Świat się zmienia, człowiek nie aż tak bardzo

Autor tekstu - Piotr Kubic | Data publikacji - piątek, 17 maja 2013 | Obszar - na Południe

Świat się zmienia, człowiek nie aż tak bardzo

fot. Piotr Litkowicz
fot. Piotr Litkowicz

Mój przyjaciel napisał mi niedawno, że miał rację przewidując kiedyś, iż z Facebooka nie wyniknie nic dobrego.

Zastanowiła mnie ta opinia. Sam mam konto na Facebooku i prawie tysiąc znajomych. Ktoś powie: „Tysiąc? Aż tylu? Przecież to fikcja, że ze wszystkimi rzeczywiście utrzymujesz kontakt”. I jest trochę prawdy w tym stwierdzeniu. Z drugiej jednak strony nie ulega wątpliwości, że wszyscy oni są w istocie moimi znajomymi i że dzięki Facebookowi dowiaduję się, co dzieje się w ich życiu – np. że komuś urodziło się dziecko, że ktoś zdał egzaminy na studiach, a ktoś inny był na konwencji czy odwiedził braci w Indiach.

Dyskusja na temat internetu, Facebooka, Twittera, komputerów, smartfonów, tabletów i wszystkich innych wynalazków technicznych może mieć sens pod warunkiem, że nie będziemy potępiać tych rzeczy z góry, ex cathedra, bezrefleksyjnie i że dyskutować i krytykować nie będą ci, którzy nie zetknęli się bliżej z tymi zjawiskami. Myślę, że to logiczne i uczciwe podejście – jeśli nigdy nie używałeś internetu, to znaczy, że twoja wiedza o nim opiera się na zasłyszanych opiniach. Czyli twoje zdanie na jego temat, siłą rzeczy, nie jest osadzone w rzeczywistości.

Historia po raz kolejny się powtarza. Kiedyś robotnicy uważali, że przyczyną ich nieszczęść są maszyny fabryczne, i niszcząc je, próbowali zatrzymać rozwój technologii. Były czasy, kiedy zegarek na ręku chrześcijanina czy obrączki na palcach małżonków powodowały u współwyznawców zgorszenie. Dziś – deprecjonując i odrzucając bez głębszego zastanowienia to, czym miliony ludzi posługują się na co dzień – ryzykujemy w najlepszym razie to, że będziemy śmieszni albo pokiwają nad nami głową z ubolewaniem.

Spróbujmy spojrzeć z większej perspektywy na powstanie tego portalu: ePatmos mógł zaistnieć dzięki temu, że ludzie w części świata, w której żyjemy, doszli do pewnego wysokiego stanu świadomości. Jeszcze trzydzieści lat temu ogłaszanie czegokolwiek publicznie w naszym kraju wymagało wielu pozwoleń oraz poddania się kontroli. Dziś możemy w ciągu jednego dnia założyć stronę internetową i pisać na niej prawie wszystko, na co mamy ochotę (oczywiście jeśli nie godzi to w podstawowe prawa człowieka oraz bezpieczeństwo państwa) – możemy krytykować rząd, partie polityczne, religie, organizacje, różnorakie postawy ludzkie. Stało się tak dzięki wolności, której rozprzestrzeniania się nikt nie jest w stanie zatrzymać (o czym pisał ponad sto lat temu znany nam dość dobrze pastor Charles Taze Russell). Byłoby błędem, marnotrawstwem, gdybyśmy z tej wolności nie korzystali. Uczestniczyć w niej i rozwijać ją – to nie tylko nasz przywilej, ale i obowiązek.

Jak trudny jest to stan – być wolnym, mamy wszyscy okazję doświadczać na co dzień. Władza człowieka nad nim samym jest powoli przekazywana w jego własne ręce. Dopóki nie mieliśmy tylu możliwości, co dzisiaj, nie mogliśmy tak naprawdę zadać sobie pytań, co robić, kim być, czemu się poświęcić, jak działać. Ktoś, kto ma niewielki wybór albo nie ma go wcale, siłą rzeczy nie umie podejmować decyzji, czyli nie może nauczyć się samodzielności i dojrzałości. Dopóki byliśmy zniewoleni, kontrolowani i ograniczani przez system, wyobrażaliśmy sobie, że bez niego bylibyśmy szczęśliwi. Dziś przekonujemy się, że usunięcie ograniczeń zewnętrznych jeszcze bardziej uwidacznia inne ograniczenia – nasze wewnętrzne. Szczęście bardziej zależy od nas samych niż od systemu, w którym żyjemy. I tak docieramy do prawdy, którą głosił już dawno temu Jezus.

Mamy teraz w zasięgu ręki o wiele więcej niż nasi dziadkowie i pradziadowie. Lecz nie chodzi tak naprawdę o komputery, telefony komórkowe czy Facebooka – o te wszystkie techniczne nowinki. Chodzi o wolność i swobodę kontaktów międzyludzkich, swobodę działania. Chodzi o możliwość przyjrzenia się ludziom – po raz kolejny i bliżej. Chodzi o pozbycie się stereotypów i uprzedzeń, które kiedyś wydawały nam się słuszne, i może nawet były wtedy słuszne, ale obecnie już takie nie są. Bo mimo że nie zmieniliśmy się aż tak bardzo, to na nowo zaczęliśmy sobie uświadamiać, jacy jesteśmy. Właśnie dzięki wolności i takim narzędziom, jak komputery, telefony komórkowe, internet i Facebook.

Patrzmy, co się wokół nas dzieje. To kolejny rozdział walki ludzkości o szczęście. Tym razem, w kraju takim jak nasz, trudno już zrzucić winę na jakiegoś okupanta, tyrana, dyktatora. To bardzo wymowna lekcja. Patrzmy na wysiłki ludzi i jednoczmy się z nimi, a wtedy łatwiej będzie ich zrozumieć.

Udostępnij...

O Autorze

Piotr Kubic

Piotr Kubic