Antykoncepcja to nie grzech

Wyszłam za mąż będąc studentką za studenta - wciąż korzystamy z pomocy finansowej moich rodziców i teściów, do skończenia studiów. Oczywistym jest, że posiadanie dziecka w tej sytuacji byłoby z naszej strony nierozsądne – utrudniłoby nam ukończenie edukacji, obciążyłoby dodatkowo finansowo naszych rodziców. Dlatego już przed ślubem długo zastanawialiśmy się nad wyborem metody antykoncepcyjnej, uwzględniając aspekty zdrowotne i moralne.
Bo czy chrześcijanin może planować swoją rodzinę? Czy może mówić "teraz nie czas na dziecko, za 2 lata"? "Mamy już trójkę dzieci, wystarczy"? Wierzę, że może. Podobnie, jak wybiera kierunek studiów, rodzaj pracy, jaką wykonuje, miejsce, gdzie będzie mieszkał. Pozostając otwarty na wolę Bożą, słuchając Jego głosu – wciąż może podejmować swoje decyzje, oparte na własnej ocenie sytuacji. Stosowanie antykoncepcji to mój głos w sprawie – jednak Jego głos jest najważniejszy. "Boże, jeszcze nie chcę mieć dziecka, ale niech się dzieje wola Twoja". Wierzę, że jeśli najlepszym wyjściem dla mnie byłaby ciąża już teraz – On może to sprawić.
Ktoś mógłby powiedzieć "trzeba było poczekać ze ślubem do czasu, kiedy będziecie mogli mieć dziecko" – jednak Biblia mówi: A teraz o czym pisaliście: Dobrze jest, jeżeli mężczyzna nie dotyka kobiety; jednak ze względu na niebezpieczeństwo wszeteczeństwa, niechaj każdy ma swoją żonę i każda niechaj ma własnego męża. Mąż niechaj oddaje żonie, co jej się należy, podobnie i żona mężowi. Nie żona rozporządza własnym ciałem, lecz mąż; podobnie nie mąż rozporządza własnym ciałem, lecz żona. Nie strońcie od współżycia z sobą, chyba za wspólną zgodą do pewnego czasu, aby oddać się modlitwie, a potem znowu podejmujcie współżycie, aby was szatan nie kusił z powodu niepowściągliwości waszej (1 List do Koryntian 7:1-5).
Apostoł Paweł nie wspomina tu o prokreacyjnej roli małżeństwa – raczej o zabezpieczającej przed grzechem. Jeśli musicie realizować swoje pragnienia, realizujcie je "legalnie", w małżeństwie. To, moim zdaniem usprawiedliwia wczesne pobieranie się, jeszcze przed finansowymi możliwościami stworzenia rodziny.
Jaką metodę wybrać? Lekarz w gabinecie ginekologicznym przekonuje do tabletek antykoncepcyjnych – najskuteczniejsza, najbardziej wygodna, bezpieczna metoda. Czy mam jakieś opory ze względów moralnych? Sprawdziłam – nowoczesne tabletki nie działają wczesnoporonnie, uniemożliwiają zajście w ciążę przez hamowanie owulacji. Miałam świadomość, że przez znajomych katolików ta metoda jest postrzegana jako zła, stosowanie jej – jako grzech. Jednak lektura Katechizmu Kościoła Katolickiego mnie nie przekonuje – po pierwsze, według Biblii celem małżeństwa nie jest tylko prokreacja (na potwierdzenie tego mam przykłady bezpłodnych małżeństw czy zacytowany wyżej fragment listu apostoła Pawła do Koryntian), a po drugie, nie zapominajmy, że naturalna antykoncepcja to też antykoncepcja! Cel jest ten sam – żeby współżyć i jednocześnie nie zajść w ciążę. Metody różnią się od siebie tylko skutecznością działania, wpływem na nasz organizm czy wygodą stosowania.
Przede wszystkim jednak myślę, że stosowanie lub niestosowanie antykoncepcji (jakiejkolwiek) nie ma wpływu na moje zbawienie. Wierzę, że dla Boga nie to jest istotne - przekonują mnie o tym teksty z 15 rozdziału Ewangelii Mateusza, w których Jezus odpowiada na zarzuty faryzeuszy dotyczące niemycia rąk przed posiłkiem przez apostołów. Mówi wtedy ważne słowa: Nie to, co wchodzi do ust, kala człowieka, lecz to, co z ust wychodzi, to kala człowieka.(...) A odpowiadając Piotr, rzekł mu: Wyłóż nam to podobieństwo. A On rzekł: To i wy jeszcze nie rozumiecie? Czy nie rozumiecie, że wszystko, co wchodzi do ust, idzie do żołądka i na zewnątrz się wydala? Ale co z ust wychodzi, pochodzi z serca, i to kala człowieka. Z serca bowiem pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, rozpusta, kradzieże, fałszywe świadectwa, bluźnierstwa. To właśnie kala człowieka; ale jedzenie nie umytymi rękoma nie kala człowieka (Ew. Mateusza 15:11-20)
Tak to rozumiem: drobne decyzje życia codziennego takie jak dieta, stosowane leczenie, wybór środków transportu itd. nie mają znaczenia, jeśli jesteśmy Bożymi dziećmi. Nie warto "przecedzać komara", doszukiwać się niemoralności w świadomym planowaniu rodziny, bo skupiając się na tym możemy "połknąć wielbłąda", przeoczyć to, co naprawdę ważne.
Cały 14 rozdział Listu do Rzymian można uznać za ciekawe podsumowanie tych rozważań. "Szczęśliwy ten, kto nie osądza samego siebie za to, co uważa za dobre." (Rzym. 14:22)
- Tagi: antykoncepcja, apostoł, Apostoł Paweł, bezpłodność, Biblia, Biblia i medycyna, bluźnierstwo, Bóg, Boże dzieci, chrześcijanin, ciąża, cudzołóstwo, ewangelia, Ewangelia Mateusza, faryzeusze, fałszywe świadectwo, grzech, katechizm, Kościół, List do Koryntian, List do Rzymian, małżeństwo, metody antykoncepcji, niech się dzieje wola Twoja, niemoralność, Nowy Testament, planowanie rodziny, powściągliwość, prokreacja, rozpusta, ślub, Szatan, współżycie, wszeteczeństwo, Zbawienie