Piórko
W lecie ubiegłego roku, na terenie nadleśnictwa Krynki na Podlasiu podniosłem z ziemi pióro puchacza. Zdumiałem się. Znacie, zapewne, powiedzenie: „lekki jak piórko”? To jednak piórko przerosło nie tylko moje dotychczasowe obserwacje, ale też wyobrażenia.
Biały, lekko pstry puch zakończony sztywniejszym pędzelkiem, robił wrażenie samodzielnego statku powietrznego z bajki lub filmu science fiction. Nie tylko lekkość robiła wrażenie. To przyrodnicze „nic” było niesamowicie skomplikowane w swojej wewnętrznej konstrukcji. To właśnie było źródłem mojego zachwytu. Genialnie skomplikowana ulotność!
Pomyślałem o ludzkiej wrażliwości.
Podstrunnica skrzypiec to kawałek deski (hebanowej chyba). Prosty, gładki, lekko wypukły, bez progów. Smyczek to trochę włosów z końskiego ogona napiętych na patyku. Struny, palce, DUSZA muzyka. A taki, na przykład, instrument zbudowany ze skóry napiętej na czymkolwiek – obręczy drewnianej, metalowej, glinianym garnku... Palce, DUSZA muzyka.
Ktoś wymyślił, że dodanie progów na podstrunnicy, klawiatury, wszystko ułatwi, „każdy głupi” będzie mógł grać. Ale zwycięzca Konkursu Chopinowskiego to przecież nie ten, który najrzadziej się mylił, a wśród tych genialnych w historii muzyki byli i ci, którzy nie znali muzycznego tekstu – nut.
Dzieci dmuchają w dziurki ustnej harmonijki i cieszą się niepomiernie. Potem bierze ją do ręki jakiś tatuś. Tatuś wie, co to jest „podciąg” i z tych samych dziurek potrafi ustami wyczarować dźwięki różne od tych, które „istnieją” w dziurkach nawet o cały ton. Gdy tatuś oprócz techniki ma DUSZĘ, ten mały dziecinny instrumencik przenosi słuchaczy do muzycznego nieba.
Wrażliwość duszy pozwala tworzyć rzeczy genialne (nie tylko w sztuce) będące pożywieniem dla innych ludzi – tych właśnie, którzy z innego są świata. Ze świata ulotnego jak piórko puchacza. Ludzi o szlachetnie skomplikowanej konstrukcji.
W dalszej ich podróży przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta przyjęła Go do swojego domu. Miała ona siostrę imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie. Natomiast Marta uwijała się około wielu posług. Przystąpiła więc do Niego i rzekła: „Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła” A Pan jej odpowiedział: „Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona” – Ew. wg Św. Łukasza 10:38
Wracam do piórka. Tamtego dnia Marta, nie Maria, zaprosiła Go do swojego domu. Ugościła i zadbała, by odpoczął. Maria nie zrobiła nic. Nie mogła, bo przecież nie istniała.
Niosły ją Jego słowa. „Odfrunęła”…
- Tagi: dusza, Ewangelia Łukasza, gościnność, Jezus, Marta i Maria, niebo, Pan Jezus