Strach

Autor tekstu - Ela Dziewońska | Data publikacji - piątek, 11 grudnia 2015 | Obszar - na Wschód

Strach
fot. Piotr Litkowicz

Nie zdawałam sobie sprawy, że ostatnią wojnę światową noszę w sobie. Przez opowieści bliskich, a także przez ich brak. Dowiaduję się ciągle nowych rzeczy i zaczynam więcej rozumieć. Autorka świetnej książki o roku wyzwalania kraju, uświadamia i mnie, że to nie był rok szczęśliwy, dla wielu zaczynały się dopiero życiowe dramaty, jak dla mojej mamy, wypędzonej z rodziną z własnej ziemi, tułającej się potem wiele lat, bardzo biednych lat.  Nie dopytałam jej o wiele szczegółów, ale już jej losu nie muszę znać. Był taki, jak kobiet na wyzwalanym Śląsku, na Mazurach, los przesiedleńców na obce ziemie, między obcych ludzi.

Ktoś powie, to nieważne, nie mamy się tym zajmować, tak musi być. Słyszę to od wielu lat. Ale coraz bardziej czuję, że chcę to wiedzieć.

Od kiedy z uczniami jeździmy regularnie do Auschwitz i trafiła się nam kilka razy dobrze przygotowana przewodniczka, zrozumiałam, że trzeba wielką historię  poznawać przez losy pojedynczych ludzi. Może dlatego tak poruszyły mnie książki tegorocznej noblistki i płaczę z  matkami  nad cynkowymi trumnami, w których przywożono im synów z wojny w Afganistanie. Brutalnej, tak bardzo bezsensownej. Teraz czytam o kobietach w męskich spodniach, w za dużych butach na frontach wojny światowej. Historie straszne, ale i łamiące stereotypy, które mam w głowie od lat. Zwierzenia kobiet są poruszające, bo pokazują ludzi po obu stronach okopów i  dylematy, jak nie pomóc niemieckiemu żołnierzowi, rannemu razem z radzieckim. Obydwaj tak samo młodzi., spragnieni życia Bo choć wojna jest rodzaju żeńskiego, „Nie ma w sobie nic z kobiety”.

I smutne najbardziej jest to, że wcale takie sceny, zdarzenia, cały bezsens zabijania, krzywdzenia, nie należy do przeszłości. Ciągle słychać wieści o wojnach, mordach.

Coś intrygującego ma w sobie ma tytuł „Kiedy Bóg odwrócił wzrok”. I rozumiem, że wiedział, ale patrzył w drugą stronę, tam gdzie jest dobro, które przygotował dla wszystkich. Bo jeśli po drugiej stronie zła, które spotkało ludzi, jest tyle samo dobra, to aż trudno przeczuć czym ono będzie. Nawet owo „czego oko nie widziało i ucho nie słyszało” wydaje się określeniem niepełnym.

Przed laty śpiewałam z żarem „to nie gwoździe cię przybiły, lecz mój grzech”, ale ile byłam wtedy w stanie przeczuć, zrozumieć? Dziś wiem trochę więcej, ale tylko trochę.  Znam trochę opowieści, filmów, ale nie wiem, co to jest prawdziwy głód, jak w oblężonym Leningradzie, gdzie zabrakło nawet szczurów, ptaków. Nie wiem, co to poniżenie, cierpienie. Żyjemy w klimacie, gdzie kataklizmy zdarzają się rzadko, ale wokół dzieją się rzeczy trudne do ogarnięcia ni rozumem, ni sercem. Nie wiem jak zachowałabym się w różnych ekstremalnych sytuacjach, ale nie chcę wiedzieć, dlatego proszę: „nie wwódź mnie na pokuszenie”. I tylko budowanie w sobie pewności, że to czas przejściowy, że choć ciągle wydaje się daleki, przyjdzie pora, kiedy „przekują miecze na lemiesze”.

Ale też ciągle przypominam sobie, by „nie szemrać i nie narzekać” na małe życiowe niedogodności.

Udostępnij...

O Autorze

Ela Dziewońska