Prorok, który musiał mówić

Jeremiasz – rozdział 1, Izajasz – rozdział 6.
Przypominamy – w tym cyklu opowiadamy historie z proroctw, jednak bez zgłębiania symboliki i interpretacji. Próbujemy czytać je jak najprościej, by przybliżyć treść.
Proroctwo Jeremiasza to tekst, w którym przeplata się liryka oraz epika, poezja i powieść. Łatwo to prześledzić w nowych wydaniach Biblii – wyraźnie widać różnicę w ułożeniu wersów. Wielka szkoda, że większość z nas, nie jest w stanie czytać i rozumieć oryginału. Tłumacze Pisma Świętego stawiają przede wszystkim na wierne przełożenie słów, na dosłowność. Lecz przecież istota poezji nie tkwi w dosłowności.
Tłumaczenie poezji to tak naprawdę pisanie wiersza od nowa. To „pisanie od nowa” jest tym bardziej konieczne, im większa jest różnica w kulturze, historii, światopoglądzie, wrażliwości, sposobie widzenia świata w tych dwóch językach, czyli grup ludzi, które tłumacz pragnie skomunikować ze sobą. A nie mamy wątpliwości, że różnica między Izraelitami z czasów Starego Testamentu a nami, współcześnie żyjącymi Polakami, jest ogromna. Tak więc dosłowne tłumaczenie, które trzymamy w ręku, siłą rzeczy jest odarte z sugestii, odcieni, kolorytu, klimatu. Tak naprawdę niewiele z tamtej poetyki do nas dociera. Trzeba o tym pamiętać i podchodzić do tekstu z ostrożnością i pokorą.
Proroctwo Jeremiasza można spróbować przeczytać z pominięciem poezji oraz opisów wizji, a także z pominięciem długich przemów Boga. To, co pozostanie, to wartka akcja, i dramatyczna zarazem – wypadki z życia proroka. To jego dialogi z królem, przeciwnikami, nielicznymi przyjaciółmi, świadectwa jego cierpień, podróży, walki o przyszłość narodu. Takie wybiórcze czytanie proroctwa to oczywiście ćwiczenie, które pomaga ułożyć w pamięci treść.
Tym razem rzucimy okiem na sam początek. Jeremiasz zostaje powołany przez Boga w sposób, który nie pozostawiał mu wyboru. Bóg w pierwszych słowach (Jer. 1:4) udowadnia, że Jeremiasz został wybrany już przed narodzeniem, więc nie ma wyjścia. Jeremiasz boi się, pewnie jest przerażony. Próbuje się tłumaczyć – jestem młody, nie umiem mówić. Bóg długo z nim nie dyskutuje, daje jednak Jeremiaszowi coś bardzo cennego – daje mu Siebie – nieustającą obecność i pomoc.
Jest jeszcze coś, niezwykły akt, gest, który, nie wiem, czy zdarzył się jeszcze komuś innemu. Sam Bóg (JHWH) dotyka ręką warg Jeremiasza! Słowo Boże zostaje włożone mu w usta. Tego dotknięcia Jeremiasz z pewnością nie zapomina nigdy. Kto tego doświadczył, nie będzie już taki sam. Młody człowiek, młody prorok, otrzymuje zadanie – burzenie i niszczenie oraz budowanie i sadzenie – wśród narodów. Bóg mówi wprost – daję ci władzę nad narodami.
Ciekawe, że podobną historię powołania przeżył Izajasz (6 rozdział). Jego z kolei zaskakuje pewna cała wizja. Otoczenie trzęsie się w posadach, bo ukazuje się Bóg na tronie, wraz ze świtą. O ogromie świadczy szczegół z opisu – szata Boga, w zasadzie końcówka Jego szaty, wypełnia Świątynię.
Izajasz wie, co to znaczy – będzie musiał umrzeć. Jest tylko zwykłym człowiekiem, w dodatku mieszka z ludźmi, którzy są niegodziwi. Lecz oto leci ku niemu serafin, w dłoniach, za pomocą szczypiec, niesie rozpalony węgiel z ołtarza. Dotyka nim ust proroka i wtedy stają się one czyste. Nikt z nas nie chciałby poczuć na ustach rozpalonego węgla, lecz w tej sytuacji – lepsze to niż umrzeć. Teraz prorok może już przebywać w niebiańskim kręgu, blisko Boga.
I oto właśnie staje się świadkiem dyskusji, narady prowadzonej przez Najwyższego. Bóg poszukuje posłańca. Izajasz, oczyszczony, zafascynowany wizją, zaszczycony dostępem do najwyższego gremium, zgłasza się na ochotnika: „oto ja, poślij mnie!”. W ten sposób otrzymuje misję na resztę życia.
- Tagi: Biblia, Bóg, Izajasz, Jeremiasz, JHWH, Pismo Święte, prorok Izajasz, prorok Jeremiasz, Stary Testament, Świątynia