Podróże
Życie obok to często brudne myśli, brudne słowa, złe działania. W różnych relacjach to widać i słychać, nie tylko na drodze, choć taki przykład przywołam. Nie zawsze da się wcisnąć przycisk i nie słuchać. A może warto posłuchać, by docenić – jak dobrze, że jestem z boku.
Sytuacja wymusiła na nas wypożyczenie auta. Aby dotrzeć na konwencję testowaliśmy kolejne, tym razem zaopatrzone w CB radio. Wiem, że kierowcy porozumiewają się, ostrzegają przy pomocy tego łącza, co jest szczególne cenne, kiedy ma się trochę zagubionych punktów. Ale tym razem mogłam przysłuchać się różnym rozmowom.
Trasa Głogówek – Supraśl to wiele godzin jazdy i różne sytuacje na drodze. Za miastem zaczęły się krótkie komunikaty gdzie stoją „misiaczki”, albo „gdzie suszą”, potem jakieś wezwania, koledzy się rozpoznawali, jakaś kobieta dopytywała czy dobrze ją słychać. Panowie ochoczo odpowiadali, ale gdy wjechaliśmy w leśne drogi, tereny mniej zamieszkałe, zapadała długa cisza. Kierowcy ożywili się dopiero w okolicach Częstochowy, bo tam nie dość, że objazdy, bo w wielu miejscach miasta trwają remonty nawierzchni, to jeszcze tłok przed weekendem i powtarzające się pytania: „gdzie to całe towarzystwo jedzie”. „I po co”. Poleciało „mięso”, aż któryś rezolutny wezwał kolegów: „zamknijcie się, w świętym mieście jesteście.” „A co mi tam (…) święte. Zatrzymuję się, nie jadę dalej. Ja to (…). Nawet objazdów (…) nie potrafią mądrze opisać. Niech się (…).”
Jeszcze trochę zdawkowych rozmów i radio ucichło.
Jechało się spokojnie, słońce zachodziło wyjątkowo malowniczo. Warszawę ominęliśmy szybko, bo skorzystaliśmy z rad i podpowiedzi znajomych. Dopiero w Markach korek. No i radio ożywiło się bardziej niż w świętym mieście: „Gdzie ta Warszawka jedzie? No, nie wiesz, do doooomu. Do moooorza! A może nawet dalej.”
Nieważne właściwie, bo korek stał obojętny na bluzgi kierowców, ale w końcu ruszyliśmy. I zapanowała cisza.
Do Białegostoku wjechaliśmy już późno, nie poznaliśmy drogi po remoncie, jakieś złości, pretensje, a tu radio odzywa się siłą spokoju. Dwaj wschodniacy, z pięknym zaśpiewem, wymieniają uwagi jak zamontować coś niezwykle potrzebnego w aucie. Pomału, niespiesznie.
Cóż. Wjechaliśmy w świat, gdzie ludzie żyją wolniej, nauczeni godzinami czekać na granicy, nie wyrzucają z siebie złych słów, nie obrażają się wzajem.
Bo po co te nerwy i pośpiech? Mogłam nie słuchać, wyłączyć, ale ciekawość jak to działa, była większa.