Oto dzieje rodu Noego

Autor tekstu - Małgorzata Iwaniak | Data publikacji - piątek, 29 listopada 2013 | Obszar - na Północ

Oto dzieje rodu Noego

fot. Tomek Śmiałkowski

Ostatnio dużo siedzę w szpitalu. Operacja mamy poszła dość dobrze, zważając na okoliczności, nie obyło się jednak bez małych komplikacji. Jeszcze nie może wstawać. Rehabilitacja potrwa miesiącami. Te kilka dni pilnowania, aby jak najwygodniej leżało się tylko na jednym boku, pokierowało moje myśli do Noego. Ileż on miał cierpliwości…

Oto dzieje rodu Noego: (1 Mojż. 6:9)

Ta historia nadaje się do opowiadania dzieciom, ale i na film: o człowieku, którego serce jest blisko Boga. Na tyle blisko, że Bóg postanawia go uratować przed kataklizmem, który przygotował dla Ziemi. Więź między Noem a Bogiem pewnie spowodowała wyobcowanie go z towarzystwa, brak zrozumienia wśród znajomych. Być może Noe zastanawiał się, czy to on jest jakiś dziwny, czy ludzie dookoła. Zbudowanie arki mogło być przecież tylko dziwacznym hobby. Ludzie zajmują się w życiu nie takimi rzeczami. Coś, co fascynuje tylko ich, jest bardzo intrygujące. Może właśnie to spowodowało, że jego rodzina zgodnie razem pracowała. Nie wiadomo jak długo Noe budował coś, czego przydatności nie mógł sobie wyobrazić. Wiadomo, że poszedł za głosem, który usłyszał. Zbudował arkę, zabrał zwierzęta i bliskich, a Bóg zamknął drzwi. Pozostało tylko czekać.

Wydaje się to takie proste. Bóg dał szczegółowe instrukcje budowy, dał plan działania (1 Mojż. 6:14-16) – wystarczyło tylko postępować według wskazówek. Kiedy wydawało się, że właściwie praca skończona, ostatni etap – zamknięcie drzwi – teraz będzie jeszcze łatwiej.

Czy naprawdę? Dopiero w tym momencie zaczyna się ćwiczenie z cierpliwości. Zastanawialiście się kiedyś ile czasu trwał potop? Zaczął się, gdy Noe wkroczył w sześćsetny rok życia, w drugim miesiącu tego roku, siedemnastego dnia miesiąca (7:11). Można powiedzieć, naprawdę dojrzały człowiek. Powinien już wiele rozumieć z życia. Popłynęła woda wszystkimi strumieniami z niebieskiej otchłani i pod jej ciężarem ustąpiły wszystkie zawory nieba. Po siedmiu dniach [od wejścia Noego do arki] wody potopu zaczęły zalewać ziemię (7:10). Ulewa trwała przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy (7:12).

Minęło półtora miesiąca. Nadal nic nie wiadomo. Przestało padać, ale co dalej? Jak długo można żyć w takich warunkach? A wody stale się podnosiły [unosiły] na ziemi przez sto pięćdziesiąt dni (7:24). W siódmym miesiącu, siedemnastego dnia tego miesiąca, arka osiadła na górze Ararat (8:4). Wody nadal ustępowały, ich poziom opadał aż do dziesiątego miesiąca. Pierwszego dnia dziesiątego miesiąca wyłoniły się wierzchołki gór (8:5). Dnia dwudziestego siódmego drugiego miesiąca cała ziemia była wolna od wód (8:14).

Potop zabrał Noemu ponad rok z życia. Rok niepewności. Pewnie były i bardzo ciężkie chwile, kiedy pytał Boga: gdzie jest ten ratunek? Ale dał radę. Jego cierpliwość została wynagrodzona słowami: To jest znak przymierza, które zawarłem między Mną a wszystkimi istotami, jakie są na ziemi (9:17).

Moja mama prawdopodobnie za rok będzie biegać. Moje dzieci za rok nie będą pamiętać o rzeczach, które dziś są dla nich najważniejsze na świecie. Wiem, że przyjdzie czas, gdy wszyscy będą szczęśliwi, przyjdzie on bardzo szybko – tak szybko jak mija życie. A jednak łapię się na tym, że ciężko jest z dnia na dzień czekać.


Chór Syloe - Potop

Udostępnij...

O Autorze

Małgorzata Iwaniak