Mam nieco przeciwko tobie

Autor tekstu - Daniel Kaleta | Data publikacji - piątek, 28 czerwca 2013 | Obszar - Góra Objawień

(11) czyli trochę dobrego i trochę złego w Pergamonie

Mam nieco przeciwko tobie
fot. Piotr Litkowicz

Ale mam nieco [przeciwko tobie], że masz tam [tych, którzy] trzymają naukę Balaamową.Obj. 2:14

Pergamon słynął niegdyś ze wspaniałej biblioteki. Gdy pojawiły się kłopoty z zakupem papirusu, upowszechnił się tam pergamin. Dzisiaj nazwa tego miasta bardziej kojarzy się z materiałem, na którym się pisze, niż z samą książką.

Pergamon rozbudował się na wyniosłym wzgórzu, dominującym nad całą okolicą. Szczyt został stopniowo pokryty wspaniałymi świątyniami i innymi budowlami. Na zboczu usadowił się wspaniały amfiteatr z niezwykle stromą widownią, z której roztaczał się wspaniały widok na dolinę. Tuż obok – słynny ołtarz Zeusa, ściągający do miasta tłumy pielgrzymów.

Takie wyniosłe tereny są ulubionymi siedzibami Szatana. Gdy oferował Jezusowi władzę nad światem, zabrał Go na wysoką górę. Stąd wniosek, że wzgórza nie są najlepszymi miejscami stałego pobytu dla wierzących. Bezpieczniejsza, choć może mniej spektakularna, jest dolina. Czasami jednak nie ma wyboru.

Sposób, w jaki nadawca listu przedstawia się zborowi w Pergamonie, od razu zapowiada, że nie wszystko dzieje się tam dobrze. Jezus ma ostry, obosieczny miecz. Co prawda z pierwszej wizji wiadomo, że miecz ten wychodzi z ust, a zatem jest to słowo, a nie śmiercionośna broń, ale mimo wszystko uderzenie słowem, zarzut albo nagana, boli czasami równie mocno jak cięta rana.

Na początek jednak Jezus przekazuje kilka słów pochwały. Sam fakt, że zborowi udało się w ogóle przetrwać w tej siedzibie Szatana, jest już osiągnięciem. Tym bardziej że w mieście miały miejsce jakieś prześladowania, w których zginął Antypas. Nie wiemy, czy była to rzeczywista postać, czy też, podobnie jak w przypadku nikolaitów, nazwa stanowi symboliczny klucz. Znaczenie imienia Antypas objaśnia się na kilka sposobów, między innymi: „podobny do ojca” albo „przeciwko wszystkim”. Oba te określenia dobrze oddają cechy wiernych świadków Bożych. Są oni podobni do Ojca w niebie oraz są odmienni od reszty świata.

Pergamońscy chrześcijanie umieli w trudnych warunkach zachować imię i wiarę. Kodeks Synaicki stwierdza, że zachowali oni imię swoje, a nie Jezusowe, jakby wynikało z innych rękopisów. To interesująca różnica. Utrzymanie wiary zawiera w sobie zachowanie imienia Jezusa, gdyż istotą wiary chrześcijan jest przekonanie, że Jezus jest Mesjaszem i Synem Bożym. Stwierdzenie o zachowaniu własnego imienia w trudnych warunkach sprzeciwu i prześladowań wnosi do tego zapisu nową, interesującą treść.

Imię to w pewnym sensie „definicja” człowieka. Wywołuje ono w pamięci innych ludzi zewnętrzny i wewnętrzny obraz osoby. Każdy człowiek się zmienia. Jednak zmiany wynikające z wewnętrznych pobudek są harmonijne, nie burzą obrazu. Ciągle można taką osobę rozpoznać. Jeśli jednak zaczynają dominować czynniki zewnętrzne, zwłaszcza negatywne, jak strach przed izolacją czy prześladowaniem, to zmiany potrafią być tak drastyczne, że mówi się czasem: To nie ten sam człowiek. Czyli że nie zachował swego imienia. Tymczasem pergamończycy byli nieugięci. Trwali w swych biblijnych przekonaniach i postawach, nie naginając ich do wymagań otoczenia. Otrzymali też za to pochwałę i pod tym względem godni są naśladowania. Ale...

Nie wszystko udało im się zrobić dobrze. Z jednej strony zachowali swoją niezmienną postawę i wiarę w Jezusa, ale z drugiej – tolerowali w zborze ludzi, którzy szerzyli naukę Balaama i nikolaitów. Tych drugich już poznaliśmy, odwiedzając zbór w Efezie. Wiemy, że ich uczynków pychy i dążenia do popularności Jezus nienawidzi. Kim zaś byli zwolennicy nauki Balaama?

W przeciwieństwie do nikolaitów czy Antypasa, Balaam to znana biblijna postać skorumpowanego proroka, któremu mimo usilnych starań moabskiego króla Balaka nie udało się przekląć Izraela (4 Mojż. 22:5). Jednak to nie przekupstwo i przeklinanie było problemem naśladowców Balaama w Pergamonie, ale uczestniczenie w kultach obcych bóstw. To właśnie madianicki prorok nauczył króla Balaka, jak doprowadzić do tego, by Bóg sam przeklął Izraelitów – wystarczyło skłonić ich do bałwochwalstwa.

W Baal Peor Izraelitom spodobało się korzystanie z tanich usług świątynnych prostytutek i uczestniczenie w kananejskich wyuzdanych ucztach ofiarnych. W rezultacie od Bożej plagi zginęło dwadzieścia cztery tysiące ludzi (4 Mojż. 25:1‑2,9). W bezpośrednim opisie nic nie wskazuje na to, żeby winne temu były owe „córki moabskie”. Później jednak dowiadujemy się z 4 Mojż. 31:16, że Balaam doradził Balakowi, by przy pomocy ich „wdzięków” sprowokować Izraelitów. Być może król urządził święto w mieście, zabił owce i woły, polało się wino. Potem były kobiety i udział w obcym kulcie ze zgubnym skutkiem.

Podobne okazje zdarzały się zapewne w Pergamonie. Słynne bachanalia, czyli święta bożka wina, miały charakter podobny do kultów kananejskich. Najpierw dużo jedzenia i przede wszystkim wina, a potem kobiety i mężczyźni na przemian. Raz do roku można się było wyżyć pod każdym względem. Wielu chrześcijan znało zapewne te zwyczaje jeszcze zanim uwierzyli w Jezusa i może ciężko im było rozstać się z tym wesołym „karnawałem”. Widocznie nie dostrzegali w tym aż tak wielkiego odstępstwa. Nie wierzyli przecież w Dionizosa, tylko korzystali z uciech. A ofiary? Nie ma innych bogów jak tylko Bóg. Jezus ocenia to jednak inaczej i grozi walką przy użyciu miecza słowa.

W każdym czasie i miejscu chrześcijanom grozi podobne zobojętnienie na powierzchowne dołączanie się do obcych kultów. Zwłaszcza do tych, które oddziałują na zmysły: nastrojowych, smakowitych i podniecających. To normalne. Szatan posługuje się ludzkimi namiętnościami. Tak skusił Ewę. Nie wolno ulec. Konsekwencje są zbyt poważne. Lepiej byłoby, żeby Jezus nie musiał walczyć ze swoimi naśladowcami.

Pergamońscy chrześcijanie są jednak upominani nie tyle za to, że wyznają naukę Balaama i nikolaitów, ale że ją „mają”. Oznacza to, że tolerowali jej wyznawców wśród siebie. Co mieli zrobić, żeby ich nie mieć? Prześladować, usunąć? Może niekoniecznie. Jezus podpowiada najwłaściwszy sposób – można nie czekać na Jego interwencję, tylko samemu walczyć mieczem Jego Słowa. Można tłumaczyć, rozważać, prosić, modlić się, pokutować. Czasami jednak dobrotliwe metody nie pomagają. Miecz musi odciąć: A jeśli cię prawa ręka twoja gorszy, odetnij ją (Mat. 5:30). Lepiej wejść kalekim do Królestwa, aniżeli obie ręce mając, być wrzuconym do ognia Gehenny.

Trochę dobrego i tolerowanie złego, mieszkanie w stolicy Szatana, choć z góry wiadomo, że tam nie będzie łatwo, godzenie się na Balaamowy obyczaj równoczesnego zasiadania przy stole Pana i przy stole demonów, nikolaickie uleganie modom religijnym – to wszystko sprawia, że choć dotychczas Pergamon zachował swe imię, to jednak istnieje wielkie ryzyko, że list Chrystusowy, na którym miało być ono wypisane, stanie się tylko wyblakłym materiałem piśmienniczym. Ratunek może zapewnić jedynie ostrość obosiecznego miecza Słowa. Ono ma moc, by na nowo wyostrzyć kontury rozmywających się liter.

W nagrodę zwycięzcy mają obiecaną ukrytą mannę i biały kamyk z nowym, nieznanym nikomu imieniem. Manna w normalnych warunkach psuła się po jednym dniu. Tylko ta, która została ukryta w Skrzyni Przymierza, miała nieograniczony termin przydatności do spożycia. Trwały dostęp do takiego wiecznego chleba życia gwarantuje nieśmiertelność. A tajemniczy biały kamyk? Mówi się, że psefos to kamyk do głosowania. Biały oznacza „tak”. Bóg napisał na nim nasze nowe imię. Jakub, Abraham czy Szymon otrzymali nowe imiona na znak duchowej przemiany i rozpoczęcia nowego życia. Każdy ze zwycięzców dozna takiej przemiany. Rozpocznie życie w nowym ciele, w nowej rzeczywistości. Przy zachowaniu swej pełnej tożsamości stanie się całkowicie nową istotą. Ale się jeszcze nie objawiło, czym będziemy (1 Jana 3:2).


Najważniejsze pojęcia i zagadnienia

  1. Szatan chętnie mieszka na wysokich górach, dlatego trudno na nich zachować imię i wiarę. Lepiej przebywać w dolinach skromności, cienia i smutku.
  2. Zachowanie imienia to stałość postawy niezależna od zewnętrznych nacisków i strachu przed izolacją czy prześladowaniem. Obojętność na zło powoduje zamazywanie konturów liter imienia.
  3. Nauka Balaama to skłonność do ulegania obcym nurtom obyczajowym i religijnym, które zwykle mają zmysłową siłę zwodzenia. Szczególnym błędem tej nauki jest próba łączenia wiary w Jezusa z uczestnictwem w obcych kultach. Takie tendencje należy zwalczać, przede wszystkim u siebie, mieczem Słowa.

W następnym odcinku: Wielkie zło z małej Tiatyry – czyli o „instytucjonalizacji” występku


Cykl: Spacery z Janem po wyspie Patmos - spis wszystkich odcinków


 

Udostępnij...

O Autorze

Daniel Kaleta