Siedem przeszkód Nehemiasza (4)

| Data publikacji - piątek, 24 lipca 2015 | Obszar - na Północ

czyli o trudnościach w budowaniu społeczności

Siedem przeszkód Nehemiasza (4)

fot. Kasia Śmiałkowska

Kontynuacja tekstu: Siedem przeszkód Nehemiasza (3)

Kontynuując cykl (1) (2) (3) o przeszkodach, na jakie natykał się Nehemiasz i Izraelici przy odbudowie murów Świętego Miasta i ich odniesieniu do odnowy chrześcijańskiego życia w wymiarze zarówno ogólnym jak i indywidualnym, omówimy dziś dwie kolejne.

PRZESZKODA 4 – PROWOKACJE

Sanballat, Tobiasz i Geszem dość szybko zorientowali się, że prawie cały opór tego biernego na ogół i chwiejnego ludu zogniskowany jest w osobie Nehemiasza – i zaczęli walczyć szczególnie z nim. Jest napisane, że wielokrotnie posyłali do niego, wzywając go na naradę i złożenie wyjaśnień poza miasto (proponowali dolinę Ono, około 12 km od Jerozolimy, pustkowie w ziemi Beniamina). Chodziło o to, by go wywabić i pozbyć się w niejasnych okolicznościach. Tyrsata (po persku namiestnik) kilkakrotnie wymawiał się obowiązkami i... dziełem odbudowy murów. A im przecież na tym najbardziej zależało, żeby powstrzymać tę pracę. Kolejnym afrontem było wysłanie listu otwartego, trzymanego przez gońca tak, aby każdy przechodzień mógł przeczytać jego treść: napisane było w nim, że chodzą pogłoski, jak powiada Geszem, i tak dalej... brak  źródła, jak zwykle w przypadku pomówień - że Nehemiasz pragnie dla siebie niezależności politycznej i tronu; dlatego to odbudowuje mur.

Czasami do wizerunku wierzącego człowieka przylepiają się takie nieprawdziwe oszczerstwa, które psują mu już na zawsze opinię. Nie sposób się od nich uwolnić. Są powtarzane bez weryfikacji przez następne pokolenia. Całe życie i wysiłek pobożnego człowieka mogą być zniweczone przez podłe kłamstwa. Dotyka to szczególnie reprezentantów Prawdy, ludzi działających publicznie, wystawionych na powszechną krytykę. Jezus mówi jednak, że tak miało być: Błogosławieni będziecie, gdy was ludzie nienawidzieć będą, i gdy wyłączą, i będą was sromocić, i imię wasze wyrzucą jako złe, dla Syna człowieczego (Łuk. 6:22) i zaraz dodaje: Biada wam, gdyby dobrze o was mówili wszyscy ludzie; bo tak czynili fałszywym prorokom ojcowie ich (Łuk. 6:26).

PRZESZKODA 5 – FAŁSZYWI PROROCY

Kiedy to się nie powiodło, wrogowie Nehemiasza posunęli się do tego, że próbowali wywrzeć na niego nacisk przez przekupionych „proroków” Pana. Ci fałszywi prorocy straszyli exiliarchę gniewem Bożym oraz ostrzegali rzekomym spiskiem na jego życie. Takimi „uprzykrzaczami” życia byli m.in. prorokini Noadia oraz niejaki Semejasz, dziwny człowiek. Napisane jest o nim, że zamknął się w swoim domu – był to pewnego rodzaju gest performatywny, naśladowany od proroków, którzy niekiedy zwracali na siebie uwagę niekonwencjonalnym zachowaniem (tu prawdopodobnie od Ezechiela – Ezech. 3:24). Wezwał on gubernatora Judy do siebie, twierdząc, że ma jakąś ważną sprawę. Powiedział Nehemiaszowi, że w nocy nastąpi zamach na jego życie i że jedynym bezpiecznym miejscem będzie Miejsce Święte w świątyni Pańskiej. Muszą się w nim zamknąć tak, jak on się symbolicznie zamyka w swoim mieszkaniu.

Nehemiasz przejrzał natychmiast intencje fałszywego proroka. Wtargnięcie na teren dostępny tylko dla poświęconych kapłanów ściągnęłoby na niego gniew Boży i ludzki. Poza tym wyszedłby na winnego przypisywanych mu czynów – a oskarżano go o dążenie do korony i wojny wyzwoleńczej. Jego autorytet zostałby zniszczony w oczach mieszkańców miasta. W niejasnych okolicznościach jego reputacja mogła doznać tylko uszczerbku, gdyby tak nagle uciekał i krył się.  Dla porównania popatrzmy na losy składu polskiego rządu w ostatnich miesiącach. Na skutek opublikowania przez biznesmena  Zbigniewa S. tajnych dokumentów sądowych, w których użyto nagrań z rozmów polskich ministrów, kilku z nich natychmiast złożyło dymisję lub zostało odwołanych. Czy wiemy dokładnie, dlaczego przestali być członkami rządu? Nie. Nie znamy ich udziału w sprawie. Ale to, że czym prędzej rezygnują z posad i wycofują się w cień, zniewala do wniosku, że musieli zrobić coś niezgodnego z prawem. Podobnie mogło się stać z Nehemiaszem, który był oskarżany – choć on niesłusznie.

Ponadto wielu kapłanów było w zmowie z poganami, nawet arcykapłan. Pojawienie się Nehemiasza w miejscu Świętym potraktowaliby jako okazję, aby go – powołując się na Zakon – zabić.

A'propos przypisywania Nehemiaszowi fałszywych intencji. Każdy, kto próbował wprowadzić w swojej chrześcijańskiej społeczności jakieś innowacje, choćby nie wiadomo jak dobre i korzystne one były, wie, że może spotkać się ze sprzeciwem ze strony zborowników. Motywy ich sprzeciwu są różne – od obawy przed nieznanym, ostrożności względem eksperymentów, zadowolenia z obecnego status quo czy niechęci do zmian, po – w skrajnych przypadkach – zazdrość i chęć upokorzenia, „żeby ktoś się nie wychylał”. Czasami w powstrzymywaniu inicjatyw używa się Biblii. Na każdego znajdzie się werset. Uniwersalnym zarzutem jest oskarżeniem kogoś o pychę, szukanie pochwał, chęć realizowania samego siebie albo że kwestionuje ustalony porządek. Zawsze można komuś tym „przyłożyć”. Tyko czy to jest przyzwoite, sprawiedliwe? Być może i rodacy Nehemiasza myśleli o nim w ten sposób. „O, ten tu przyjechał i chce błyszczeć”. Niektórzy naprawdę wierzyli w szerzone przez Sanballata oszczerstwa, że Nehemiasza dąży do korony i secesji.

Na tego typu zarzuty nic się nie poradzi. Jakiś czas temu doszedłem do wniosku, że są one sprawdzianem charakteru: wytrwałości i cierpliwości; oraz zachętą do ponownego przeanalizowania swoich pomysłów w świetle Słowa Bożego, tak, aby niezbicie się przekonać czy są słuszne, czy nie. Dzisiejsze czasy są i tak jakby inkubatorem różnych słabowitych inicjatyw, dajmy na to szkolnictwo: w pedagogice stosowane są na przykład liczne sposoby motywowania uczniów, aby zrealizowali jakiś własny pomysł. Dalszy efekt takich, skądinąd bardzo potrzebnych motywacji, jest taki, że przy najmniejszym sprzeciwie czy trudności młodzi ludzie zniechęcają się, bo nie idzie im tak lekko jak w szkole, pod skrzydłami opiekuna. W dorosłym życiu tak nie jest – musisz czegoś bardzo mocno chcieć, bo poza problemami wynikającymi z samej natury twojej inicjatywy spotkasz również opozycję ze strony ludzi. Dziękuję tym, którzy się nie poddawali i wprowadzili u nas np. kursy młodzieżowe, bo być może to dzięki nim już kilka pokoleń braci i sióstr (ze cztery?), w tym i ja, kiedyś przejęło się ideałami Prawdy i zostało pociągniętych. Dziękuję braciom i siostrom posiadającym talent do muzyki, że nie zniechęcił ich mocny sprzeciw dawnych zborowych konserwatystów i wzbogacili grą na instrumentach nabożeństwa. Brat Russell wspomina, że za jego czasów chrześcijanie krytykowali wprowadzenie siedzeń i ogrzewania do zborów. Uważali, że pobożnie to znaczy na stojąco i w zimnie. Dzisiaj mamy te udogodnienia, dziękuję niegdysiejszym nowatorom. Nikt nie pomyśli, że to jest złe, nawet najbardziej konserwatywni z nas uważają, że tak było od zawsze.

Nasi poprzednicy w wierze i tak mieli o wiele trudniej od nas. Nasz Pan i niemal wszyscy apostołowie zapłacili najwyższą cenę za własne przekonania, chrześcijanie z radykalnych islamskich państw siedzą w celach śmierci albo ścina się im dziesiątkami głowy. Jeszcze na naszych dziadków sypały się czasami kamienie, kiedy szli do chrztu, a chcącym pogrzebać swoich bliskich Badaczom wyrywano z rąk trumny i zakazywano pochówku na „poświęconej” ziemi. Czym jest taki dzisiejszy „króciuchny ucisk”, jakby napisał apostoł, czyjeś veto czy krzywdzące, ignoranckie posądzenia w porównaniu z tamtym. Bracie, siostro, nie ma się czym przejmować. „Cierpliwości wam potrzeba”. Konsekwentnością, pokorą, dobrym postępowaniem i dobrymi owocami zdziałasz wiele i w społeczności, i poza nią, w każdej życiowej sprawie.

O innych przeszkodach – przy następnym spotkaniu.

Udostępnij...