Wrażliwość

„Bo królestwo Boże, to nie sprawa tego, co się je i pije,
ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym”
Rzym.14:17
Stopy tancerki baletowej oparte o deski sceny… Wydaje się niewiarygodne, że mogą utrzymać ciężar ciała. Oczywiście tancerka ma na nogach specjalne buty, łydki skrępowane taśmami, które usztywniają całą „konstrukcję”. Całość jednak zdumiewa. Po co? Jaki cel tej męczarni? Odpowiedź jest dosyć oczywista, gdy pojawia się ruch. Celem jest efekt lekkości. Z powodu takiego ustawienia stóp całe ciało porusza się bardziej finezyjnie, aż po dłonie i palce. Tą samą funkcję spełniają damskie „szpilki”.
Kilka tysięcy kilometrów od teatralnej sceny, na suchej gliniastej ziemi, unosi się kurz podniesiony przez inne damskie stopy. Kilka bransoletek z drutu i kolorowych nasion, umieszczonych ponad kostką rozgarnia ten kurz stukając delikatnie o siebie. Kobieta stawia stopy koślawo, nieporadnie. W tych stopach, w ruchach całego ciała pulsuje jednak konsekwentny rytm. Kobieta tańczy. Cała wieś tańczy. Cieszą się, bo w końcu spadł deszcz.
Mamy różne gusta, estetykę, wrażliwość. Urodziliśmy się w różnych światach i różnych mieliśmy nauczycieli. To, co jednych nudzi, innych zachwyca. Twardzi, grubiańscy nie są w stanie zaakceptować delikatnych „mięczaków”. Nie potrafimy podobnie czuć i rozumieć, więc dzielimy się. Obowiązuje odpowiedni slang i barwy klubowe. Grupujemy się w kasty, klany, grupy społeczne, grona przyjaciół, żeby łatwiej i przyjemniej żyć.
Nie inaczej jest w świecie ducha – religii. W muzyce sakralnej prawosławia jest nie do pomyślenia umieszczenie perkusji na cerkiewnym chórze, natomiast czarna muzyka protestancka to właśnie rytm, ruch i ekspresja,
Oglądam zdjęcie – przedwojenne, wykonane amatorskim aparatem. Do wsi dotarł protestancki ewangelista z „Ameryki”. Przywiózł „nową wiarę”. Malutki, świeżo zawiązany zbór, stoi przed prywatnym domem. Stoją „bracia” o spracowanych rękach, obok „siostry” w szczelnie zawiązanych na włosach chustkach, kilka z nich boso. Te chustki, element codziennego ubioru, nabiera nowego znaczenia. Staną się symbolem pokory.
Ten sam czas, ta sama społeczność, ten sam kraj, ale inne miejsce, odległe o kilkaset kilometrów. W mieście Poznań takie same „siostry” w ładnych kapeluszach. Na sali zboru kilkuosobowa kameralna orkiestra. Jak pogodzić te dwa światy, dwie mentalności? Jak stworzyć jedną społeczność? Jak uniknąć komentarzy, że kapelusz to ziemski element, o którym nic nie napisano w Ewangelii, albo że te chustki to obłuda i „średniowiecze”?
Tu, koniecznie, przywołać należy znaną dosyć powszechnie wypowiedź apostoła Pawła: Bo wy wszyscy, którzy zostaliście ochrzczeni w Chrystusie, przyoblekliście się w Chrystusa. Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika, ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie – Gal. 3:28.
Pawłowe: „nie ma już” oznacza, że oto stał się cud, bo te wszystkie nasze ludzkie różnice, które były nie do przezwyciężenia, stały się jakby niewidoczne, uśpione. Nasza biologia, nasze samolubstwo i pożądliwość przestały krzyczeć w nas. Jesteśmy ci sami, ale odmienieni. Z Boską, nie naszą, wrażliwością. Według Pawła jest to nie tylko możliwe, ale oczywiste.
Teraz praktycznie.
Społeczność, żeby istniała, musi mieć cel. Cel jednoczy. Różnice stają się drugorzędne tym bardziej, im wspólny cel jest ważniejszy. Celem może być zrobienie kasy, zdobycie terenu, zbudowanie czegoś wielkiego, walka o wolność, wyprawa w kosmos… Dla wyrównania wielkich różnic kulturowych, tradycji, emocji i świętych przekonań cel musi być nieograniczenie wielki,obejmujący wszystkie te różnice. Jezus proponuje zmianę sposobu myślenia, zmianę naszej psyche i drogę w świat wszechmocy Ojca. To jest cel. Jest jasno nakreślony i… nie z tego świata, niemożliwy do ogarnięcia rozumem. Dlatego potrzebuje wiary – pewności, że jest realny, osiągalny.
Świadomość tego celu, przybliżonego wiarą, skutkuje decyzją o wyborze nowej drogi. Rodzi się gorliwość, zaangażowanie. Jednak bez zmiany myślenia, zmiany wrażliwości, może to być gorliwość sekciarska, fanatyczna. Mówił o tym Pan Jezus: ...nadchodzi godzina, w której każdy, kto was zabije, będzie sądził, że oddaje cześć Bogu (Ew. Jana 16:2). Niezbędna jest nasza realna przemiana, żeby ta gorliwość nie była ślepa, ale dobrze nakierowana na wymarzony cel. Tu jesteśmy bezradni. Tu objawia się Łaska. To Bóg nas przemienia, nie my sami. Święty Piotr dołącza w swoim liście mądrą uwagę: …cierpliwość Boża oczekiwała, a budowana była arka...Teraz również zgodnie z tym wzorem ratuje was ona we chrzcie nie przez obmycie z brudu cielesnego, ale przez zwróconą do Boga prośbę o dobre sumienie, dzięki zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa (I Piotra 3:20). Chrzest jest prośbą o nowe sumienie. Wszystko, co możemy uczynić, to rozwijać w sobie i w społeczności warunki dla Boskiego cudu napełnienia nas Jego duchem. Im lepiej się do Niego „dostroimy”, tym bardziej nasza ludzka wrażliwość stanie się Jego wrażliwością. Bez cudu w nas pozostaniemy „ziemscy”. To łatwo zauważyć, bo pozostaną nam ziemskie odruchy pośród wielkich, świętych słów.
Tu ukłon w stronę duszpasterzy. Tych z wielkich, starych kościołów i tych, którzy właśnie odkryli dla siebie Prawdę i próbują zarażać Nią najbliższych. Mają oni, jedni i drudzy, dwie możliwości. Albo będą umiejętnie podsycali w swoich wiernych rozpalający się ogień. Będą rozwijali wrażliwość, delikatność, ciekawość poznawania wnętrza innych. Będą zachęcali do poszukiwania mądrości i piękna w Słowie. Albo uznają swoją własną wrażliwość, własne pojęcie i doświadczenie za jedyne właściwe. Krzewić będą „wiarę jedyną” ignorując i niszcząc piękno i wrażliwość współwyznawców. W swoim ułomnym poznaniu tworzyć będą „wielkie biblijne odkrycia” i rozdymać je do rangi zbawiennej nauki, jakby Bogu o rozum chodziło, a nie o nową wrażliwość i nowe sumienie.
Żadna kodyfikacja, żaden spis prawd, czy administracyjne zarządzenia nie zbudują Kościoła. Wystarczy spojrzeć obok na walki o precyzję prawną ustaw, które, wobec ludzkiej zachłanności i samolubstwa, zawsze pozostają ułomne. Genialność Jezusowego przesłania polega właśnie na odejściu od ludzkich protez jednania świata na rzecz „rozpalenia Bożego charyzmatu”, jak to zaleca swojemu przyjacielowi Tymoteuszowi apostoł Paweł.
Tak skonstruowany był pierwszy zbór w Jerozolimie złożony z Żydów i pogan oczekujących, że lada chwila zostaną zabrani do nieba, a Jeden duch i jedno serce ożywiało wszystkich wierzących (Dzieje Ap. 4:32).
Bez tego wspólnego „Boskiego Zachwytu”, bez wykształcenia wrażliwości, bez wiary w realność Bożego Królestwa nie uda się scalić różnorodnych charakterów i mentalności. Tylko praca nad naszym wnętrzem pozwala osiągnąć Bożą wrażliwość, stworzyć glebę dla Jego ducha – stać się nowym stworzeniem w Chrystusie, odmienić się, przenieść w system wartości innych ludzi, podobnie „odmienionych”. I nawet jeżeli różnice w mentalności (zrozumieniu Pisma również) będą tak istotne, że nie da się stworzyć wspólnej codzienności, wspólnej drogi, pozostanie ciepło wspólnego celu.
Bez tego, jak naucza apostoł Jakub (Jak. 3:13) pozostanie nam ludzki rozum. Pozostanie nam ludzkie prawo, karność – marsz czwórkami na rozkaz ziemskich wodzów. Dokąd?
- Tagi: Apostoł Jakub, Apostoł Paweł, Biblia, Chrystus, dobre sumienie, Duch Święty, ewangelia, Jezus, królestwo Boże, Pismo Święte, protestant, sumienie, wrażliwość, Zbawienie