Spotkanie przy księdze

Autor tekstu - Daniel Kaleta | Data publikacji - piątek, 05 czerwca 2015 | Obszar - na Południe

Spotkanie przy księdze
fot. Marek Woziwoda

Kodeks Synajski – najstarszy, z 350 r. n.e., niemal kompletny rękopis Nowego Testamentu, zawierający również greckie tłumaczenie Starego Testamentu. Konstanty Tischendorf odkrył go w 1844 roku w klasztorze św. Katarzyny na Synaju. Cenne pergaminy stopniowo zostały przez niego wywiezione do Rosji i do Niemiec. W 1933 roku British Museum zakupiło manuskrypt od Związku Sowieckiego, za który Stalin otrzymał 100 tys. funtów. „Przez długi czas była to najwyższa cena, jaką kiedykolwiek zapłacono za pojedynczą książkę, w dodatku niekompletną” (Wikipedia). Odtąd zdecydowana większość pergaminowych kart, bo aż 346,5, przechowywana jest w British Library w Londynie, pozostałe części kodeksu znajdują się w Petersburgu, Lipsku oraz w miejscu odnalezienia – w klasztorze na Synaju.


fot. Daniel Kaleta

Bardzo podekscytowany przekraczam progi nowoczesnego budynku Biblioteki Brytyjskiej. To tutaj mam spotkać się z oryginałem księgi, której tekst stanowił punkt odniesienia wieloletnich prac nad konkordancją Nowego Testamentu. Obraz tych stron mam przed oczami, gdyż dzięki projektowi „The Codex Sinaiticus Project” można każdą kartę – w dużym powiększeniu, ze szczegółami – oglądać w internecie, ale w tym miejscu miała zadziałać na mnie owa specyficzna magia oryginału. – Po schodkach i na lewo – pouczył nas przy wejściu zagadnięty strażnik.

W obszernym, zaciemnionym pomieszczeniu biblioteka wystawia swoje skarby – najcenniejsze księgi i rękopisy, manuskrypty dzieł muzycznych, pierwsze wydania utworów Szekspira, notatki i szkice Leonarda da Vinci, oryginalne dokumenty historyczne. Ale dla mnie w tej sali liczy się tylko jedna Księga. W tylnej części pomieszczenia, w szklanej gablocie leży Ona, moja stara, dobra znajoma, skromnie pochylona na niewidocznej podstawce. Przystaję wzruszony. Modlę się, dziękuję Bogu za ludzi, których miłości do Słowa zawdzięczam ten widok. Długo przyglądam się dwóm kartom Proroctwa Izajasza, kształtowi liter, widocznym poprawkom i dopiskom. Jeszcze raz uświadamiam sobie, że patrzę na Księgę sprzed blisko tysiąca siedmiuset lat, pamiętającą prawie czasy apostołów, pieczołowicie przepisaną, między innymi dla mnie, gdzieś na Bliskim Wschodzie, cudownym zrządzeniem opatrzności zachowaną aż do dziewiętnastego stulecia, w ostatniej chwili przez Tischendorfa ocaloną przed spaleniem, przywiezioną do Londynu i z dumą wyeksponowaną na wystawie skarbów – po to, bym i ja mógł na własne oczy ujrzeć dowód niezniszczalności Słowa Bożego.

Gdy tak medytuję nad tą jedną witryną – choć przecież obok znajduje się tak wiele innych może równie cennych biblijnych rękopisów i starodruków – podchodzi do mnie młody strażnik. Najpierw zaniepokoiłem się, czy aby nie wzbudziłem jakichś podejrzeń. Miałem aparat na ramieniu, ale przecież nie robiłem zdjęć. Nie wolno tu fotografować. Jednak zamiast upomnienia słyszę zdanie wypowiedziane po angielsku z wyraźnym słowiańskim akcentem: „For me, it is also the most important book here”. Krótko opowiadam nieznajomemu, dlaczego tak długo zatrzymuję się nad tą jedną Księgą. Gdy tylko pada określenie „Polish Concordance”, ochroniarz natychmiast zmienia język na polski. Zaczyna wypytywać o szczegóły mojego życia z Bogiem. Szybko zaczynamy mówić sobie po imieniu. Zaraz potem opowiada mi swoją drogę wiary, historię głębokiego kryzysu i nawrócenia, mówi o cudzie, który uczynił dla niego Jezus. Jego słowa są pełne emocji. W ciągu kilku minut stajemy się dla siebie braćmi. Łączy nas miłość i cześć dla tego, co napisane w Księdze.

Oglądam jeszcze kilka innych zacnych ksiąg ze zbioru Treasures of the British Library, między innymi Biblię Tyndale’a czy piękną Golden Haggadah. Nie sposób skupić się tutaj na każdym ze skarbów. Trzeba by przychodzić po wielekroć i za każdym razem dobrze się przygotować. Wychodzę. Chcę zachować pod powiekami obraz otwartej Księgi.

Po kilkudziesięciu minutach wracam jednak do biblioteki, tym razem z grupą przyjaciół. Mój znajomy strażnik stoi tym razem przy głównym wejściu. Kontroluje torby i plecaki osób odwiedzających to miejsce. Witamy się serdecznymi porozumiewawczymi uśmiechami. – Kto to, jakiś twój znajomy? – dziwią się towarzyszące mi osoby. Tak, spotkaliśmy się przy Księdze.

Udostępnij...

O Autorze

Daniel Kaleta