Zazdrość

Autor tekstu - Basia Honkisz | Data publikacji - piątek, 27 czerwca 2014 | Obszar - na Południe

Zazdrość
fot. Dorota Makarzec

Zazdrość to nieprzyjemne negatywne uczucie pojawiające się w reakcji na czyjś sukces, powodzenie, szczęście, urodę – w skrócie: w reakcji na coś dobrego, co posiada jakaś inna osoba, najczęściej coś, co sami pragnęlibyśmy mieć. Zazdrość może objawiać się w różny sposób – jako pojedyncze ukłucie w reakcji na wiadomość lub widok czyjegoś sukcesu; jako długotrwały smutek i żal, że samemu się czegoś nie posiada; chyba najgorsze – jako przewlekła niechęć do osoby zazdrością przez nas obdarzanej. Kiedy się pojawia nagle przypomina zdenerwowanie, złość; pielęgnowana latami przemienia się w stały element naszego charakteru i kształtuje ludzi sfrustrowanych, nienawistnych, zgorzkniałych.

Kto tego nie zna? Kilkuletnie dziecko zazdrosne o zabawki kolegi z piaskownicy uderzy go łopatką i przywłaszczy sobie jego rzeczy. Zazdrosne o uwagę mamy będzie agresywne wobec rodzeństwa lub demonstracyjnie zwracające na siebie uwagę. Mamy widzące takie zachowanie najczęściej zwrócą uwagę surowym: „tak nie wolno!”, a między sobą wymienią pełne politowania dla małego zazdrośnika uwagi.

Taka trochę jest zazdrość – dziecinna, niemądra, szkodliwa, destrukcyjna dla osoby ją odczuwającej i dla osoby obdarzanej tym uczuciem. Jest to cecha małych, przyziemnych ludzi – wielkich powinna nie dotyczyć. Powinna... A jednak jest to ludzkie i naturalne uczucie, które nie ominęło nikogo z nas (choćby we wspomnianym okresie dzieciństwa, ale myślę, że i w dorosłym życiu ciężko się przed nim uchronić). Kilka historii biblijnych świetnie obrazuje czym jest zazdrość i do czego może prowadzić.

Obiektem zazdrości często są rzeczy materialne – doświadczył tego Izaak (Ks. Rodzaju 26:13-16), któremu zamożności zazdrościli Filistyni i w ramach zemsty zasypali wszystkie studnie wykopane przez jego ojca. Czy pieniądze są często powodem zazdrości? Możliwe, choć wydaje mi się, że wśród chrześcijan przyczyny tego uczucia są dużo bardziej subtelne. Na przykład: płodność. Z takim problemem zmagała się Rachela, sama nie mogąc zajść w ciążę, widząc swoją rodzącą liczne potomstwo siostrę (Ks. Rodzaju 30:1-4). Z biblijnego opisu możemy wywnioskować, że Rachelę trapił raczej długotrwały smutek, żal i desperacja niż aktywna agresja wobec Lei. Wzdycha ona: Spraw, abym miała dzieci, bo jeśli nie, to wypadnie mi umrzeć. I poleca mężowi współżyć z jej niewolnicą, by choć w części poczuć się matką.

Czego zazdrościli bracia Józefowi? Czegoś, co trudno nazwać. Względów u ojca, pozycji w rodzinie, poczucia, że jest kimś większym, lepszym? Pewne jednak jest, że to uczucie zaprowadziło ich niemal do morderstwa, a na pewno do podstępu, oszustwa i nikczemności (Ks. Rodzaju 37 rozdział).

Saul spoglądał z zazdrością na Dawida z powodu jego powodzenia w bitwach i, co się z tym wiązało, popularności wśród tłumu. W 18 rozdziale 1 Księgi Samuela możemy przeczytać o wszystkich odcieniach zazdrości. Akt agresji: Saul wpada w szał i rzuca w Dawida włócznią (1 Sam. 18:11). Następnie ogarnia go poczucie spadku własnej wartości, strach i rezygnacja (1 Sam. 18:12,17). Knuje podstęp, żeby pozbyć się Dawida, a tym samym dręczącego go uczucia – pokonany lub martwy wróg już nie wzbudza zazdrości tylko daje poczucie satysfakcji. Gdy jednak Saul nie odnosi sukcesu, jeszcze bardziej obawia się Dawida i trapi się (1 Sam. 18:26-29). Spirala zazdrości zatacza kolejne koło.

Powyższe przykłady pokazują zazdrość o rzeczy świeckie, w podobnych sytuacjach to samo będą odczuwały osoby niewierzące. W Nowym Testamencie mamy też przykłady zazdrości o czynione cuda, o popularność religijnej nauki wśród ludu, o wygłaszane prawdy religijne – zazdrości odczuwanej głównie przez Żydów w stosunku do Apostołów i niejednokrotnie wiodącej ich do okrucieństwa wobec głosicieli Bożego słowa (Dzieje Ap. 5:17-18,13:45,17:5).

Być może są osoby, które od tego uczucia są wolne. Jednak większość z nas będzie się zmagała z zazdrością, bo niezależnie od tego, jak bardzo byśmy się starali, zawsze znajdzie się ktoś, kto dokonał lepszych życiowych wyborów, ma ładniejszy dom, szczęśliwszą rodzinę, jest sprawniejszy w pracy zawodowej, a także – mówi piękniejsze kazania, ma bogatsze myśli, wspanialej udziela się w pracy charytatywnej czy w doskonalszy sposób prowadzi zbór. Czasem zazdrość pojawia się znikąd, jakby „spoza nas”, siada na człowieku jak uporczywa niechciana mucha i nie chce dać się odpędzić. Wydaje mi się, że chrześcijanin często nic nie może poradzić na nieprzyjemne ukłucie, które odczuwa na widok czyjegoś szczęścia, ale musi uważać, co z tym uczuciem dalej zrobi – bowiem niewątpliwie nie może pozwolić, żeby tego typu emocje kształtowały jego charakter. Trzeba z zazdrością walczyć. Jak?

Po pierwsze, aby wroga zwalczyć, należy go zidentyfikować i nazwać. Najgorszy rodzaj zazdrości to ta skrywana (również przed samym sobą), żywiona latami, zamieniająca się stopniowo w nienawiść. Czasem wydaje się, że po prostu kogoś nie lubimy i nie ma to związku z jego wyjątkową urodą i licznymi sukcesami. Tymczasem przyznanie się przed sobą, a potem przed tą osobą do uczucia zazdrości zawsze „odczarowuje” trochę tę sytuację. W końcu wyznanie: „zazdroszczę ci takiego talentu”, „zazdroszczę ci takiej rodziny”, „zazdroszczę ci takich mądrych przemyśleń” zostanie wręcz odebrane jako komplement. Bóg zna nasze serca i nasze zmagania, więc wyznanie tego Jemu w modlitwie na pewno ułatwi walkę z samym sobą.

Po drugie, wiemy, że miłość nie zazdrości (1 Kor. 13:4). Znaczy to tyle, że gdy kogoś kochamy to mu nie zazdrościmy – w końcu sukcesy męża, rodziny, przyjaciół cieszą, a nie powodują frustracji. Zazdrość czuje się często do osób, które nie są bliskie, często do takich, które trochę swoim zachowaniem to prowokują (np. wywyższanie się Lei nad Rachelę czy wygłaszane chętnie prorocze sny Józefa nie ułatwiały innym walki z zazdrością). W praktyce trzeba starać się tę osobę polubić. Od polubienia krok do chrześcijańskiej miłości do drugiego człowieka, a w chrześcijańskiej miłości nie ma już miejsca na zazdrość.

Po trzecie: pomaga koncentracja na swoim życiu, swojej służbie Bogu, swojej działalności. Jak wiemy, każdy dostał inną ilość talentów i Bóg go rozliczy według odpowiedniej miary. Apostoł Paweł porównując Kościół do członków ciała zaznacza, że te członki ciała, które zdają się być słabszymi, są potrzebniejsze (1 Kor. 12:22). Mam ochotę rozpisywać się teraz o tym, że każdy z nas ma inne możliwości, inny charakter, każdy służy Bogu jak może, każdy ma swoje problemy, o których postronne osoby nie mają pojęcia, ale mam wrażenie, że zapędziłabym się w banały i oczywistości, które każdy z nas w głębi serca zna i rozumie.

W słynnym poemacie Maxa Ehrmanna „Desiderata” możemy przeczytać zdanie podsumowujące ten akapit: Porównując się z innymi możesz stać się próżny lub zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Wszystkie powyższe przemyślenia pochodzą z mojej własnej, osobistej walki z samą sobą. Zazdroszczę innym zadbanego domu i dobrze wychowanych dzieci, zazdroszczę innym dziewczynom dobrego gustu i szczupłej sylwetki. Toczę walkę sama ze sobą i codziennie wygrywam. Warto.

Ale ty, człowiecze Boży, unikaj tego, a zabiegaj o sprawiedliwość, pobożność, wiarę, miłość, cierpliwość, łagodność. Staczaj dobry bój wiary, uchwyć się żywota wiecznego, do którego też zostałeś powołany i złożyłeś dobre wyznanie wobec wielu świadków (1 Tym. 6:11-12).

Udostępnij...

O Autorze

Basia Honkisz

Basia Honkisz