Romantyczna miłość w Biblii?

Autor tekstu - Daniel Kaleta | Data publikacji - piątek, 14 lutego 2020 | Obszar - na Południe

Romantyczna miłość w Biblii?
fot. Magda Dąbek

Niełatwo jest prześledzić drogi ludzkich tradycji, które doprowadziły do skojarzenia dnia męczennika Walentego (III w. n.e.) ze świętem romantycznej miłości, które obchodzone jest również 14 lutego.

O pochodzeniu Walentynek

Prawdą jest, że w dniach 13-15 lutego (kiedy w Italii rozpoczynała się pora wiosenna) świętowano w starożytnym Rzymie Luperkalia, czyli pierwotne dni Fauna-Luperkusa (w mitologii italskiej był on bożkiem płodności, opiekunem lasów i pasterzy, którzy chronili swoje stada przed wilkami), powiązane z obrzędami ku czci Juno Oczyszczającej (Februata, jak nazywał się też drugi miesiąc rzymskiego kalendarza), bogini czystości i płodności. Żaden dokument nie potwierdza obiegowej opinii, jakoby któryś z rzymskich biskupów próbował nadać temu świętu chrześcijański charakter poprzez zastąpienie oczyszczenia Junony oczyszczeniem Marii, która 40 dni po urodzeniu Jezusa złożyła przepisową ofiarę w jerozolimskiej świątyni (Łuk. 2:22-24). W rzeczywistości rocznicę tę obchodzi się w kościele rzymskokatolickim 2 lutego, 40 dni po Bożym Narodzeniu, jako Dzień Ofiarowania Pańskiego.

Dopiero w 1382 r. Geofrey Chaucer stworzył swój “Sejm ptasi” (Parlement of Foules), w którym jako pierwszy skojarzył dzień św. Walentego z romantyczną miłością. Napisał w nim:

For this was on seynt Volantynys day
Whan euery bryd comyth there to chese his make.

[Bo to właśnie w dzień świętego Walentego
Każdy ptak tam przybywa, by szukać swej pary.]

Później do tego skojarzenia nawiązywał Karol Orleański w 1415 r., pisząc w więzieniu wiersz do swej małżonki: Je suis desja d’amour tanné, / Ma tres doulce Valentinée... [Jestem już zmęczony miłością, / Moja przesłodka Walentynko...], a prawie dwieście lat później w Szekspirowskim “Hamlecie” Ofelia recytuje już niedwuznacznie:

Dzień dobry, dziś święty Walenty.
Dopiero co świtać poczyna;
Młodzieniec snem leży ujęty,
A hoża doń puka dziewczyna.
Podskoczył kochanek, wdział szaty,
Drzwi rozwarł przed swoją jedyną
I weszła dziewczyna do chaty.
Lecz z chaty nie wyszła dziewczyną.

I od tamtych czasów stopniowo, najpierw w świecie anglosaskim, a następnie we wszystkich krajach, które znalazły się pod wpływem kultury brytyjskiej i amerykańskiej, upowszechniło się święto zakochanych. W USA wyśle się w tym czasie ok. 200 mln walentynkowych kartek i wyda blisko 20 mld dolarów na prezenty dla ukochanych. W ojczyźnie tego święta, Wielkiej Brytanii, wyniesie to trochę mniej, bo “tylko” 25 mln kartek i 1,3 mld funtów. W Polsce Walentynki upowszechniły się dopiero w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, zastępując poniekąd komunistyczny nieco Dzień Kobiet.

Prawowierni chrześcijanie gniewają się często na tego rodzaju upadek obyczajów. Wyraz swojemu przywiązaniu do ukochanej osoby można przecież dawać każdego innego dnia, a nie akurat 14 lutego. Innym nie podoba się ewentualny związek tej rocznicy z kultem świętych, nie mówiąc już o skojarzeniu z rzymskimi lubieżnymi Luperkaliami. Czy jednak Biblia mówi coś o romantycznej miłości i sposobie jej okazywania?

Eros

Greckie słowo eros, które najbardziej kojarzyłoby się z tego rodzaju uczuciem, o jakie chodzi w walentynkowych obyczajach, występuje w Biblii tylko dwa razy, i to w greckim tłumaczeniu hebrajskiej Biblii. Wypowiedzi te pozbawione są jednak wszelkiej romantyczności. Nierządnica symbolizująca głupotę zaprasza młodzieńca między innymi takimi słowy: Chodź, upójmy się miłością [hebr. dodim, gr. filia]aż do rana, nacieszmy się miłością [hebr. achawim, gr. eros] (Przyp. 7:18), gdzie “miłość” typu eros oznacza w tym przypadku nieobyczajne pieszczoty. Drugie miejsce znajduje się również w Księdze Przypowieści, które w tłumaczeniu z hebrajskiego brzmi: Grób, niepłodne łono, ziemia niesyta wody i ogień, który nie mówi: Dość (Przyp. 30:16). Tłumacze greckiej Septuaginty w II w. p.n.e. opisowo przełożyli hebrajskie “niepłodne łono” na “eros gynaikos” czyli “namiętna miłość kobiety”. Czy słusznie, niech czytelnik sam oceni. Dwukrotnie też pojawia się w Septuagincie forma czasownikowa erotao: gdy król Aswersus zakochuje się w Esterze (Est. 2:17) oraz metaforycznie w pozytywnym odniesieniu do mądrości (Przyp. 4:6).

Biblijni zakochani

Niełatwo odnaleźć w Biblii ludzi w sobie zakochanych w takim sensie, jak dzisiaj rozumiemy tę relację. W tamtych czasach bliższe kontakty między młodymi ludźmi były bardzo limitowane (co nie znaczy, że nie występowały, tylko wstydliwie je ukrywano), związki choćby trochę intymne były ściśle zakazane, a małżonków “dostawało się” od rodziców i można się było w nich zakochać dopiero po ślubie, jak to wyraża np. Psalm 45:12: zakocha się król w piękności twojej (BG) lub król zapragnie twojego piękna (UBG) – ale dopiero po weselu, które w tym psalmie właśnie jest opisywane. Być może miłość Jakuba do Racheli pozostanie jedynym biblijnym wzorem czystej, romantycznej miłości. Gdy jednak uświadomimy sobie, że “młodzieniec” ten – o ile sugerować się biblijnymi danymi chronologicznymi – był po siedemdziesiątce*, to wrażenie takiego “afektu” ulega niejakiemu ostudzeniu.

* Jakub ma 130 lat (1 Mojż. 47:9), gdy przybywa do Egiptu w drugim roku “chudych” lat (1 Mojż. 45:6), co oznacza, że Józef ma wtedy 39 lat, gdyż został wywyższony przez faraona w pierwszym roku siedmiu “tłustych lat, będąc w trzydziestym roku życia (1 Mojż. 41:46). Wynika z tego, że Józef urodził się w 91 roku życia Jakuba. Zakładając, że miało to miejsce w ostatnim roku 20-letniej służby (1 Mojż. 31:38) Jakuba u Labana, Jakub zakochał się w Racheli mając co najmniej 71 lat!

Inne przykłady “romantycznych” miłości można zaobserwować np. w historii Samsona, który co najmniej dwa razy nieszczęśliwie się zakochiwał i nie wychodziło mu to bynajmniej na zdrowie (Sędz. 14:2; 16:4). Dawid zakochał się Batszebie (2 Sam. 11:2), co doprowadziło do największego dramatu ich życia. Było to poniekąd zdarzenie opatrznościowe, jako że para ta wydała na świat kolejnego króla Izraela i praojca Mesjasza, jednak historia ta z pewnością nie może służyć za wzór prawidłowego postępowania. Również syn Dawida, Amnon, nieszczęśliwie zakochał się w swojej przyrodniej siostrze, Tamarze (2 Sam. 13:1). Sam zginął z ręki rodzonego brata Tamary, Absaloma, a pośrednim skutkiem tego rodzinnego dramatu była wojna domowa w Izraelu.

Czy wobec wymowy tych przykładów “romantycznych” uczuć, które bardziej zasługiwałyby na miano pożądania, można spodziewać się znaleźć w Biblii jakąś pozytywną ocenę sentymentalnych uczuć między dziewczyną a chłopakiem, którzy chodzą trzymając się za ręce, patrzą na siebie rozmarzonymi oczami i świata poza sobą nie widzą?

Miłość w Pieśni nad Pieśniami

Jedyną księgą w Biblii, która pozytywnie opisuje romantyczne uczucia, jest Pieśń nad Pieśniami, hebr. Szir ha-Szirim. Ależ – wykrzyknie ktoś – przecież to jest poemat o miłości Izraela i Boga lub Kościoła i Jezusa! To prawda, ale nawet jeśli zamierzeniem autora było opisanie duchowego uczucia pozbawionego cielesnych odniesień, to posłużył się wzorem miłości, która zachwyca do dzisiaj swoją witalnością i zmysłowością – czyli erotycznością właśnie. Dlatego też rabini długo debatowali, zanim strofy te włączyli do kanonu Pism Świętych.

Ludzie wierzący niechętnie zwracają uwagę na zmysłowy wymiar Pieśni nad Pieśniami, gdyż obawiają się, by nie wypaczył on szlachetnego charakteru duchowej miłości. Być może te obawy wynikają z negatywnych doświadczeń w tym zakresie lub ich całkowitego braku. Ktoś, kto doświadczył prawdziwej sentymentalnej miłości, tęsknoty, szlachetnego pragnienia bliskości drugiej osoby, z łatwością odkryje te uczucia w kunsztownych strofach Szir ha-Szirim i dzięki temu łatwiej dotrze do ich duchowego wymiaru. Niezależnie jednak od metaforycznych znaczeń, warto najpierw przyjrzeć się bliżej sposobowi, w jaki autor biblijny opisuje szlachetną, ale przecież jednak sentymentalną i zmysłową miłość między kobietą i mężczyzną.

W Pieśni nad Pieśniami pojawia się wiele symbolicznych elementów kojarzonych obecnie z dniem Walentynek. Może nawet z niej się one pośrednio wywodzą. Obfitują w niej porównania do kwiatów, zwierząt, a także ptaków, które właśnie u Chaucera stworzyły pomost między dniem Walentego a świętem zakochanych, oraz – co może najbardziej wymowne – pojawia się również symbol serca: Przyłóż mnie do swego serca jak pieczęć (Pieśń 8:6); ja śpię, ale moje serce czuwa (Pieśń 5:2).

Różnie można sobie wyobrażać historyczną kanwę Pieśni nad Pieśniami. Być może jest to zbiór oddzielnych utworów lirycznych pozbawionych spajającej je fabuły. Gdyby jednak takowa istniała, to można by ją sobie wyobrazić w następujący sposób: Młoda, śniada dziewczyna z libańskich gór została przez rodzinę oddana do królewskiego haremu. Przywiozła jednak ze sobą miłość i tęsknotę za pasterzem, którego zapach, dotyk, dźwięk głosu pozostawiła między winnicami na zboczach Libanu i w cieniu cyprysowych gajów w dolinach. Być może nawet wśród przywiezionych pamiątek znajduje się wonna wiązanka z gałązek myrry – ukryta na piersi pod szatą, swą wonią nieustannie przypomina o utraconej miłości (Pieśń 1:13). W pałacu króla dziewczyna ma wszystko, czego potrzebuje, ale chłodne mury odgradzają ją od łąk i pól, przez które wiedzie droga do ukochanego. Każda wiosna rozkwitającymi kwiatami przypomina jej czarowne chwile spędzone z pasterzem na pachnących łąkach pod sklepieniami z cedrowych gałęzi (Pieśń 1:17).

Dziewczyna jak gołębica znika między załomami skalnymi, a jej ukochany, niczym zwinny izraelski jelonek w brązowe cętki, znika na roślinnym tle (Pieśń 2:9). Wiosna rozkwita nie tylko na polach, ale także w sercach zakochanej pary (Pieśń 2:12-13):

Kwiatki pokazały się na ziemi,
          nadszedł czas śpiewania
          i głos synogarlicy słychać w naszej ziemi.
Drzewo figowe już wypuściło swe niedojrzałe figi,
          a kwitnąca winorośl wydaje swoją woń.
Wstań, moja umiłowana, moja piękna, i chodź!

Młodzieniec bez żadnego skrępowania opowie czytelnikowi o urodzie swojej dziewczyny, a opis zakończy wymowną strofą (Pieśń 4:5-6):

Twoje piersi są jak dwoje bliźniaczych sarniąt,
          które pasą się między liliami.
Nim zaświta dzień i znikną cienie,
          wejdę na górę mirry i na pagórek kadzidła.

Szlachetna opalenizna piersi wygląda zalotnie spod liliowej sukienki, przy czym lilia, hebr. szoszan, nie jest biała, ale raczej zmysłowo czerwona albo fioletowa, jak najpiękniejsza szata, którą okrywają się na wiosnę izraelskie doliny. To, co skrywa, jest rajem, za którym tęskni młodzieniec (Pieśń 4:11-13):

Z twoich warg ocieka miód jak z plastrów, moja oblubienico!
Miód i mleko pod twoim językiem,
          a woń twoich szat jest jak woń Libanu.
Jesteś zamkniętym ogrodem, moja siostro, moja oblubienico;
          źródłem zamkniętym, zdrojem zapieczętowanym.
Twoje pędy to sad drzew granatu
          wybornym owocem cyprysu i nardu;

Dziewczyna zaprasza (Pieśń 4:16):

Powstań, wietrze północny, i przyjdź, wietrze z południa,
          powiej przez mój ogród, by się rozpłynęły jego wonności.
Niech przyjdzie mój umiłowany do swego ogrodu
          i niech je swoje rozkoszne owoce.

I nie musi długo czekać na odpowiedź (Pieśń 5:1):

Wszedłem do mojego ogrodu,
          moja siostro, moja oblubienico.
Zbierałem moją mirrę z moimi wonnościami;
          zjadłem mój plaster z moim miodem,
          piję moje wino z moim mlekiem.

Czyż można sobie wyobrazić piękniejszy opis świeżej, młodzieńczej, radosnej i nieskrępowanej miłości?

Między tymi wibrującymi strofami pojawiają się trudne słowa o cierpieniu, rozłące, zamknięciu, prześladowaniu, niespełnionej tęsknocie. Ta żarliwa, sentymentalna miłość istnieje bowiem tylko w wyobraźni i uczuciach kochającej i tęskniącej istoty – kobiety, jako że to ona właśnie i jej serce stanowi centrum i punkt ciężkości całego poematu. Jeśli napisał go mężczyzna, to musiał być wybitnym znawcą kobiecych uczuć. Chyba że autorem była... kobieta, a Salomon w tytule jest tylko adresatem utworu albo osobą, której został on dedykowany przez jedną z tysiąca panien w jego haremie. Nie ma sensu zgadywać, dość na tym, że powstał utwór ponadczasowy, być może najpiękniejszy i najsłynniejszy opis zmysłowej miłości. Nawet jeśli jego celem było opisanie miłości między człowiekiem a Stwórcą, to przede wszystkim zachwyca odniesieniem jej do młodego uczucia pełnego drżącego oczekiwania na swój idealny pierwszy raz.

Jeśli więc w dniu zakochanych jakaś chrześcijańska para szuka szlachetnego wyrazu dla swoich uczuć, to polecam wspólne odczytanie Pieśni nad Pieśniami, najlepiej z podziałem na role. Z pewnością odkryjecie w tym tekście nowe pokłady własnych uczuć. A przy tym rozwiniecie swoje wyobrażenie o tym, jak pięknie i jak gorąco kocha Was Bóg i Jego Syn, Jezus.

Udostępnij...

O Autorze

Daniel Kaleta