Przyjdź do mnie

Autor tekstu - Ela Dziewońska | Data publikacji - piątek, 24 kwietnia 2020 | Obszar - na Południe

Przyjdź do mnie

fot. Małgorzata Kubic

Kiedy mnie odwiedzisz?

Pytały osoby, których już nie ma, a których mi brakuje, którym ciągle chciałabym o czymś ważnym opowiedzieć. Czasami było to prawie błagalne zawołanie mamy czy serdecznej koleżanki Walerki i zawsze podobna odpowiedź, że kiedyś, przy najbliższej okazji, jutro, potem. I zawsze usprawiedliwieniem była praca, różne bardzo ważne sprawy do załatwienia, ale nieraz zwyczajne wygodnictwo, które tak łatwo zabieganiem usprawiedliwić. A przecież wystarczy skręcić w lewo czy w prawo, zjechać z autostrady i poświęcić kilka chwil na spotkanie, rozmowę.

Choć i to bardzo się zmieniło, bo takich domów, jak moich rodziców czy Walerki, już nie ma. Tam zawsze ktoś był, czekał, ucieszył się i można było przyjść rano albo wieczorem, zawsze był dobry czas. Wszystkie inne wizyty musi poprzedzać pytanie: możemy przyjść? Z nami też trzeba się umawiać, bo można nas zwyczajnie nie zastać. Takie czasy.

Zawsze wzruszały mnie słowa osób siedzących w pogodne dni przy wejściu do DPS „Betania”: „przyjeżdżajcie do nas”, „tak się cieszymy”, „tak za wami tęsknimy”. I warto tam zaglądać. Dla nich, ale i może bardziej dla siebie. Dawno tam nie byłam. A kto bywa, wie, że dobrze jest posłuchać wspomnień, opowieści, nad czyimś losem wspólnie się zadumać, może własną historię uporządkować.

Niedawno odwiedziliśmy Marię. Kiedy przed wieloma laty zaczęła przychodzić na nabożeństwa, jej mąż alkoholik bardzo utrudniał jej życie. Po spotkaniu zawsze nerwowo, szybko wychodziła, by podać mu niedzielny obiad. Nie zostawała z nami na wspólnej kawie czy obiedzie. Przestaliśmy nalegać, ale też nigdy nie pojawiła się myśl: a może ją odwiedzić? Mąż Marii zmarł po długiej i ciężkiej chorobie, mieszka od paru lat sama. Dopiero niedawno udało nam się znaleźć dogodną chwilę, by porozmawiać, powspominać, ucieszyć się wspólnie.

W najbliższym czasie raczej nikogo nie odwiedzę. Czas zarazy bardzo zmienił nasze życie. Został telefon, portale społecznościowe, nabożeństwa na odległość, wyśmiewane czasem wcześniej, ale skoro okazały się sposobem na podtrzymanie więzi, nie ma już powodów, by marudzić. Nie wiadomo, kiedy ruszymy znowu w dalekie i bliskie podróże. Ale warto pamiętać o tych, którzy czekają. Teraz mamy dużo czasu, by przemyśleć różne relacje i może zatęsknić. Przede wszystkim za miejscem, „gdzie Ty pasiesz, gdzie Twój, Panie, szałas”*.


* Halina Sitarska, z piosenki “A tak chciałabym...”

Udostępnij...

O Autorze

Ela Dziewońska