Słodkie światło młodości

Autor tekstu - Daniel Kaleta Paweł Lipianin | Data publikacji - piątek, 24 lipca 2020 | Obszar - na Północ

(22) Księga Koheleta 11:7-10

Słodkie światło młodości
fot. Małgorzata Kubic

Kazn. 11:7 Doprawdy, światło jest słodkie i miła to rzecz dla oczu widzieć słońce.

PL. Światło ma ogromny wpływ na nasze samopoczucie, zdrowie i wydajność. Pozwala rozróżniać kolory i kształty.Dzięki promieniom słonecznym w dojrzewających owocach i warzywach wytwarzają się odpowiedzialne za słodycz substancje chemiczne. To słońcu zawdzięczamy Danielu rozkoszowanie się słodyczą plonów ziemi… truskawek, czereśni, pomidorów…

Bóg wyposażył też człowieka w doskonały odbiornik promieni świetlnych. Dopóki działa sprawnie, dostarcza do mózgu niezliczoną ilość potrzebnych informacji. Jezus Chrystus, który osobiście uzdrowił wielu niewidomych i siebie nazywał światłością świata, poucza nas jak ważne dla całego organizmu jest sprawne oko: “Światłem ciała jest oko. Jeśli tedy oko twoje jest zdrowe, całe ciało twoje jasne będzie” (Mat. 6:22).

DK. Zaskakujące jest określenie światła przymiotnikiem wywodzącym się ze świata zmysłu smaku, a nie wzroku – światło jest słodkie. Wielu tłumaczy ucieka od tego zestawienia i wybiera ogólniejsze przymiotniki jak “przyjemny” (BT) czy “wdzięczny” (BG). Ale hebrajskie matoq rzeczywiście oznacza “słodki” i często odnoszone jest do smaku miodu. Kohelet użył już tego przymiotnika w odniesieniu do snu robotnika (Kazn. 5:11). W językach współczesnych również funkcjonuje wyrażenie “słodko spać” albo “słodki sen”. Przyjemność związana ze spożywaniem cukrów została zaprogramowana przez Boga po to, by człowiek nie zapominał dostarczać organizmowi tej życiodajnej substancji. Podobną funkcję pełni światło – korzystanie z niego jest nie tylko pożyteczne, ale także, a może nawet przede wszystkim przyjemne. Kohelet zachęca do korzystania z tej słodyczy i rozkoszy, ale...

Kazn. 11:8 A choćby człowiek żył przez wiele lat i radował się nimi wszystkimi, to niech pamięta o dniach ciemności, bo będzie ich wiele. Wszystko, co nastąpi, to tylko marność.

PL. Mędrzec zapowiada, że sprawność ludzkich oczu słabnie z biegiem lat. Zachęca, by pamiętać o tym wtedy, gdy możemy korzystać w pełni z dobrodziejstw zdrowych oczu i czynić to z radością! Dziś wspomagamy nasz słabnący wzrok okularami, szkłami kontaktowymi czy zabiegami chirurgicznymi, co bardzo wydłuża ich funkcjonowanie. Procesu starzenia nie da się jednak powstrzymać, dlatego w końcu pojawiają się “dni ciemności”, o których powiemy, że “nam się nie podobają”. To również jest marnością pisze Kohelet, ponieważ i to szybko przeminie... co w tym kontekście jest dość optymistyczną informacją.

DK. ... i tu mędrzec powraca do swego ogólnego pesymizmu. Przypomina sobie swoje słynne słowo – marność, którego od dłuższego czasu nie używał (ostatni raz w Kaz. 9:9, czyli zapisał ponad 36 wersetów bez “stempla” marności). W swoim stylu zachęca więc do rozkoszowania się jasnymi dniami ze świadomością, że wiele będzie w życiu również tych ciemnych. Zastanawiam się, Pawle, co praktycznie oznacza świadomość nieuchronności nadejścia dni ciemności dla radowania się tymi jasnymi? Czy powinniśmy cieszyć się światłem bardziej, czy raczej mniej, na zasadzie powszechnego w średniowiecznych zakonach kontemplacyjnych pozdrowienia “memento mori” – pamiętaj o śmierci, czyli lepiej niczym nie cieszyć się zanadto, żeby uniknąć rozczarowania? Czy radując się, powinniśmy być od razu na zapas smutni z powodu przemijalności stanu dobra i piękna? Czy blask jasnych dni powinniśmy świadomie tłumić pesymistycznym oczekiwaniem ciemności? Trochę nie wiem, co o tym myśleć. Może do okresów radości i przyjemności życia powinno się wmontowywać elementy przypominające o możliwości nadejścia smutku i przykrości – jak tradycyjne rozdarcie w żydowskich nowych szatach, rozbity kieliszek na weselu, czy niewykończony kawałek ściany w nowym domu, żeby nie zapomnieć o zburzeniu świątyni? Może warto czasem przespacerować się po cmentarzu, żeby zobaczyć, gdzie i tak skończy się nasza aktywność, dążenie, zabieganie? Podświadomie czuję, że nie chciałbym “zatruwać” sobie radości dnia obawami o przyszłość. I zdaje mi się, że nie o to chodziło mędrcowi. Może wyjaśnienie zapisał w następnym wersie – korzystaj ze słodyczy światła tak, byś nie musiał się potem wstydzić swojego postępowania? W każdym razie wolałbym, żeby dzisiejsza radość nie była mącona jutrzejszym smutkiem, bo wtedy nie byłaby chyba radością.

Kazn. 11:9 Dlatego raduj się, młodzieńcze, w swojej młodości, niech twoje serce cieszy cię za dni twojej młodości i krocz drogami swego serca oraz według zdania swoich oczu, ale wiedz, że za to wszystko Bóg przyprowadzi cię na sąd.

PL. Jest czas młodości i radości. Dobrze jest umieć mądrze cieszyć się tym czasem i wszelkimi jego dobrodziejstwami. Młodość ma swoje prawa, jednak świadomość sądu Bożego – obecnych i przyszłych konsekwencji – powinna być naturalnym “strażnikiem”. Powinna pomagać w narzucaniu sobie rozsądnych ograniczeń. Bardzo podobnie, choć krócej, napisał o tym apostoł pogan: “Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, ale ja nie dam się niczemu zniewolić” (1 Kor. 6:12).

DK. I tutaj chyba mamy, Pawle, klucz do całej tej opowieści. Romantyczny poeta pisał, że dzieciństwo jest “sielskie, anielskie” a młodość “górna i durna” (Adam Mickiewicz, Polały się łzy...). Wiek męski nie musi wiązać się z okresem klęski, o ile młodość przeżywana jest z Bogiem. Mam jednak wrażenie, że jest to spojrzenie doświadczonego, starego człowieka na rozentuzjazmowaną i rozhukaną młodzież. Siwy już pewnie Kohelet wie dobrze, jak szybko przemijają ulotne radości życia, dlatego z uśmiechem kiwa głową nad zabawą i radością młodzieży, by przypomnieć im o Bogu. Nie ma nic złego w młodzieńczej zabawie, ale jeśli przebiera ona miarę, może zatruć całe życie i na dodatek zostać wypomniana na Bożym sądzie. Czasami jest to o jeden łyk alkoholu za dużo, innym razem jakiś niekontrolowany odruch gniewu albo brawura czy namiętność i oto jako młodzi ludzie budzimy się z konsekwencjami, które obciążą całe nasze życie. Wiem, wiem... sam jestem już stary.

Kazn. 11:10 Usuń więc gniew [przygnębienie] ze swojego serca i odrzuć zło od swego ciała, gdyż dzieciństwo i młodość są marnością.

PL. Dzieciństwo i młodość też przeminą (są marnością), dlatego nie ma co wyolbrzymiać problemów wieku dojrzewania. Warto kontrolować stany przygnębienia i unikać używek czy przesadnych rozrywek w celu poprawienia sobie nastroju. Tym samym chroni się własne ciała przed złem, którym mogą być choroby, uzależnienia czy okaleczenia. Młodym ludziom trudniej też jest kontrolować gniew, dlatego mędrzec radzi go po prostu usuwać świadomością, że nie warto tracić niepotrzebnie energii, skoro to wszystko tak szybko przemija. Kłopot w tym, że do tej mądrości dochodzi się zazwyczaj po fakcie.

DK. No właśnie. Ciesz się pełnią radości, nie ściemniaj światła w jasnym dniu, tylko odrzuć zło od swego ciała. Wtedy też radość jest piękniejsza i pełniejsza. Zabawa i radość młodości może być mądra albo głupia, radosna albo szalona, przyzwoita albo rozpasana. Urok zakazanego owocu czy też potrzeba “strzału adrenaliny” są naturalne w młodym wieku, ale lepiej, żeby nie wyznaczały kierunku postępowania w jasnych i słodkich dniach życia. A znów odrzucenie zła od własnego ciała, pozbycie się go, odsunięcie go od myśli i wpływu na postępowanie to wielka sztuka, nad którą pracuje się całe życie. Trzeba jednak kiedyś zacząć.


Cykl: Księga Koheleta - spis odcinków


Udostępnij...

O Autorze

Daniel Kaleta

Paweł Lipianin