Marzenie o lepszym świecie
(D) czyli dlaczego warto czasami śnić na jawie
Żadne serce nie cierpiało nigdy, gdy sięgało po swoje marzenia,
bo każda chwila poszukiwań jest chwilą spotkania z Bogiem i Wiecznością.
Paulo Coelho, Alchemik
„I have a dream” – mam marzenie! Tymi słowami zapisał się w historii czarnoskóry duchowny Martin Luther King, walczący o równouprawnienie Afroamerykanów. Marzył o świecie, w którym ludzie nie będą osądzani według koloru skóry. Marzył o kraju, gdzie dla obywateli, których przodkowie zostali przywiezieni do Ameryki jako niewolnicy, nie ma oddzielnych toalet, miejsc w autobusie, restauracji czy kinie. Gdyby nie został zabity przez zamachowca, dożyłby może wyboru pierwszego czarnoskórego prezydenta USA. Ale czy byłoby to ziszczeniem jego marzeń o świecie, w którym status potomków ciemnoskórych ofiar oraz potomków ich prześladowców zostałby w pełni zrównany?
Przeglądając codzienne doniesienia o chorobach, zgonach, katastrofach, zamachach, wojnach, epidemiach, można ulec strachowi i przygnębieniu – można wpaść w panikę albo depresję. Wydaje się, że ludziom powodzi się materialnie coraz lepiej, a równocześnie rośnie świadomość niezadowolenia wśród tych, którzy najmniej skorzystali z postępu, oraz strach wśród pozostałej części ludzkości, cieszącej się dobrobytem, którego nie chciałaby stracić.
W takich warunkach wielu polityków, naukowców, intelektualistów, artystów i zwykłych ludzi marzy o świecie bez niesprawiedliwości i wyzysku, bez marnotrawienia bogactw naturalnych, bez ludzkiej głupoty, bezmyślności, złośliwości i fundamentalizmu, o świecie, w którym niezadowolenie motywuje ludzi do jeszcze usilniejszej pracy na rzecz poprawy warunków życia, a nie do gnębienia innych, którym udało się lepiej urządzić. Ludzie marzą o świecie bez strachu, bez niepewności jutra, świecie, w którym wszyscy mieszkańcy naszej planety mieliby zaspokojone podstawowe potrzeby i mogli cieszyć się życiem rodzinnym, społecznym i kulturalnym, a człowiek przekonany do wyznawanego przez siebie systemu wartości nie narzucałby go siłą innym.
Wciąż chorujemy i umieramy, ciągle będą zdarzać się wypadki i katastrofy żywiołowe, gdyby jednak udało nam się pozbyć przynajmniej tej elementarnej niesprawiedliwości, niemoralności, występku i fundamentalizmu, to świat już dzisiaj mógłby być pełen zadowolonych ludzi, którzy wśród dni swego życia umieliby z łatwością wskazać wiele momentów szczęścia i radości. Umieraliby w pokoju i poczuciu sytości dni. Czy marzenie o takiej rzeczywistości przekracza miary ludzkiej wyobraźni?
Biblia zawiera liczne opisy takiego świata. I nie jest to jakiś inny wymiar rzeczywistości w zaświatach. Proroctwa zapowiadają radosne chwile na ziemi, gdy każdy będzie siadywał pod swą winoroślą i pod swym drzewem figowym; i nie będzie tego, kto by niepokoił (Mich. 4:4), gdy nie będą krzywdzić ani szkodzić na całej mojej świętej górze, bo ziemia będzie pełna poznania Pana jakby wód, które wypełniają morze (Izaj. 11:9), gdy Bóg otrze łzę z każdego oblicza (Izaj. 25:8).
Być może nie trzeba więc o takim świecie marzyć, skoro wystarczy w niego uwierzyć, gdyż jest obiecany. Owszem, można wierzyć, można wiedzieć i być pewnym, a jednak, jak słusznie stwierdza poeta:
„Żeby coś się zdarzyło
Żeby mogło się zdarzyć
I zjawiła się miłość
Trzeba marzyć” (Jonasz Kofta).
Proroctwo nie jest samospełniającą się przepowiednią, ale zachętą do podążania drogą, która prowadzi do szczęścia wszystkich ludzi. Biblia wskazuje cele i sposoby ich osiągania, jednak realizacja wymaga od człowieka najwyższego skupienia, wysiłku i zaangażowania. Niełatwo się na to zdobyć bez odpowiedniej mobilizacji uczuć. A cóż lepiej wspomaga emocje, jak właśnie marzenie!
Dziewczynka marzy o lalce, dziewczyna o chłopaku, kobieta o miłości, zaufaniu, szacunku. Chłopak marzy o rowerze, młodzieniec o sukcesie zawodowym, mężczyzna o spokojnej, stabilnej rzeczywistości, pozwalającej mu realizować swe zamierzenia. Warto mieć marzenia. Nie wszystkie się spełnią, lecz pomogą wyzwolić siły do urzeczywistnienia wymarzonych celów.
Człowiek wierzący w Boga i Jego Syna Jezusa marzy o wiecznym szczęściu dla wszystkich ludzi, a także o pięknej, zdrowej Ziemi i niekończącej się społeczności ze wszystkimi istotami Bożego świata ducha i materii. Jeśli poświęci tym marzeniom przynajmniej tyle samo czasu i emocji, co sprawom doczesnym, to jego życie będzie się zmieniać na kształt tego, o czym naprawdę marzy.
Niesamolubne marzenia pobudzają wyobraźnię, zmieniają i wypogadzają świat wewnętrznych przeżyć – marzenie uszlachetnia człowieka. Proroctwa pełne są marzeń ludzi, którzy byli szczęśliwi dzięki temu, że uczuciami przebywali w lepszym świecie, zapowiadanym przez Boże obietnice. Prorocy nie mieli łatwego życia. Działali wśród niepokornych ludzi, odrzucających ich poselstwo. Często stawali się obiektem prześladowań. Cierpieli dla sprawiedliwości i słowa, które głosili. A jednak byli ludźmi pełnymi pokoju i szczęścia. Przede wszystkim dlatego, że marzyli.
W następnym odcinku: Baranek na Syjonie – czyli piąta góra Królestwa
Cykl: Spacery z Janem po wyspie Patmos - spis wszystkich odcinków
- Tagi: Apokalipsa, Baranek, Baranek na Syjonie, Biblia, Bóg, Boża obietnica, cierpienie dla sprawiedliwości, Jezus, Martin Luther King, Objawienie Jana, Spacery z Janem, Święta Góra