Era cyfryzacji

Autor tekstu - Jan Dziewoński | Data publikacji - piątek, 10 maja 2013 | Obszar - na Zachód

fot. Małgorzata Kubic

fot. Małgorzata Kubic

Jedno kliknięcie i światłowodami, leżącymi na dnie oceanów, wiadomość w mgnieniu oka może dotrzeć na drugi koniec świata. Dosłownie. Uświadomiłem sobie niedawno, że część mojej osobowości funkcjonuje w pewnym sensie i stopniu w przestrzeni wirtualnej. W sytuacji bez dostępu do niej czuję nieopisany niepokój. Sieć i urządzenia, za pomocą których się z nią łączę, są dla mnie przestrzenią naturalną. Widzę, że jest to Era możliwości, nie jestem tylko pewien czy to my ją dobrze wykorzystujemy, czy to może ona wykorzystuje nas… . Powoli przyodziewamy się w urządzenia, kojarzone jeszcze kilkadziesiąt lat temu z sci fi. Przykładowo takie okulary Google w najbliższej przyszłości mają wejść do sprzedaży.

Kazania głoszone nie z pomocą kartki, lecz tabletu. W kieszeni komórka z „wgranym” tekstem Biblii i konkordancji. Wspaniałe narzędzia umożliwiające docieranie bezpośrednio do źródeł, setki witryn zawierających materiały, kazania, świadectwa, Biblie w różnych tłumaczeniach – dostępne za jednym kliknięciem. Wydarzenia reklamowane za pomocą portali społecznościowych. Jasna strona.

Dziś, nawet „bycie światłością” może w pewien sposób odbywać się przy pomocy Internetu. Zaproszenie przyjaciół do wspólnego czytania Biblii czy na koncert chóru, w którym śpiewam…, niby prostsze niż „na żywo”, a mimo to sprawia trudności. Świat wirtualny jest jak wielkie pudło – skrzynia, do której każdy może coś wrzucić. Sztuką jest nauczyć się dobrze przebierać. Nie wyciągać klejących się, cuchnących i ciężko usuwalnych śmieci. Jeszcze nigdy grzech nie był tak prosty. Doskonale wiemy jakie hasła są najczęściej wyszukiwane. Era pokus. Jak łatwo wylać na kogoś wiadro pomyj za pomocą klawiszy. Bezkarnie. Niektóre rzeczy łatwo zdefiniować. Jest jeszcze strefa „niewiadomo jaka”. Strefa marnowania czasu przez granie, oglądanie, przeglądanie głupot. Strefa robienia pustych przebiegów. I strefa z nie do końca wyjaśnionymi prawami autorskimi.

Stworzeni by tworzyć.

Kiedyś, gdy przejeżdżałem czy przechodziłem przez rynek krakowski, podziwiając architekturę i piękno kamienic go okalających, naszła mnie myśl, że skoro Bóg uczynił człowieka na swoje podobieństwo – skoro nieskończenie kreatywna istota to zrobiła, to zostaliśmy stworzeni by tworzyć. Zakres twórczości jest bardzo szeroki. Od wspomnianej wielkogabarytowej architektury do niezwykle precyzyjnych mechanizmów… . Poza rzeczami materialnymi można tworzyć też niematerialne, np.: kontakty, społeczności. Odtwarzanie jest też pewną formą tworzenia – czegoś na nowo, po swojemu. Nie wiem czy w dziejach ludzkości były czasy, które moglibyśmy określić mianem dobrych. Wydaje mi się, że były czasy złe i gorsze. W wyjątkowo złych przyszło żyć Noemu. Były to czasy tak złe, że Bóg żałował, iż uczynił człowieka (Księga Rodzaju 6:6). A Noe wyróżniał się na tle swojego pokolenia. Wyróżniał się na tyle, że dostał szczegółowe wytyczne, co musi zrobić by ocaleć. Nie wiemy dokładnie, ile lat Noe budował arkę. Wiemy za to, że Bóg cierpliwie czekał (1 List Piotra 1:20). Doczekał się.

Arka Noego, Świątynia Salomona, Psalmy Dawida. To są dzieła zrobione dzięki Bogu, dla Boga. Według Bożych wytycznych. Nazwane imieniem ludzi. Dzieła znane do dziś. Marzeniem wielu było zapisanie się na kartach historii. Niektórym się udało. Taki Horacy swoje dzieła określał mianem pomnika twardszego niż ze spiżu. Słusznie – ostały się do dziś. Do dziś znamy także dzieła wspomnianych wyżej: Noego, Salomona i Dawida. Nie wydaje mi się jednak, żeby oni myśleli o takiej sławie. Śmiem ponadto twierdzić, że materiał, z którego budowali, jest materiałem twardszym niż budulec Horacego.

Współtworzenie Bożego dzieła – gwarantem nieśmiertelności. Nieśmiertelności, która nie ogranicza się do obecności w podręczniku historii czy na Wikipedii. Urządzenia cyfrowe i świat wirtualny wydają mi się ciekawymi narzędziami wspomagającymi proces tworzenia, a także miejscem ekspozycji. Leżą i czekają, by je właściwie wykorzystywać. Możliwości wydają się duże.

Udostępnij...

O Autorze

Jan Dziewoński