Dni przeszłe i lata dawne
Mam w swej biblioteczce biografię generała de Gaulle'a, pióra angielskiego ekonomisty i historyka – amatora Charlesa Williamsa. Biografia jest bardzo interesująca, do tego świetnie napisana. Znakomity styl walczy o lepsze z arcyciekawymi faktami. Autor opatrzył każdy rozdział swej książki stosownym mottem; dla jednego z nich wybrał werset z Biblii. Jest to cytat z Psalmu 77, wiersz 6: „Przychodziły mi na pamięć dni przeszłe i lata dawne."
Przeczytałem ten Psalm. Myślę sobie – co też tchnęło autora, że posłużył się cytatem właśnie z Biblii? Psalm wcale nie jest radosny – przepojony jest smutkiem, tak głębokim, że można dopatrywać się w nim wręcz symptomów depresji: Wspominałem sobie na śpiewanie moje; w nocym w sercu swem rozmyślał i wywiadywał się o tem duch mój, mówiąc: Izali mię na wieki odrzuci Pan, a więcej mi już łaski nie okaże? (w. 7-8).
Skoro współczesny biograf i ekonomista sięga po Biblię, to pewnie coś znaczy. Jeśli dla określenia stanu ducha człowieka najlepszy jest cytat z Psalmu, to znak, że starotestamentowy zapis ciągle jest aktualny – mimo jego dawności. Zamyśliłem się. Istotnie, dla chrześcijanina nie ma drugiej księgi takiej, jak Biblia. W całej literaturze świata nie znajdzie się dzieła, któreby można z nią porównać. Przez kilkaset lat pokolenia wierzących spisywały, jak umiały – swoje bóle, swe myśli i swe pragnienia – cały czas pamiętając, że czynią to w cieniu Najwyższego. W cieniu, który – bywało – raz ochraniał przed palącym słońcem, innym razem – przeciwnie, światło słońca i radość życia odbierał. Jonasz zaznał ochłody w cieniu krzewu, Hiobowi zaćmiło się słońce. Stąd w Biblii żal Jeremiasza, gniew i pasja Amosa, marzenia Izajasza proroka. Innego narodu, któryby Boga jedynego wyznawał, oprócz Żydów nie było. Świat ich wartości podobny jest do naszego – te same kamienne tablice z Synaju, te same nawoływania proroków. Nie ma drugiej takiej księgi – ani u Egipcjan, ani u Greków, ani u Hindusów, nie ma też u Rzymian. Wielkie cywilizacje wydały cudowne dzieła, wspaniałe owoce myśli ludzkiej – ale który z nich jest owocem myśli monoteisty? Który naród wydał tak wielu synów, coby zmagali się z własną udręką, odwołując się do Boga i jego nakazów? Gdzie człowiek, który – wewnętrznie rozdarty, albo utrapiony ponad miarę – twarzą w twarz wiódł spór ze swym Stwórcą i od Niego domagał się odpowiedzi? W Starym Testamencie mamy takich. Daremnie ich szukać gdzie indziej. Stąd Biblia dla wierzącego pozostaje do dziś drogowskazem na każdy czas, dobry czy zły – w niej bowiem – czasem nieoczekiwanie – znajdujemy ludzi podobnych do siebie, w takich samych upadkach i z takimi jak my problemami.