Spóźnione kwiaty

Autor tekstu - Ela Dziewońska | Data publikacji - piątek, 12 marca 2021 | Obszar - na Wschód

Spóźnione kwiaty

Albowiem nie jest Bóg niesprawiedliwy, aby zapomniał o pracy waszej i pracowitej miłości, którą pokazaliście imieniu Jego, gdy służyliście świętym” Hebr. 6:10

Drogi Adamie.

Nie napisałam listu, który zaczęłabym prawdopodobnie tak zwyczajnie. Nie zadzwoniłam, choć mnie wiele razy do tego zachęcano. Nie zajrzałam też już dawno do pudła z listami, gdzie mam kilka także od Ciebie. Pamiętam jedynie, że zawierają słowa „w czas powiedziane”.

Kwiat położony na grób to spóźniony kwiat. Mogłam zapukać do Twych drzwi, przecież tyle razy zapraszałeś. Nie znalazłam okazji, choć myśl pojawiła się i niedawno, gdy zaczął przejeżdżać przez nasze miasteczko pociąg do Twojego kochanego Olsztyna.

Kiedy opowiadałam, że jesteś bardzo chory, Krzysztof odszukał w pamięci Twój obraz: „O, ja Adama znam, on był takim radosnym człowiekiem międzywyznaniowym. Bożym człowiekiem”.

Poznałam Cię przy chatce Twoich rodziców, w małej miejscowości wśród mazurskich jezior. Pięknie i z zapałem śpiewałeś: „Boża miłość jest jako słońce, ona zawsze i wszędzie nam lśni” i jeszcze: „Do śmierci z Biblią świętą ja nie rozstanę się. Nigdy ja, nigdy ja…”. Moja mama, ilekroć to śpiewaliśmy, z upodobaniem dośpiewywała wyższym głosem „nigdy ja”, tak jak Ty to robiłeś. A po latach dowiedziałam się, że tę Biblię nielegalnie zawoziłeś do bratniego kraju, tam ludzie wyjątkowo czekali na każde jej słowo.

Wielu rzeczy nie wiem, ale to, co zostało we wspomnieniach, wystarczy, by powiedzieć, że byłeś zawsze ważny. Nie tylko dla mnie.

Ważny wtedy, gdy długo w noc rozwiązywaliśmy problemy, jakie pojawiły się wśród uczestników kolejnego wspólnego spotkania z młodzieżą. Kochałeś młodych, uczyłeś nas, jak to robić, interesowałeś się psychologią, rozumiałeś więcej, niż nam się wydawało.

Uczyłeś nas, „jaka siła jest w modlitwie, ona zmienia noc na dzień”, i że „wiele jest serc, które czekają na ewangelię”. Chodziliśmy, jeździliśmy z gitarami, broszurkami „Nadzieja” i opowiadaliśmy. Nie zapomnę wspólnie oglądanego nieba w gwiaździste noce na Moczyłkach, bo i na gwiazdach się znałeś. Jak prawdziwie brzmiały słowa: „Kiedy w jasną spokojną cichą noc spoglądam na niebo pełne gwiazd, kiedy myślę, czy życie to ma sens (…) O Boże, nie pamiętaj, że czasem było źle, wiesz dobrze, że zawsze jestem Twój”. 

Nie zapomnę też tych radosnych wieczorów w Kluczach, gdy po całym dniu aktywności z dzieciakami, mieliśmy jeszcze siłę rozmawiać, modlić się, ale i weselić.

Kiedy otwieram Biblię, zaczynam od szukania pięknych wersetów. Tak jak mnie, jak nas uczyłeś. Kiedy śpiewamy, staram się nie zerkać do tekstu –wiele razy powtarzałeś, by patrzeć sobie w oczy, śpiew to też budowanie społeczności. Ile dzięki temu pieśni znam na pamięć!

To Twoje zaangażowanie, umiejętność zarażania innych dobrymi pomysłami, przekazywania swojego zaangażowania młodszym, Tobie podobnym, sprawiły, że do dzisiaj trwa obyczaj letnich i zimowych spotkań młodzieży.

Pamiętam o tym wszystkim, choć już rzadko przecinały się nasze drogi.

Pan Bóg, który wszystko wie, pamięta, rozumie, wybacza, niczego nie zapomni.

I tu odruchowo chciałabym napisać, że pozdrawiam, że czegoś życzę... Ale na to już za późno.

Ela

Udostępnij...

O Autorze

Ela Dziewońska