrać pieniądze, klejnoty, srebro i złoto, i odłożyć na stronę na przechowanie (…) Po siódme – młodym Żydom i Żydówkom dać do rąk cep, siekierę, motykę, łopatę, kądziel lub wrzeciono i kazać im zarabiać na chleb w pocie czoła (…) Słusznie bowiem gniew Boży nad nimi jest wielki; przez łagodne traktowanie stają się coraz gorsi, a przez surowość staną się trochę lepsi. Dlatego precz z nimi na zawsze”***. Najlepiej, gdyby wszyscy wyjechali do ziemi izraelskiej**. Nie trzeba dodawać, że takowe instrukcje swapliwie wykorzystała propaganda hitlerowska*. Po lekturze tych słów nie sposób zawołać inaczej, niż za Apostołem Pawłem: „Lutrze, biegłeś dobrze; któż cię omamił, abyś przestał być posłusznym prawdzie?” (Gal. 3:1, r. 5:7)

* Richard Friedenthal, Marcin Luter i jego czasy, PIW W-wa 1991
** Roland Bainton, Tak oto stoję, Areopag Katowice 1995
*** Heiko A. Oberman, Marcin Luter - człowiek między Bogiem a diabłem, Wyd. Marabut, Gdańsk 1996


Kontynuacja - część LXV. Ostatnie lata


Cykl: „Oręż, którym walczymy” - spis odcinków


 

Udostępnij...

O Autorze

Beniamin Pogoda