Wino zapalczywości w kielichu gniewu
(111) czyli męczarnie w ogniu i siarce
Ten pić będzie z wina zapalczywości Bożej, zmieszanego, szczerego, w kielichu gniewu jego, i będzie męczony w ogniu i siarce – Obj. 14:10
Wypicie kilku łyków wina do świątecznego posiłku jest przyjemne i pożyteczne. Owoc winorośli, na równi ze zbożami, oliwą, figami, granatami i daktylami, jest darem Bożym – błogosławionym plonem „ziemi obiecanej”. Wino może być jednak zepsute i skwaśniałe, pełne osadów z dna naczynia, w którym fermentowało. Wypicie go w nierozcieńczonej postaci wywołuje nie tylko alkoholowy zawrót głowy, ale też odruch wymiotny. Dalszym skutkiem mogą być palące męczarnie – jak gdyby do żołądka dostała się siarka.
Słowa opisujące wino zapalczywości Bożej – zmieszane i szczere – są właściwie ze sobą sprzeczne. Pierwsze z nich to imiesłów czasownika kerannymi oznaczającego zasadniczo „mieszać”. Drugie, przymiotnik akratos, jest z kolei zaprzeczeniem pierwszego – wino zapalczywości jest czyste, nierozcieńczone, czyli mocne, jednocześnie jednak zostało zamieszane* w kielichu gniewu. Może to oznaczać, że napój jest mętny. Osady nie pozostały na dnie, tylko zostały poruszone, tak że pijący spożywa toksyczną mieszankę, i to nierozcieńczoną wodą: Zaiste kielich jest w rękach Pańskich, a ten wina mętnego nalany; z tegoż nalewać będzie, tak, że i drożdże jego wyssą i wypiją wszyscy niepobożni ziemi – Psalm 75:9.
* Niektórzy tłumacze domyślają się, że słowo „mieszać” w tym kontekście oznacza po prostu czynność nalewania, podawania komuś napoju. Jest to jednak dość daleko posunięta interpretacja.
Uczucia Boga towarzyszące czynności podania złym ludziom kubka z owym mętnym winem również zostały opisane dwoma słowami: zapalczywość i gniew (gr. thymos i orge). Są to w zasadzie synonimy wyrażające niekiedy tylko różną intensywność emocji. Czasami połączenie tych dwóch rzeczowników (zob. Obj. 16:19 oraz Obj. 19:15) sprawia, że pierwszy z nich nabiera cech przymiotnika określającego gwałtowność Bożego gniewu. Gniew może być emocją spokojną i słabo ujawnianą. Czasami jednak wybucha – ujawnia się poprzez ostry ton głosu i karzące działania.
Skutkiem wypicia wina czystego, a jednocześnie zmieszanego, podanego przez zapalczywość Bożego gniewu, jest męka podobna do tej, jakie wywołują ogień i siarka. Działanie ognia na skórę człowieka powoduje ból i długotrwałe cierpienie związane z oparzeniami. Siarka nie tylko wzmacnia działanie ognia, ale jeszcze dodatkowo jej niektóre związki niszczą komórki skóry, wywołując ból podobny do oparzenia. Osoba z poparzoną skórą odczuwa bardzo dotkliwe cierpienie przy każdym ruchu. Trudno jej odpocząć, gdyż poparzenia uniemożliwiają siedzenie czy leżenie.
Zło u nieświadomego, mało wrażliwego człowieka – jego złe uczucia, myśli, uczynki – początkowo nie wywołuje przykrych odczuć. Gdy jednak dowiaduje się on, że jego postępowanie było lub jest złe – szkodliwe i wywołujące cierpienia innych ludzi, gdy jego sumienie zostaje uwrażliwione na krzywdę bliźnich, a także zwierząt i całego środowiska naturalnego, wtedy w uczuciach tak udoskonalonego człowieka pojawia się coraz dotkliwszy ból. Cierpienia psychiczne stają się tym bardziej bolesne, im bardziej rany i blizny są widoczne dla innych ludzi, mając podobnie odrażający charakter jak ślady po oparzeniach.
Ktoś mógłby pomyśleć, że jeśli człowiek nie miał świadomości, że postępuje źle, to nie powinien być za to karany. Palenie ognia i siarki jest nie tyle Bożą karą jako taką, co nieubłaganie konsekwentnym działaniem praw moralnych. Nieznajomość prawa grawitacji nie uwalnia nikogo od konsekwencji upadku z dachu czy balkonu. Prawa moralne na pozór zdają się być względne. Tak jednak nie jest. Złoczyńca łudzi się, że jego sumienie jest martwe, a szkodliwy czyn uda mu się popełnić tak, by nikt tego nie zauważył albo nie mógł go ukarać. Błąd! Boży sąd jest wieczny i nie puszcza niczego płazem. Nikt nie ujdzie jego wyroków. A co gorsza, każdy grzesznik – działający z premedytacją czy bez – otrzyma kiedyś pełną świadomość konsekwencji swego postępowania. Z doskonałą umiejętnością rozumowania i w pełnym świetle dnia sądu stanie oko w oko ze swymi ofiarami. Ból wstydu będzie zapewne gorszy od cierpienia spowodowanego oparzeniami.
Czy można uniknąć tego przykrego doświadczenia? Przecież każdy człowiek grzeszy. Owszem, ale są różne kategorie grzechów. Koniunkturalny pokłon przed ucieleśnieniem zła, świadoma akceptacja poglądu, że bałwochwalstwo wynoszące się przeciwko Bożym prawom świata materii i ducha może pozostać bezkarne, jest czymś znacznie gorszym od zwykłej ludzkiej słabości, pomyłki, potknięcia. Jeśli po wyrządzeniu zła, zadaniu komuś cierpienia, spowodowaniu czyjejś krzywdy, człowiek skłonny jest przyznać, że popełnił błąd, przeprosić i spróbować nie postępować tak dalej, to nie kłania się bestii zła. Tak zresztą postępuje większość ludzi. Jednak zatwardziali i niepokutujący złośnicy ściągną sobie na głowę pomstę Bożego sądu.
To nie Bóg będzie męczył złych ludzi w wiecznym ogniu i siarce. Rany i blizny po nich będą boleć i swędzieć na mocy działania praw naturalnych. To piwo warzymy sobie sami, a Bóg jedynie zmusi nas, byśmy je wypili do dna, z mętami i drożdżami – żebyśmy na wieki zapamiętali gorycz występku i nigdy już więcej go nie popełnili.
Najważniejsze pojęcia i zagadnienia
- Ważne sprawy i emocje podkreślane są czasami przez podwajanie opisujących je słów.
- Ogień i siarka dręczące grzeszników kłaniających się bestii zła to czynniki Bożego sądu wywołujące duchowe cierpienie, które ma zapobiec recydywie występku.
- Bóg nalewa złoczyńcom kielich gniewu poprzez stworzenie naturalnych praw ducha, obejmujących między innymi wyrzuty sumienia, a także przez przyszłe objawienie swojej wiecznej sprawiedliwości.
W następnym odcinku: Pokłon przed obrazem bestii – czyli liturgia religii zła
Cykl: Spacery z Janem po wyspie Patmos - spis wszystkich odcinków
- Tagi: Objawienie Jana, Patmos, Spacery z Janem