Wierni Bogu

Autor tekstu - Ela Dziewońska | Data publikacji - piątek, 13 września 2013 | Obszar - na Południe

Zanotowane w Ochotnicy

Wierni Bogu
fot. Łukasz Kubik

Wyjątkowi ludzie spotkali się w liście apostolskim do Hebrajczyków, w rozdziale 11. Wiele razy czytane historie, ale przypomniane w twórczym gronie, wyłaniają się jak prawie nowe.

Enoch

Wiarą jest przeniesiony, aby nie oglądał śmierci, ale pierwej miał świadectwo, że się podobał Bogu.

Najważniejsze zdanie: chodził z Bogiem, ale i podobał się Bogu. Z opisu wynika, że nie oglądał śmierci, co może oznaczać, że nie doświadczył śmierci i podobnie jak Eliasz, losy jego ciała są nieznane, tak jak i w przypadku Mojżesza. Ale może chodziło o to, że oszczędzono mu oglądania śmierci bliskich? Nie było też dowodu zbrodni, zatem czeka na zmartwychwstanie i opowie nam kiedyś, jak to było i czym była ta jego bliskość z Bogiem, której zaznał.

Enoch znaczy poświęcony. Podobny źródłosłów ma Chanuka, żydowskie święto świateł, upamiętniające poświęcenia świątyni w czasach Judy Machabeusza.

Księga Henocha ukazała się 200 lat przed Chrystusem i nie jest autorstwa osoby, którą wskazał Apostoł Paweł. Henoch prorokował, spodziewał się zmian. Ale ważne przesłanie jakie nam zostawił to owo „chodzenie”. Jak w relacjach chłopak-dziewczyna. Chodzą czyli spędzają ze sobą czas, mają wspólne poglądy, tworzą bliską zażyłość, intymność. To szukanie, dowiadywanie się, chęć jak najpełniejszego poznania. I tak Enoch nie rozglądał się za innymi sprawami, za innymi bogami, miał świadomość myśli, zamiarów Pana Boga. Tęsknił, utożsamiał się z Bogiem, upodabniał się do Niego.

To dla nas przesłanie na dziś, to oznacza być poświęconym.

Noe

Też o nim powiedziano: z Bogiem chodził Noe. Został uznany za wyjątkowego męża wiary, bo uczynił korab ku zachowaniu domu swego (Hebr. 11:7), nie mając pojęcia po co, został „pierwszym stoczniowcem”. Budowa arki, prawdopodobnie na pustkowiu, z dala od żeglownej rzeki, a na pewno morza, precyzyjnie według zaleceń Pana Boga, potem przez wiele dni czekanie na deszcz, to wszystko musiało wywoływać zdziwienie, może komentarze, nawet rodziny, choć potem posłusznie do arki weszli. Trudno dziś sobie wyobrazić, jak wyglądały dni, które spędzili w arce. Ile zrodziło się pytań, wątpliwości, a może radości? Widzieli co się stało z ludźmi, z sąsiadami, przyjaciółmi? Pan Bóg wydał wyrok, Noe jako kaznodzieja stał się dziedzicem sprawiedliwości tej, która jest z wiary (Hebr. 11:7).

Pan Jezus przywołuje ten czas, gdy opowiada o swoim powtórnym przyjściu: jako było za dni Noego. Czas był specyficzny, jak i wiele pytań, wątpliwości budzi parousja Chrystusa. Trzeba budować arkę, by choć osiem dusz przeprowadzić przez „potop”, budować z Chrystusem, nawet za cenę odrzucenia. Być jak Noe.

Udostępnij...

O Autorze

Ela Dziewońska