Jak prorok z prorokiem
Księga ciągle przemawia na nowo. Tym razem Ewangelia Łukasza 7 rozdział.
Jan przysyła z więzienia uczniów, by zapytali, czy Jezus jest tym, „który miał przyjść”. Nie wiedział? Nie przeczuł w Jordanie, gdy go chrzcił?
A Jezus? Przecież krewny, może nie widywali się często, ale jakieś informacje musiały przez ich domy przepływać. I ten, zamiast odpowiedzieć: „kuzynie, przecież wiesz, o co Ci chodzi, tak jestem Mesjaszem”, używa cytatów z proroctw i mówi: Idźcie i donieście Janowi to, coście widzieli i słyszeli: niewidomi wzrok odzyskują, umarli zmartwychwstają.
Czy taka „zaszyfrowana” informacja była pełniejsza? Używał tych cytatów, które Jan potrafi rozszyfrować? Dlaczego tych, a nie innych? A może to był przekaz raczej dla uczniów Jana, którzy przychodzą z pytaniem.
Jeszua zrozumiał intencję Jana: odpowiedz moim uczniom tak, by oni nie mieli wątpliwości. A Jan, czy mógł wątpić w poselstwo Jezusa?
I ciekawe, że rozmowa zapisana jest zaraz po opisie cudu wskrzeszenia zmarłego jedynego syna wdowy. To odwołanie do wielkich proroków – Eliasza i Elizeusza, oni też podobnych cudów dokonali. Ale Jan jest największym z proroków.
Wiele pytań, bo ci dwaj wielcy ludzie Nowego Testamentu mieli porozumienie na poziomie prorok – prorok. I wciąż twarda to mowa.