Lato na pograniczu
opowieść o zrozumieniu

Sejny – małe miasteczko wśród jezior. Idealne miejsce na letni odpoczynek. Tam pojechaliśmy.
Pierwszego dnia zamierzamy zwiedzić klasztor i synagogę. Ale najpierw, wakacyjnym obyczajem, chcemy przysiąść w kawiarence pod parasolem, spokojnie się rozejrzeć i poczuć klimat nowego miejsca.
Sejna, ul. Piłsudskiego (fot. Wikipedia)
Nic z tego, tu nie ma kawiarenki. No to idziemy. Najpierw do klasztoru. Może po gałce lodów na drogę? Lodziarni też nie ma. Jest za to murek pod sklepem GS, na którym starsza kobieta postawiła słoik z jagodami na sprzedaż. Przysiadamy się, gawędzimy... Powoli zaczyna przenikać nas senna, lekko baśniowa atmosfera.
Synagogę – jako miejsce bliższe naszemu sercu zostawiamy sobie „na deser”. Wiemy, że pozostały tylko jej mury, jednak bardzo chcemy do niej wejść.
Zbliżając się na miejsce, słyszymy narastające dźwięki muzyki. Kiedy perkusja i instrumenty dęte są już naprawdę głośne, „wyrasta” przed nami Biała Synagoga.
Sejna, Biała synagoga (fot. Wikipedia)
ORKIESTRA
Dowiadujemy się, że właśnie trwa próba Orkiestry Klezmerskiej Teatru Sejneńskiego.
Niewiele myśląc kupujemy bilety na koncert.
Wieczorem przychodzimy pod synagogę. Przed wejściem czeka już spora grupa - ok. 100 osób. To 5 razy więcej, niż dziś spotkaliśmy podczas całego dnia. Oprócz wczasowiczów są rodziny i sąsiedzi muzyków.
Na scenie 2 perkusje, bębny, wibrafon, kontrabas, akordeon i co najmniej 10 instrumentów dętych. Wykonawcy w wieku ok. 7 - 55 lat, jednak przeważa młodzież. Koncert jest niezwykły, grają pięknie, improwizują. Synagoga wypełnia się dźwiękami przywołującymi wspomnienie o społeczności, która kiedyś modliła się w tym miejscu.
Widownia reaguje żywiołowo, radośnie. Jedynie kompozycja poświęcona pamięci sejneńskich Żydów przyjęta jest w pełnej skupienia ciszy. Melodia zamienia się w dźwięki, które tworzą w wyobraźni obraz zagłady: widzę obcą przestrzeń przeciętą zimnym odgłosem zasuwy zamykającej bydlęcy wagon, słyszę płacz dzieci... Otwieram oczy, szukam wzrokiem komputera, który to wszystko wykreował. Nie ma komputera, są tylko instrumenty... Siedmioletnia dziewczynka poprawia taśmę, która podtrzymuje zbyt duży – jak dla niej – saksofon. Ręce perkusistów pracują nieprzerwanie, dźwięk narasta, widzę Żydów wprowadzanych do komór gazowych. Nie zamykam już oczu, boję się zbyt wyraźnego obrazu.
Koncert w synagodze fot. Adam Hejduk
Pozostając pod wrażeniem koncertu pytamy właścicielkę pensjonatu o orkiestrę. Ciekawi nas, jak to możliwe, że w zaledwie 5,5 tysięcznym miasteczku powstał i utrzymał się taki zespół.
- — Powstał 16 lat temu na potrzeby spektaklu, a istnieje do dziś dzięki naszemu wsparciu - dowiadujemy się.
- — To znaczy kto i jak wspiera zespół?
- — Przede wszystkim lokalna społeczność. Na przykład ja i moi znajomi chodzimy na koncerty i bardzo głośno ich oklaskujemy.
- — Ale to chyba nie wszystko?
- — No oczywiście, że nie. Jeszcze czasem po koncercie przytulamy najmłodszych muzyków – śmieje się nasza rozmówczyni.
- — Ale poważnie...
- — Tak naprawdę, to ja mówię poważnie. Przecież państwo wiecie czego potrzebuje drugi człowiek: miłości i zrozumienia. A kiedy coś stworzy, to miłości, zrozumienia i akceptacji. I ja mam poczucie, że wysyłając sygnał „jestem z was dumna”, przyczyniam się do ich rozwoju.
- — Rozumiemy, że lubi pani słuchać Orkiestry.
- — Tak, chociaż czasem ich muzyka bywa trudna, zwłaszcza gdy eksperymentują z jazzem.
- — Czyli do klubu jazzowego pani nie chodzi?
- — Ależ chodzę! No, może nie zawsze. Ale za to inni przyjeżdżają nawet z daleka aby posłuchać naszych klezmerów. Tak już jest, nie wszystkim podoba się to samo. Jednak niezależnie od tego co grają, na moją życzliwość mogą zawsze liczyć.
Wieczorem udajemy się do dawnej jesziwy, gdzie teraz mieści się Sejneńska Spółdzielnia Jazzowa. To miejsce warsztatów i twórczych poszukiwań muzycznych, gdzie członkowie Orkiestry mogą szlifować swoje talenty pod okiem gości – wybitnych muzyków z całego świata. Wieczorami grają dla publiczności.
(tutaj z Raphaelem Rogińskim, który zainspirowany odnalezieniem zbioru dawnych pieśni chasydzkich zaprosił Orkiestrę do współczesnego ich wykonania)
(tutaj z twórcą muzyki do filmu „Wołyń”, Mikołajem Trzaską – wspólne wykonanie)
MOST
Następnego dnia jedziemy do oddalonej o 7 km. Krasnogrudy, gdzie w dworku Czesława Miłosza mieści się Międzynarodowe Centrum Dialogu.
Tutaj, na dole jest kawiarenka. I parasol. Są też stylowe stoliczki, a kawa podana w przecudnej urody filiżankach. „Piosenka o porcelanie” - tak nazywa się to miejsce.
W pewnym oddaleniu, wśród zieleni dostrzegamy dziwne obiekty: rozpostarta między drzewami wielka tkanina, płaskorzeźby pod drzewami, jakaś drewniana konstrukcja. To efekt warsztatów artystycznych i edukacyjnych, w wyniku których powstaje most – instalacja. Jednak celem tej działalności jest budowanie niewidzialnych mostów pomiędzy ludźmi różnych religii, narodów i kultur.
„Czym konkretnie zajmowaliśmy się budując nasz niewidzialny most? I kim jest neimar? Neimarem był Hajrudin, który zbudował w 1566 roku Stary Most w Mostarze. W cywilizacji osmańskiej określano tak „architekta przestrzeni”, posiadającego „słuch absolutny” pozwalający na łączenie różnorodnych, często przeciwstawnych sobie elementów w harmonijną całość. Znał się na duszy i ciele, fizyce inżynieryjnej i metafizyce bytu, na prawach natury i relacjach międzyludzkich, na wyrobie spoiwa, które wiązało w całość elementy mostu i sąsiedzką wspólnotę. Przybliżenie wiedzy o rzemiośle neimara prowadzi nas do tego, czym w istocie była nasza praca.”
Krzysztof Czyżewski: Krasnogrudzki most, niezbędnik budowniczego; Fundacja Pogranicze, Sejny 2016
Kiedy most już istnieje, trzeba o niego dbać, bo „do zerwania mostu wystarczą: nieuwaga, niegościnność, ignorancja, zapomnienie, niezrozumienie, pominięcie, wykluczenie, sponiewieranie, lekceważenie, nieufność, zaślepienie, niedosłyszenie, obojętność, poczucie wyższości...”
Krzysztof Czyżewski: Krasnogrudzki most, niezbędnik budowniczego; Fundacja Pogranicze, Sejny 2016
Powoli wczuwamy się w atmosferę miejsca, gdzie uprawiany jest autentyczny dialog. Miejsca, gdzie wciąż poszukuje się narzędzi do budowania, nie burzenia.
Zaczynamy też rozumieć, skąd u młodych muzyków z Orkiestry Klezmerskiej tyle wrażliwości, że potrafią zilustrować dźwiękiem shoah czy rzeź wołyńską. Oni wychowują się w przestrzeni miejsc pogranicza i „budowania mostów”. Potrafią zrozumieć, bo sami doświadczają zrozumienia.
ARTYSTA
Znów ciekawy dzień. Wybieramy się do położonej niedaleko Maćkowej Rudy, gdzie od lat mieszka i tworzy wybitny artysta, profesor Andrzej Strumiłło. Jego obrazy były nam już wcześniej znane, szczególnie cykle o tematyce religijnej: Psalmy i Apokalipsa. Dziś mamy nadzieję zobaczyć je w oryginale. Po drodze rozmawiamy o czarnym kwadracie. Ta figura często pojawia się na płótnach profesora. Piękny pejzaż i nagle – czarny kwadrat na niebie. Dlaczego? Nie wiemy. Wiemy natomiast, że bardzo nas to denerwuje i najchętniej zlikwidowalibyśmy wszystkie czarne kwadraty z obrazów artysty.
Na miejscu okazuje się, że właśnie trwa nagranie do lokalnej TV: profesor opowiada o swojej twórczości i zaprasza na aukcję prac. Chcemy się wycofać, ale gospodarze zapraszają nas do pracowni.
A więc sprawa czarnego kwadratu jest wyjaśniona. Nadal nam się nie podoba, ale dajemy mu prawo do istnienia. Porzucamy fantazje o wykasowaniu go z obrazów Andrzeja Strumiłły.
Kolejnego dnia postanawiamy skorzystać z zaproszenia na aukcję obrazów. Jedziemy do Suwałk. W hotelu Loft zgromadził się już spory tłum miłośników sztuki profesora. „Ciekawe, ilu z nich akceptuje czarny kwadrat” - ironizujemy nie mogąc się uwolnić od myśli, że nasz gust jest najlepszy. Rozpoczyna się aukcja. Na sali ponad 100 osób, z czego połowa uczestniczy w licytacji. My tylko obserwujemy. Obrazy cieszą się sporym powodzeniem. Kiedy pojawiają się te z czarnym kwadratem, grono zainteresowanych zawęża się. Jednak „walka” o nie trwa dłużej i jest bardziej zaciekła. Ostatecznie – ku naszemu zaskoczeniu – osiągają znacznie wyższą cenę niż pozostałe kompozycje. A więc ktoś chciał mieć właśnie te, a nie inne obrazy. Potrzebował ich. Rozumiał wymowę. Zamierzał się nimi cieszyć.
W drodze powrotnej zdajemy sobie sprawę, że w sprawie czarnego kwadratu bylibyśmy gotowi 4 razy „zerwać most”:
„Do zerwania mostu wystarczą: nieuwaga, niegościnność, ignorancja, zapomnienie, niezrozumienie, pominięcie, wykluczenie, sponiewieranie, lekceważenie, nieufność, zaślepienie, niedosłyszenie, obojętność, poczucie wyższości...”
Nadszedł wreszcie czas zamknięcia naszych wakacyjnych ścieżek. Staraliśmy się wciąż pamiętać o stąpaniu jedynie po tej wąskiej. Jednak spotkanie innych wędrowców, tych podążających szerszym traktem, wzbogaciło nas i skłoniło do refleksji. Zastanawiamy się, czy nasza droga jest wystarczająco wąska i czy my w ogóle umiemy po niej iść.
JUŻ W DOMU
Niedługo później odwiedziliśmy przyjaciół, gdzie w pokoju ich nastoletniej córki zobaczyliśmy perkusję. No coś podobnego! Dlaczego nie gitara, pianino, flet? - pojawiło się pytanie.
„Do zerwania mostu wystarczą: nieuwaga, niegościnność, ignorancja, zapomnienie, niezrozumienie, pominięcie, wykluczenie, sponiewieranie, lekceważenie, nieufność, zaślepienie, niedosłyszenie, obojętność, poczucie wyższości...”
- Tagi: Apokalipsa, miłość, poczucie wyższości, Psalmy, religia, Sejny, synagoga szatana