Rozrzutny?

Autor tekstu - Krzysztof Nawrocki | Data publikacji - piątek, 15 maja 2015 | Obszar - na Wschód

Rozrzutny?

fot. Marta Kaleta

Zadziwiające, jak uduchawiającą moc może mieć zwykły wiosenny spacer po parkowo-ogródkowych zakamarkach naszego osiedla. I nie chodzi tym razem o wpływ rozmów i dyskusji, które zazwyczaj przy takich okazjach prowadzimy z moją towarzyszką życia.

Jeśli już przyczynkiem miałaby być wymiana spostrzeżeń, to raczej chodziłoby o te typu:

– Popatrz, jaka delikatna zieleń!
– Ależ piękne magnolie – szkoda trochę, że zaczynają już gubić płatki!
– A ten, taki niebieskawy, to też pierwiosnek, jak tamten biały?
– Szpaki są wyraźnie niedoceniane – bo jak chcą, to naprawdę pięknie śpiewają!
– Czy te pokrzywy nadawałyby się na sałatkę? Są takie dorodne, soczyste i babcia mówiła, że to samo zdrowie… A może by tak sok z nich wycisnąć? Chyba jednak rosną za blisko ścieżki i mogą być niestety obarczone „wpływami cywilizacji”…

Oczywiście niemożliwe byłoby nie zatrzymać się przy tym co chwilę koło jakiegoś kwitnącego cuda (najlepiej – jeśli to krzew lub drzewko – żeby kwiatek był mniej więcej na wysokości nosa), by komisyjnie powąchać i stwierdzić, czy zapach jest podobny do tego zapamiętanego z dzieciństwa.

I to może tyle, jeśli chodzi o wstęp…

Takie jak powyższa okazje to jednak nie tylko „dziecięcy zachwyt po pięćdziesiątce”. Nasze wiosenne spacery są zwykle przyczyną również głębszej refleksji, a może nawet dają wrażenie przejścia gdzieś zupełnie blisko samego Najwyższego.

Różnorodność granicząca z rozrzutnością. Miliony kształtów, kolorów, zapachów, smaków, dźwięków – po co to komu? Jeśli przez moment zrobilibyśmy założenie, że jednak ewolucja, to czemu nie jest nastawiona na siermiężną funkcjonalność formy i li tylko przetrwanie gatunku? Rozumiem, po jednej najsilniejszej i najbardziej zdolnej do przetrwania formie, ale tysiące, miliony? – to już jakaś przesada i chyba brak w tym logiki… Bawi mnie sytuacja, że latamy coraz dalej w kosmos, a jak dotąd jeszcze nie zbadaliśmy i nie nazwaliśmy wszystkich gatunków zasiedlających naszą planetę – co jakiś czas możemy tu i ówdzie przeczytać nagłówek o odkryciu nowego, nieznanego gatunku rośliny lub zwierzęcia. Dobrym pytaniem o tę niepojętą wprost różnorodność byłoby tu nie „po co?”, ale „dla kogo?”.

Tak, tak… Dla mnie i dla Ciebie także! Bo trzeba nieskromnie powiedzieć, że spośród Bożych stworzeń tylko my, ludzie, potrafimy, o ile oczywiście chcemy, zachwycić się pięknem, bogactwem, przemyślnością formy, a pewnie nie przesadzę, jeśli powiem, że również… poczuciem humoru naszego Stwórcy.

Mimo usilnej pracy człowieka, który zamiast po prostu zająć się nadawaniem imion stworzeniom i roślinom, próbuje je po kolei i systematycznie unicestwiać, całość tego, co nazywamy „ekosystemem” nadal zupełnie nieźle funkcjonuje. Tu znowu punkt dla Pana Boga, że stworzył coś, co wcale nie tak łatwo zepsuć. Nie o ekologii jednak miało być…

Zatem, idąc na zwykły wiosenny spacer, nie zajmujmy się tylko przemnażaniem na naszym smartfonie ilości kroków przez ilość kalorii, ale bądźmy wyczuleni na to, by poprzez nieśmiało zielone pierwsze listki, kolory i zapachy pierwszych kwiatków, a nawet parzący liść pokrzywy i gwizdanie szpaka, zobaczyć i usłyszeć Tego, który przez te tak bardzo w naszych oczach niepozorne i oczywiste rzeczy zdaje się mówić: „No… Hej!... Otwórz oczy… Szukasz może kogoś?... Przecież cały czas jestem tu blisko i po prostu chcę, żebyś to wiedział”.

Ponieważ to, co o Bogu wiedzieć można, jest dla nich jawne, gdyż Bóg im to objawił. Bo niewidzialna jego istota, to jest wiekuista jego moc i bóstwo, mogą być od stworzenia świata oglądane w dziełach i poznane umysłem, tak iż nic nie mają na swoją obronęRzym. 1:19-20 (NP).

Udostępnij...

O Autorze

Krzysztof Nawrocki